Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzyk przy szczotce

(WS)
- Chcemy zaprotestować przeciwko złemu traktowaniu przez naszą brygadzistkę - skarżą się "Współczesnej" cztery sprzątaczki z bielskiego SP ZOZ. - Jesteśmy poniżane w pracy, przy pacjentach oraz odwiedzających chorych - twierdzą. - Jako brygadzistka mogę zwrócić sprzątaczkom uwagę, jeśli na sali jest brudno - tłumaczy Nina Iljaszuk, brygadzistka w szpitalu. - Do tej pory żadna z pań nie zwróciła się do mnie ze skargą na złe traktowanie - mówi szefowa szpitala.

Sprzątaczki tłumaczą, że atmosfera w bielskim szpitalu stała się nieznośna od czasu, kiedy złożyły wspólnie z niektórymi pielęgniarkami pozwy o wypłatę pieniędzy wynikających z tzw. ustawy 203.
Krzyk przy pacjentach
Od tej pory było coraz gorzej.
- Brygadzistka poniża nas przy pacjentkach i odwiedzających. Wbiega na salę, kiedy sprzątamy, krzyczy na nas, straszy zwolnieniem z pracy - mówią kobiety. - Nie możemy nawet napić się herbaty, bo i wtedy nam wymyśla, karze wstać i zasuwać. Z furią i złośliwie komentuje nasze zwolnienia lekarskie z pracy.
Sprzątaczki twierdzą, że próbowały zwrócić się do dyrektor szpitala, ale ta nigdy dla nich nie miała czasu. Tłumaczą, że obecnie szpital sprząta około 30 osób. Są dwie brygady: jedna codziennego sprzątania i druga - kompleksowego. Wyjaśniają, że brygadzistka faworyzuje ekipę sprzątania gruntownego, a na nich się wyżywa.
- Chciałybyśmy wrócić pod oddziałową. Bywało różnie, ale oddziałowe traktowały nas lepiej i nie było takich szykan. Nie domagamy się usunięcia brygadzistki, chcemy tylko, żeby traktowała nas lepiej. Jeśli ma jakieś uwagi do nas, do naszej pracy, to powinna powiedzieć nam o nich na osobności, w cztery oczy, a nie przy ludziach.
Do tej listy zarzutów dodają następne: - Brygadzistka komentuje nasze życie prywatne. Zakazała nam rozmów z personelem medycznym. My chcemy tylko spokojnie pracować, bez dodatkowego stresu - mówią kobiety.
Nam się nie skarżą
- Uważam, że jako brygadzistka mogę zwrócić sprzątaczkom uwagę, jeśli na sali jest brudno. Z tego jestem rozliczana - wyjaśnia Nina Iljaszuk, brygadzistka w szpitalu. - Robię to zawsze, jak z nimi rozmawiam, także w pomieszczeniu, w którym leżą pacjenci. Podległe mi pracownice jeśli mają zastrzeżenia, powinny się zwrócić do mojego zwierzchnika, czyli siostry przełożonej. Tzw. zarzut, że obgaduję sprawy prywatne uważam za jakąś bzdurę .
Także Bożena Grotowicz, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim, jest zdumiona zarzutami.
- Do tej pory żadna z pracujących sprzątaczek nie zwróciła się do mnie ze skargą na złe traktowanie - mówi Grotowicz. - Mam setki spotkań, podczas których poruszamy sprawy, które nurtują załogę. Jeśli nie mam czasu od razu porozmawiać z pracownikiem, wówczas można się umówić ze mną w środy, kiedy przyjmuję pracowników.
Dyrektor bulwersuje taki sposób załatwienia sprawy. Uważa, że jeśli pracownicy mają uwagi do zwierzchnika, mogą się zwrócić jeszcze do kilku osób, np. do dyrektor ds. medycznych, czy głównej pielęgniarki. Jej zdaniem większość sprzątaczek była zwolenniczkami nowego systemu pracy.
- Nikt nie zwolni pracownika od wykonywania obowiązków. Brygadzistka ma prawo zwrócić uwagę, kiedy praca jest źle wykonywana. Poruszę ten problem z załogą - deklaruje dyrektor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna