Zapłaci za gaz

Pro-kuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w tej głośnej sprawie.
3 czerwca we wczesnych godzinach rannych w powietrze mogło wylecieć pół miasta. Samochód marki Hyundai pojawił się na stacji paliwowej znajdującej się przy ul. Mickiewicza. Do dystrybutora auto podjechało od strony, gdzie obowiązuje zakaz wjazdu. Hyundai zahaczył o wystający z ziemi zawór gazowy. Kierowca próbował wyjechać. Zawór został zniszczony.
Gaz zaczął się ulatniać. W ciągu minuty do atmosfery przedostawało się 100 litrów substancji. Do wybuchu mogło dojść w każdej chwili. Policja ewakuowała kilkuset okolicznych mieszkańców. Eksplozja groziła praktycznie całemu centrum. Gaz przedostał się bowiem do studzienek kanalizacyjnych. Sprawna i szybka akcja strażaków, policjantów i służb miejskich uchroniła miasto przed nieszczęściem.
24-letni Łukasz M., suwalczanin, kierowca hyundaia, był pijany. Alkomat wykazał 2,1 prom.
M., który próbował uciec z miejsca zdarzenia, przyznał się do winy. Został oskarżony o sprowadzenie zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach, a także - o prowadzenie samochodu po pijanemu. Biegły z zakresu pożarnictwa, do którego o opinię zwróciła się prokuratura, nie miał wątpliwości, że nawet najmniejsza iskra mogła doprowadzić do eksplozji.
Łukasz M. pozostaje na wolności. W czerwcu sąd, mimo wniosku prokuratury, nie znalazł podstaw do tymczasowego aresztowania uznając, iż pijany kierowca działał... nieświadomie.