Market mężczyzna odwiedza niemal codziennie, a gdy nie dostanie tego, czego chce, staje się nieprzyjemny. Pomoc społeczna, policja i straż miejska są jednak bezradne.
Około 40-letni mężczyzna jest bezdomny. Rodzina wymeldowała go z domu w Bargłowie, więc przeniósł się do Augustowa. Tam od roku odwiedza różne instytucje. Przez ostatnie kilka miesięcy najchętniej przychodzi jednak do marketu przy ulicy Wojska Polskiego.
- Chodzi za wybranym klientem, wrzuca mu do koszyka np. skarpetki frotte, czy drogie przetwory i każe kupić - opowiada brygadzistka Barbara Karpińska. - Ludzie zwykle robią to, co chce, bo się go boją. Mężczyzna wygląda groźnie. A poza tym jest brudny i śmierdzi. Więc nikt nie chce się z nim szarpać.
Ponadto, jak dodaje pracownica sklepu, już kilkakrotnie rozpalał ogniska na klatce schodowej prowadzącej do położonych piętro wyżej mieszkań prywatnych.
- Jeden z dostawców zauważył, jak podpala kartony i grzeje się przy ogniu - informuje. - A to niebezpieczne, bo może dojść do pożaru.
Kierownik marketu wielokrotnie powiadamiał pomoc społeczną, policję i straż miejską. Niestety, nikt nie potrafił pomóc.
- Tłumaczyli nam, że mężczyzna ten nie jest ubezwłasnowolniony, posiada wszystkie dokumenty i nie kradnie, więc nie mogą go zabrać - dodaje Karpińska. - A on jest sprytny i wie o tym, więc woli wymusić na ludziach to, co chce i jest w ten sposób kryty.
Więcej w papierowym wydaniu "Gazety".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?