Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

System wzajemny cokolwiek wadliwy

(ew)
Zarobki praktycznie zawsze są zbyt niskie w mniemaniu tych, którzy je co miesiąc odbierają. Takie przekonanie o niesprawiedliwości społecznej, a zwłaszcza finansowej nie opuszcza członków społeczeństwa nawet wtedy, kiedy zarobków już nie otrzymują, bo przestali pracować.

Wie coś o tym rzesza emerytów, która do swoich comiesięcznych pieniążków ma w większości spore zastrzeżenia.
Gdzie są winni?
A kiedy frustracja sięga określonego pułapu, najlepiej znaleźć kozła ofiarnego, odpowiedzialnego za nasze nieszczęście. W imieniu emerytów zadania znalezienia takiego kozła podjął się tygodnik "Najwyższy Czas". Przeanalizował system powstawania naszej polskiej emerytury, wziąwszy po uwagę przypadek, kiedy składki na ZUS płaci osoba zarabiająca średnią krajową, czyli 2415 zł. Z tego na ZUS płaci się na samą emeryturę ok. 471 zł (czyli 19,52 proc. zarobków).
Następnie wirtualnie włożono tę kwotę na konto w banku (na skromne 4 proc.) i dodawano do siebie składki z 40 lat pracy, wraz z oprocentowaniem. Skomplikowane to, więc pominiemy szczegóły. Fakt, że wyszło z tego liczenia, że po 40 latach uzbiera się ponad 530 tys. zł.
Tygodnik zapomniał jednak, że średnia krajowa się zmienia, więc i składki różne wysokości mieć mogą. Zadał jednak ważne pytanie: skoro niemal połowa mężczyzn nie dożywa wieku emerytalnego, to co System robi z ich pieniędzmi?
ZUS to nie bank
Przejęliśmy się tym również i my i postanowiliśmy poprosić o wyjaśnienie, kogo trzeba.
- Polski system ubezpieczeń to tzw. system wzajemny - mówi Anna Krysiewicz, rzecznik białostockiego Oddziału ZUS. - Innymi słowy, wszyscy pracujący finansują emerytury tych, którzy je obecnie pobierają.
Jak dodaje Krysiewicz, kiedy używa się określenia, że składki emerytalne składane są na naszym koncie, to nie znaczy, że należy rozumieć to dosłownie.
- To jest takie wirtualne konto, bo pieniądze, które składamy w ZUS-ie są po prostu w obiegu w społeczeństwie, a nam są przypisane umownie - wyjaśnia. - Trzeba pamiętać, że ZUS to nie bank.
Z tych środków finansowane są też różne zasiłki, renty itp. To oznacza również, że na nasze emerytury składać się będą ci, którzy za kilka czy kilkadziesiąt lat będą pracować. Innymi słowy, pieniądze Kowalskiego, który emerytury nie dożył, pójdą na tych, którzy szczęcie mieli i dożyli.
Czy to sprawiedliwe, czy nie? - wzajemność rządzi naszymi pieniędzmi, bo tak każe prawo. A korzystają z tych pieniędzy finalnie ci, którzy... mają szczęście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna