Koniec wielkiej bitwy

Inwestycja realizowana jest na koszt Wilna. Po latach sporów, zgodę na nią wyraziły Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz biskup ełcki, administrator nekropolii.
- Nie wiemy dla kogo oni stawiają ten pomnik - mówią mieszkańcy Berżnik. - Słyszeliśmy, że mają też być tablice z nazwiskami poległych. To fikcja, oszustwo, zakłamywanie historii. Przecież w Berżnikach w Bitwie Niemeńskiej, nie zginął ani jeden, proszę to podkreślić, ani jeden Litwin. Za Berżnikami owszem, kilku padło. Ale nikt z miejscowych nie słyszał, żeby ich tu pochowano.
Nie wszyscy mieszkańcy wsi podzielają ten pogląd. Nie brakuje i takich, którzy ocenę Bitwy Nie-meńskiej i roli, jaką odegrali w niej żołnierze litewscy, chcą pozostawić historykom: - Żołnierza nikt nie pyta czy chce iść na wojnę. Dostaje rozkaz i walczy. Jeżeli chce przeżyć, musi zabijać przeciwnika.
W sprawie budowy obelisku nie chce wypowiadać się ks. Władysław Napiórkowski, proboszcz z Berżnik.
- Dostałem projekt pomnika zatwierdzony przez księdza biskupa. Moim zadaniem jest dopilnowanie, żeby zrealizowano tylko to, co ten projekt przewiduje - ucina rozmowę proboszcz.
Ksiądz odmówił pokazania projektu pomnika. Nic do ukrycia nie mieli za to jego budowniczowie, których spotkaliśmy na cmentarzu. Przewiduje on zbudowanie siedmiu symbolicznych grobowców, z krzyżami i tablicami z nazwiskami poległych. W rogu tego mauzoleum stanąć ma Pieta.
W 2001 r. pojawiła się inicjatywa, aby uporządkować cmentarz w Berżnikach i postawić "krzyż pojednania". Władze w Wilnie nie skorzystały z propozycji. Zbojkotowały też obchody w rocznicę Bitwy Niemeńskiej, w których wziął udział ówczesny premier, Jerzy Buzek.
Odsłonięcie nowego pomnika w Berżnikach zaplanowano pod koniec września br. Mają w nim uczestniczyć prezydenci Polski i Litwy.