Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 turystów dziennie

(db)
Kobiety nie powinny wchodzić do meczetu bez nakrycia głowy. Dlaczego? Bo włosy to wstydliwa rzecz, więc trzeba je zasłaniać - mówi Eugenia Radkiewicz (druga od lewej). Często turyści chcą zrobić pamiątkowe zdjęcie w meczecie razem z panią przewodnik.
Kobiety nie powinny wchodzić do meczetu bez nakrycia głowy. Dlaczego? Bo włosy to wstydliwa rzecz, więc trzeba je zasłaniać - mówi Eugenia Radkiewicz (druga od lewej). Często turyści chcą zrobić pamiątkowe zdjęcie w meczecie razem z panią przewodnik.
Musi być krótko, zwięźle i na temat. W przeciwnym razie, nikt nie wysłuchałby moich opowieści do końca - tłumaczy Eugenia Radkiewicz z podsokólskich Bohonik. Od pięciu lat kobieta oprowadza turystów po miejscowym meczecie.

- Było w naszej wsi zebranie Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej. Mieliśmy wybrać kogoś, kto zajmie się meczetem, jego otoczeniem i, rzecz jasna, turystami. Tak się złożyło, że wybrali mnie. Lubię pogawędzić z ludźmi, więc się zgodziłam - mówi Eugenia Radkiewicz.
Coraz bliżej meczetu
Pani Eugenia urodziła się 59 lat temu w Malawiczach Górnych koło Sokółki.
- Potem mieszkałam w Suchowoli, a jeszcze później w Sokółce. Ta ostatnia była brudna, ponura i ciągle wybuchały w niej jakieś strajki. Postanowiłam przeprowadzić się do Bohonik. Swój zamysł spełniłam w 1982 roku. Mieszkałam w kilku bohonickich domach, a z każdą przeprowadzką byłam bliżej meczetu. W końcu trafiłam do budynku, który stoi dokładnie naprzeciw muzułmańskiej świątyni - dodaje przewodniczka.
Kobieta przyznaje, że to doskonałe miejsce do obserwacji.
- Nie przegapię żadnego turysty. Większość z nich jest zdziwiona faktem, że mogą wejść do meczetu - mówi pani Eugenia.
Pytanie za pytaniem
Podczas wakacji bohonicką świątynię odwiedza nawet po 50 osób dziennie.
- Nie ma mowy, żebym się wtedy gdzieś z domu ruszyła. Poważnie traktuję swoją rolę przewodnika, więc zawsze muszę być do dyspozycji innych - tłumaczy mieszkanka Bohonik.
Do meczetu zaglądają turyści z całej Europy. Nie brakuje takich, którzy zasypują przewodniczkę pytaniami.
- Najbardziej wścibscy są Niemcy. Francuzi i Anglicy raczej dają się poznać jako milczkowie. Z kolei Holendrzy może i by chcieli coś wiedzieć, ale ja nie rozumiem ich mowy, więc mam święty spokój. Natomiast Polaków nikt nie przegada. Pytają praktycznie o wszystko. Interesuje ich chociażby to, czy nasz duchowny, czyli imam, musi żyć w celibacie. Tłumaczę, że nie musi, bo powinien na własnej skórze poczuć, ile kosztuje utrzymanie żony i dzieci - mówi Eugenia Radkiewicz.
Wielu turystów podejmuje temat kobiet w islamie.
- Wszelkie dyskusje ucinam stwierdzeniem: "Chłop potęgą jest i basta, lecz kieruje nim niewiasta" - dodaje przewodniczka.
Uniwersytet zostaje w tyle
Kiedyś przed bohonickim meczetem zatrzymała się wycieczka profesorów uniwersyteckich z Olsztyna.
- Zaprosiłam ich do środka. Opowiedziałam, jak to z wyznawcami islamu na Podlasiu było. Dorzuciłam jeszcze kilka słów o historii samego meczetu. Chciałam ich już pożegnać, ale jeden z nich zapytał mnie, czy może się wpisać do kroniki meczetowej. Mówię mu, "a pisz pan". To wziął i napisał tak: "W meczecie w Bohonikach od pani Eugenii Radkiewicz dowiedziałem się więcej aniżeli przez całe swoje studia". Przeczytałam ten wpis, kiedy profesorowie już sobie pojechali do domu, więc nawet nie było okazji, żeby im podziękować za miłe słowa. W zasadzie to na każdym kroku doświadczam wyrazów sympatii ze strony turystów - mówi przewodniczka.
Jak groch przy drodze
Przyjezdni chcą wiedzieć, jak żyje się mieszkańcom Bohonik.
- Odpowiadam, że tak samo jak dla grochu przy drodze. Bezczynności nie znamy, bo przecież "kto się kręci, to ten ma, kręcielowi i Pan Bóg da" - przyznaje kobieta.
Opowiadań kobiety na temat islamu turyści słuchają w wielkim skupieniu.
- Nie lubię, kiedy mi się przerywa. Tracę wtedy wątek. Dlatego zawsze proszę o ciszę. Dwa razy nie muszę powtarzać. Chyba się ludziom te moje opowieści podobają, bo zaraz chcą szukać w herbarzu rodzin tatarskich swojego własnego nazwiska. Niektórym się udaje. Jednego razu przyszła do mnie taka jedna babka z Węgier. Szukała swojego przodka, który - zgodnie ze wskazówkami z moskiewskiego archiwum - miał być pochowany w Bohonikach. Wspólnie znaleźliśmy ten grób. Lubię pomagać ludziom, a funkcja przewodnika często mi w tym pomaga - dodaje Eugenia Radkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna