Droga Suwałki - Smolany Dąb. Kierowcy psioczą, a na drodze nic się nie dzieje

A to oznacza, że kierowcy w dalszym ciągu będą musieli korzystać z kilkunastokilometrowego objazdu. Na dodatek, jakość jego nawierzchni nie jest najlepsza.

- Droga wąska, kręta i zaczynają pojawiać się na niej dziury - precyzuje Krzysztof Kalinowski, sejnian, który dojeżdża do pracy w Suwałkach. - Strach pomyśleć, co będzie zimą.

Przebudowa drogi z Suwałk do Sejn prowadzona jest już trzeci rok. Najpierw remontowany był odcinek z Sejn do Smolanego Dębu. Teraz z tej ostatniej wsi do Suwałk. Według pierwotnych zapowiedzi inwestycja miała być zrealizowana do końca lipca. Ale w trakcie przebudowy okazało się, że na dwóch odcinkach teren jest zbyt podmokły i grunt trzeba wymienić. A to wymaga korekty projektu, a także dodatkowych prac i dodatkowych funduszy. Termin zakończenia inwestycji został więc przesunięty na koniec października Ale już widać, że nie zostanie on dotrzymany. Na remontowanej drodze prawie nic się nie dzieje. - Pracuje tam kilka osób - narzeka Kalinowski.
- Wygląda to tak, jakby prace zostały w ogóle wstrzymane.

Tymczasem na przebudowywanej trasie, w kilku miejscach ruch jest wahadłowy. Trzeba sporo czekać, by pokonać te odcinki. A część szosy jest w ogóle zamknięta i kierowcy muszą korzystać z objazdu. To powoduje, że na pokonanie 30-kilometrowej trasy z Suwałk do Sejn trzeba poświęcić co najmniej godzinę.

Rafał Szokal-Egird, zastępca dyrektora departamentu infrastruktury urzędu m0arszałkowskiego w Białymstoku informuje, że inwestycja nie została wstrzymana. Ale trwają uzgodnienia z wykonawcą dotyczące zakresu dodatkowych, niezbędnych do wykonania prac. Od tego będzie zależał ostateczny koszt przebudowy. - Projekt zostanie rozliczony do końca roku - zapowiada dyrektor.