Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontuzja najlepszego strzelca Wisły

Piotr Tymczak
Paweł Brożek w ostatnim sezonie strzelił w ekstraklasie 17 goli
Paweł Brożek w ostatnim sezonie strzelił w ekstraklasie 17 goli FOT. ANDRZEJ WIŚNIEWSKI
Ekstraklasa. Paweł Brożek zdobył kolejnego gola, ale nie dotrwał do końca spotkania z MSK Żilina z powodu urazu.

Wisła Kraków 1(1)
MSK Żilina 1(1)

Bramki: 1:0 Brożek 20, 1:1 Mihalik 34.

Wisła: Buchalik – Burliga (76 Żemło), Głowacki, Czekaj (46 Uryga, 82 Garguła), Sadlok – Sarki (46 Boguski), Dudka, Stilić (76 Kuczak), Jankowski, Garguła (76 Lucas Guedes) – Brożek (60 T. Zając)

Żilina: Le Giang – Kadlec (72 Mabouka), Piacek, Skriniar, Hucko – Guba (77 Letić), Pecovsky, Lupco, Paur (55 Kacer), Mihalik (72 Cmelik) – Jelić.

Sędziował: Dawid Pająk z Wadowic.

Widzów: 1300.

Piłkarze Wisły Kraków zremisowali w sparingowym meczu ze słowacką drużyną MSK Żilina, która cztery lata temu występowała w Lidze Mistrzów. Spotkanie odbyło się na stadionie w Kalwarii Zebrzydowskiej.

– Żilina była dla nas bardzo dobrym rywalem – przyznaje trener Wisły Franciszek Smu­da.

Sprawdzian wiślacy mogliby uznać za udany, gdyby nie kontuzje, szczególnie uraz Pawła Brożka. Najlepszy strzelec „Białej Gwiazdy” znów wykazał się skutecznością, bowiem zdobył bramkę dającą prowadzenie krakowianom. Musiał jednak zejść z boiska na początku drugiej połowy. – „Spięło” mi mięsień w prawej nodze, ale to nic poważnego. Kilka dni odpoczynku powinno wystarczyć – uspokaja „Brozio”. Przyznał przy tym, że to stara sprawa.

Brożek z powodu urazu musiał już pauzować w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu.

– Cały czas nad tym pracuję. Jest lepiej, ale jeszcze nie do końca jest to zaleczone – wyjaśnia Brożek. Ocenia, że nie będzie mógł wystąpić w kolejnym sparingu w środę z Zagłębiem Sosnowiec. Być może zagra za tydzień w ostatnim sprawdzianie przez ligą – z Sołą w Oświęcimiu.

W spotkaniu z Żiliną „Brozio” zdobył już czwartego gola podczas tegorocznych przygotowań. Padł on po ładnej akcji wiślaków. Kontrę rozpoczął Emmanuel Sarki, który dograł do Semira Stilicia, ten dostrzegł wychodzącego Brożka, który „uwolnił” się spod krycia obrońcy, minął bramkarza i trafił.

Wcześniej wydarzenia na boisku zapowiadały, że Wisła może mieć duży problem. Piłkarze z Żyliny nie wykorzystali kilku sytuacji. Powiodło się im natomiast, kiedy szukali wyrównania. Nie popisali się stoperzy Wisły i Jaroslav Mihalik cieszył się z gola po strzale zza pola karnego.

Widać było, że Słowacy są drużyną grającą bardziej dynamicznie. Trudno się jednak dziwić, bowiem Żilina jest na innym etapie przygotowań – tydzień wcześniej od wiślaków rozpocznie nowy sezon. Krakowianom pozostały jeszcze dwa tygodnie. Na razie czują w nogach ciężkie treningi. Teraz nadszedł czas na to, aby uzyskać świeżość.– Najważniejsze jest to, że każdy może już wybiegać 90 minut. My za tydzień możemy wyglądać tak jak obecnie Żilina – podkreśla trener Smuda.

W drugiej połowie zdecydował się przesunąć Dariusza Dudkę na środek obrony, a na jego miejsce w roli defensywnego pomocnika wystawił Alana Urygę. Po meczu szkoleniowiec wiśla­ków przyznał, że lepiej to wyglądało. Uryga nie dotrwał jednak do końca spotkania, bowiem doznał urazu kolana. Zawodnik przekonywał jednak, że to nic poważnego.

Po przerwie szansę otrzymali młodzi wiślacy wypełniający ławkę rezerwowych. – Będziemy ich powoli wprowadzać, bo musimy – mówi trener Smuda.

Na pracę z młodzieżą postawili w Żilinie. Z drużyny, która grała w Lidze Mistrzów odeszli prawie wszyscy. Zarobione pieniądze pozwoliły żyć klubowi przez cztery sezony. W minionym Żilina zajęła 9. miejsce. To zespół oparty na młodych zawodnikach z klubowej akademii i doświadczenia mają procentować w najbliższych rozgrywkach.

W wyjściowym składzie przeciw Wiśle zagrał 18-letni Adrian Kadlec oraz trzech 19-latków: Mihalik, Milan Skriniar, Peter Lupco. Większość z pozostałych nie była dużo starsza. Nie czuli się gorsi od Wisły. Po meczu patrzyli, jak do wiślackich gwiazd ustawiają się długie kolejki łowców autografów.

ROZMOWA. Tomasz Zając: Presję to może czuć Robert Lewandowski, a nie ja

Bramkostrzelny Tomasz Zając był wyróżniającą się postacią drużyny juniorów Wisły, która niedawno zdobyła mistrzostwo Polski. Po tym jak w meczu z MSK Żilina kontuzji doznał Paweł Brożek, 19-letni Zając dostał od trenera szansę dłuższego występu.

Młody wiślak pokazał, że w towarzystwie doświadczonych piłkarzy potrafi grać bez kompleksów. Podobnie zachowuje się w rozmowie z dziennikarzami.

Zagrał Pan pół godziny. Stało się tak, ponieważ kontuzji doznał Paweł Brożek. Przekonał Pan tym występem trenera, aby dawał szansę częściej?

Myślę, że jednym sparingiem go nie przekonam, tylko dłuższą dobrą grą. Wielka szkoda, że coś stało się Pawłowi, bo to nasz najlepszy napastnik. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego i szybko wyzdrowieje. A ja pracuję i liczę, że będę dostawał więcej szans.

Jak się Pan czuł fizycznie?

Dostałem tydzień odpoczynku po meczach mistrzostw Polski juniorów. Nogi już „siadały”, a teraz jestem wypoczęty, wyszedłem na świeżości i myślę, że dobrze się zaprezentowałem, choć nie miałem dużo gry z piłką.

Można było zauważyć, że starsi koledzy nie zawsze Pana dostrzegali, choć pokazywał im Pan, aby zagrali piłkę.

Nie mają jeszcze do mnie przekonania, ale to jest oczywiste. Muszę się wkupić w drużynę i pokazać, że warto mi dogrywać piłkę, a ja będę wykańczał takie sytuacje. Nie ma co się obrażać jak kolega wybierze inne rozwiązanie. Trzeba czekać na kolejną akcję i podanie.

Była też sytuacja, w której po dobrych dryblingach mógł Pan strzelać, ale podał do Semira Stilicia, który nie wykorzystał okazji.

Zobaczyłem Semira, doszedłem do wniosku, że lepiej będzie, jak mu dogram. Semir „przewiózł” jeszcze jednego obrońcę, mógł to skończyć, ale się nie udało.

Może nie chciał się Pan narazić na początku i nie napalał się na zdobycie gola po indywidualnej akcji?

Trzeba dobrze ocenić, jaka jest sytuacja. Nie można iść samemu, tylko grać drużynowo. Dokonywać jak najlepszych wyborów.

Widać było, że respektu przed seniorami Pan nie ma.

Nie można się bać. Trzeba się pokazać z jak najlepszej strony, grać na sto procent. Inaczej to wszystko nie miałoby sensu.

Nastrzelał Pan bramek w drużynie juniorów i w trzecioligowych rezerwach. Teraz kibice mają wielką nadzieję, że podobnie będzie w pierwszej drużynie. Czuje Pan dużą presję?

Presję to ma Robert Lewandowski, który gra na najwyższym poziomie, a nie ja. Na polskich boiskach trzeba się pokazywać. Myślę, że spokojnie sobie dam radę, tak jak moi koledzy z drużyny juniorów. Mieliśmy taki zespół, że spokojnie kilku z nas może grać w ekstraklasie.

Rozmawiał Piotr Tymczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski