Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cztery pokolenia młynarzy w Dolistowie

Kazimierz Radzajewski
Skrzydła wiatrakowi Kolendów podcięto pół wieku temu
Skrzydła wiatrakowi Kolendów podcięto pół wieku temu
- Po proboszczu Kolendowie byli najbogatszymi i najbardziej wpływowymi osobami w okolicy. Bieda się ich nie imała, a kolejne pokolenia tego młynarskiego rodu do dziś są poważane. Ich holenderski wiatrak wciąż miele zboże, ale władza ludowa podcięła mu skrzydła - opowiada pasjonat historii z Jaświł, Wacław Lewocz.

Unikatowy zabytek wiejskiej architektury przemysłowej stoi na skraju Dolistowa. Kryty gontem, stożkowy wiatrak z daleka przyciąga uwagę przejezdnych. Efektowny i zadbany budynek pamięta czasy świetności i dobrobytu rodziny Kolendów.
- W gminie Jaświły do niedawna stało 10 wiatraków, ale do dziś zostały tylko cztery. "Holender" jest jeden, zaś "koźlaki" stoją i niszczeją w Mocieszach, Zabielu i Dzięciołowie - wyjaśnia Lewocz.
Mąka mące nierówna
Przed dolistowskim młynem można jeszcze czasem zobaczyć furmanki ze zbożem do zmielenia.
- Ale to jedna setna tego, co przywożono do nas przed laty. Kiedyś młyn pracował dzień i noc, a w kolejkę trzeba było zapisywać się na kilka dni wcześniej. Wieźli tu zboże wszyscy z okolicy, a nawet z Ełku i Grajewa. Dziś rzadko kto ma ochotę na mąkę prosto z młyna, a szkoda. Mąka mące nie równa, a ta aż pachnie świeżością - zamyśla się Zenon Kolendo.
Z jego opowieści wyłania się historia młynarskiego rodu i związanego z nim wiatraka. Obiekt zbudował 140 lat temu niemiecki majster na zlecenie pewnego Żyda z Suchowoli.
Podłoga w "holendrze" zbita jest grubymi drewnianymi gwoździami. Górna część młyna była ruchoma i ustawiana w kierunku wiejącego wiatru. Mechanizm był także drewniany - łoże z dębiny, a rolki z grabu. Kolendowie ustawiali skrzydła do wiatru, posługując się grubą konopną liną.
- Stare poszycie zmurszało, więc 30 lat temu położyłem nowy gont. Nasz wiatrak musiał wyglądać tak jak przejęli go moi przodkowie - mówi Zenon Kolendo.
Pierwszy z rodu
W latach 70-tych XIX wieku wiatrak kupił Piotr Kolendo.
- Wrócił z USA i za zarobione za morzem pieniądze kupił go za 16 tys. zł. Wydał majątek, bo na ówczesny przelicznik była to równowartość 20 hektarów najlepszej ziemi - opowida młynarz.
Wewnątrz młyna można zauważyć blaszaną tabliczkę z napisem "Warszawskoje Wysut, 1870, Strachowog Obszczestwo". To poświadczenie pierwszego ubezpieczenia budynku.
W młynie pracowały trzy pary kamieni, jeden o ponadmetrowej średnicy leży nieopodal wiatraka. Piotr Kolendo świadczył usługi m.in. dla carskiej armii stacjonującej w Twierdzy Osowiec. Okres największej prosperity dolistowskiego wiatraka to okres międzywojenny.
Dobre czasy Kolendów
- Wieźli tu zboże aż spod dzisiejszej granicy z Białorusią. Braliśmy wtedy po 3 zł za przemiał kwintala zboża na mąkę i 1 zł za metr śruty. Metr żyta kosztował wtedy 12 zł. Tyle samo trzeba było zapłacić za wysokie buty ze skóry juhtowej, tzw. "kruki". Później młyn przejął mój ojciec Stanisław, który sprowadził wiele nowych urządzeń - opowiada młynarz.
Następca Piotra zainstalował m.in. walce ze znanej żydowskiej fabryki Leib-Gotlieb.
- Dobra krowa kosztowała wtedy 100 zł, a za walce zapłaciliśmy aż 1650 zł. Mieliśmy też wtedy dużą sieczkarnię bębnową, a że taki sprzęt nie był jeszcze zbyt powszechny, więc za pocięcie tuzina pęczków słomy braliśmy po złotówce - wyjaśnia arkana młynarskiego biznesu pan Zenon.
Trudne czasy
W czasie okupacji niemieckiej w młynie można było zemleć tylko 16 kg mąki dziennie.
- Ale żyć z tego nie szło, więc ojciec mełł po cichu ile tylko mógł. Ktoś doniósł i Niemcy zamknęli ojca w obozie w Knyszynie, bo udowodnili mu także ładowanie akumulatorów do radiostacji. Później nasz biznes nie był w smak sowietom i wywieźli nas na Sybir w okolice Omska. Przed sowietami i wywózką ukrył się tylko ojciec - opowiada Zenon Kolendo.
Wymusili zdjęcie śmig
Po wojnie władza ludowa także nie zostawiła przedsiębiorczych młynarzy w spokoju. Kolendowie zainstalowali wtedy dwa motory spalinowe.
- Pracownicy z Urzędu Skarbowego w Białymstoku kazali zdjąć skrzydła, bo niby dwóch napędów w jednym zakładzie być nie mogło. Tak naprawdę chodziło tylko o kontrolę nad produkcją. Wymusili zdjęcie śmig (skrzydeł) i trzeba je było spalić, a szkoda, bo piękne były i pracowały świetnie - zamyśla się młynarz.
Śmigi i maszynerię spalinową zastąpił później napęd elektryczny. Zenon Kolendo przejął młyn we władanie w latach 60-tych. Młynarz chwali się pracującymi do dziś niemieckimi urządzeniami Keplera i wałami wyprodukowanymi przez zakłady Kruppa.
- Bywało, że w ciągu jednego dnia miałem po trzy inspekcje i kontrole. Ja tam umiałem z nimi gadać i "o własnych siłach" z młyna inspektorzy nigdy nie wyszli, a i co nieco ze sobą wywieźli - śmieje się pan Zenon.
Teraz młyn prowadzi czwarty z rodu Kolendów - Sławomir. W zabytkowym obiekcie nie ma jednak zbyt wielkiego ruchu. W kącie leży kilka worków mąki, a najmłodszego z młynarzy trudno zastać w wiatraku. Klientów obsługuje pan Zenon.

Arkadiusz Studniarek, historyk z Moniek:
- Wiatrak w Dolistowie jest jedynym czynnym obiektem typu holenderskiego w centralnej części województwa. W architekturze wiatracznej można wyróżnić dwa podstawowe typy budowli: tzw. "koźlaki", które w całości obracano w kierunku wiatru i "holendry", które miały ruchomą kopułę z zainstalowanymi śmigami. Rzadszy na terenach Polski był wiatrak holenderski, choć zastosowane w nim rozwiązania techniczne okazywały się w praktyce bardziej funkcjonalne. Cały mechanizm obrotowy "holendra" był wykonany z drewna, a kopułę wiatraka za pomocą przekładni swobodnie ustawiała w kierunku wiatru jedna osoba. Ten typ wiatraku zapożyczono z Holandii, a jedyną różnicą było zastosowanie na poszycie gontu zamiast trzciny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna