- Nasza wieś niewiele się zmieniła od wielu lat - mówi Leon Wróblewski, którego rodzina od kilku pokoleń mieszka w Smolanym Sadku. - Już za czasów mojego dziadka liczyła osiem chałup i tak jest do dzisiaj. Ale ludzi jest znacząco mniej. Najbardziej zmieniła się puszcza, którą rabunkowa gospodarka bardzo przetrzebiła. Tylko szczątkowo pozostały tu stare dęby. Dawnych wielkich sosen praktycznie już nie można spotkać.
Jak mówią najstarsi mieszkańcy wsi, osadą zarządzał dziedzic Wróblewski. Od jego nazwiska prawie wszystkie rodziny, mimo braku jakiegokolwiek pokrewieństwa, noszą właśnie takie nazwisko.
- Mój dziadek, jak wszyscy ludzie we wsi, pracował dla dziedzica - opowiada Bazyl Wróblewski. - Smoła i węgiel drzewny były jego własnością. Chłopi pracowali często za kawałek chleba. Nieliczni dorabiali się drobnych majątków. Do dziś można spotkać jamy w ziemi, gdzie wypalana była żywica i drewno. Wszyscy się tym trudnili. Wokół chłopskich chałup były ogrody i sady. Stąd być może nazwa Smolany Sadek.
Dziś po dawnym majątku nie ma śladu. Na miejscu okazałych budynków rośnie kukurydza i żyto. Mieszkańcy twierdzą, że dziedzic Wróblewski walczył w powstaniu styczniowym. Po jego upadku carscy zniszczyli majątek.
Tradycyjne zajęcia smolarzy ze Smolanego Sadku odeszły w niepamięć. Po I wojnie światowej w Hajnówce powstała fabryka suchej destylacji drewna. W dodatku wokół wsi prawie doszczętnie wycięto stare drzewa, z których pozyskiwano surowiec do produkcji. Wieś coraz bardziej się wyludnia. Nielicznym mieszkańcom pozostała uprawa roli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?