Zygmunt Błażejewicz, goszcząc w Hajnówce, rozpoznał zrekonstruowany zabytkowy budynek przystanku kolejowego w Czerlonce, przy którym wraz ze swoim szwadronem fotografował się podczas okupacji.
Historia wydarzeń sprzed 60 lat do niedawna opisana tylko przez jedną stronę, doczekała się w końcu konfrontacji uczestników wydarzeń z drugiej strony. Gość opowiedział o przebiegu walk i formowaniu się polskiego ruchu oporu na Wileńszczyźnie, a później na Białostocczyźnie. Najsmutniejsze w historii jego służby były kulisy dowodzenia sekcją egzekucyjną.
- Byliśmy nastawieni w ten sposób, że wróg to wróg - mówił Zygmunt Błażejewicz. - Był bezpieczny jak nie żył i pochowano go co najmniej metr pod ziemią. Walczyliśmy z nieprzyjacielem bezwzględnym i okrutnym. Wykonywałem rozkazy sumiennie, ale zdarzało się często, że schwytanych bolszewików puszczałem wolno. To w większości byli bardzo nieszczęśliwi ludzie. Idee, które wpojono im na siłę, stawały się ich zgubą. Kiedy odchodzili wolni, zabijali ich Sowieci, podejrzewając o zdradę. Wiele takich oraz innych zbrodni bezpodstawnie przypisywano naszym brygadom. Kiedyś, gdy w PRL ukazywały się na ten temat książki, wydawane w setkach tysięcy egzemplarzy, wszyscy przeżywaliśmy to bardzo, bo nie było żadnych możliwości sprostowania kłamstw. Propaganda stawiała nam podłe zarzuty o współpracy z Niemcami, mordowanie i grabienie. Dziś jednak dzięki młodym ludziom, historykom, którzy zebrali prawdziwe informacje, nikt już nie uwierzy w "bandytów" z AK - dodał major.
86-letni Zygmunt Błażejewicz jako jeden z nielicznych ocalałych spośród żołnierzy swojej brygady nie żałuje stoczonych walk i poniesionych tak wielkich ofiar. Wyraził przekonanie, że walka, choć nie miała żadnych szans, przyczyniła się do zachowania względnej niezależności Polski, która nie stała się kolejną republiką ZSRR, a działalność na Białostocczyźnie sprawiła, że ta część kraju pozostała przy Polsce.
Na pytanie uczestników spotkania jak długo po takich okropnościach wojny leczył własną psychikę, odpowiedział, że wizja tamtych dni prześladowała go długie lata. Jednak informacje o zamordowaniu po wojnie jego współtowarzyszy przez UB i NKWD pozwoliły wyleczyć się z wszelkich wyrzutów sumienia i dziś niczego nie żałuje.
Na spotkaniu z majorem Błażejewiczem obecny był jego podwładny, członek oddziału Władysław Wołonciej. Zapytany przez niego o ocenę obecnej polskiej rzeczywistości, jego były dowódca odpowiedział, że Polacy zatracili ocenę trudu, jaki włożono kiedyś w walkę z komunizmem.
- Komuna wpoiła Polakom ideę "kochajmy się". Zgubą był "stół" i porozumienie z komunistami. Polska byłaby Polską, gdyby wyeliminowano w odpowiednim czasie na zawsze co najmniej 2 tys. osób.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?