Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzyb na suficie, my musimy płacić

(gram)
Miało być tanio, a jest bardzo drogo.

Miało być czyściutko i świeżutko, na ściany już wypełzają liszaje wilgoci. - I to mają być mieszkania socjalne dla niezamożnych? Zbankrutujemy w kilka miesięcy, tylko na samych rachunkach za prąd - lokatorzy pukają się w czoło.
- Nikt nigdy nie powiedział, że karne przesiedlenie zwalnia od opłat - replikuje Ryszard Ołów, szef Zarządu Budynków Mieszkalnych w Suwałkach.
W pierwszych dniach grudnia zaczęto zasiedlać blok socjalny przy ul. Buczka. Jest tu 27 mieszkań różnej wielkości. Wszystkie łączy jedno - są przeznaczone dla rodzin, które za długi zostały wyeksmitowane z lokali suwalskich spółdzielni mieszkaniowych lub tzw. zasobów komunalnych.
- Fakt, nie z bogactwa wylądowaliśmy na tym odludziu. A jak mieliśmy płacić czynsz, skoro na jedzenie dla dzieci nie wystarczało? - bezradnie pyta Barbara Żebrow-ska, która z mężem i czwórką dzieci gnieździ się w 2-pokojowym mieszkanku z aneksem kuchennym. - Wprowadziliśmy się niedawno, 10 grudnia, a już po kilku dniach pojawiły się na ścianach plamy podbiegnięte pleśnią - pokazuje górne narożniki w pokojach i kuchni.
Jednak zdaniem kobiety, to nie wilgoć spędza jej sen z oczu. Prawdziwym problemem są opłaty za elektryczność. A na prąd jest tu wszystko - kaloryfery, kuchenka, bojler na ciepłą wodę w łazience. Kilowaty trzeba sobie kupić. Dosłownie. Licznik u Żebrowskich "chodzi" tylko za żywą gotówkę. Jeżeli nie zakupią prądu, będą marznąć, nic nie ugotują, ani się nie wykąpią.
- Przez te kilka dni od zamieszkania prąd kosztował nas już 240 złotych. A święta na nosie. W ten sposób nie pociągniemy długo - żali się kobieta.
Na horrendalne opłaty za energię narzekają też Maria i Mirosław Rydzewscy. Wprawdzie nie mają licznika "na kartę", ale ceny za prąd jednakowo biją po kieszeni. A tu oboje bezrobotni, piątka dzieci, córka chora na raka, a Rydzewski właśnie wrócił ze szpitala po skomplikowanej operacji nerek.
- Jak nic, miesięcznie będziemy musieli zapłacić tysiąc złotych za prąd - mówi Rydzewska. - Co z tego, że czynsz tu niewielki, skoro prąd wszystko zeżre.
Rydzewscy mieszkają pod "czwórką", na parterze. Też mają plamy wilgoci. Z tą różnicą, że wyłażą od dołu. Odstawili już meble od ścian, ale liszaje z każdym dniem podchodzą coraz wyżej.
- Fuszerkę biedniakom oddali, bo wiedzą, że tacy się nie sprzeciwią, potulnie położą uszy po sobie - mówi obolały Mirosław Rydzewski.
Zgoła inaczej rzecz traktuje Ryszard Ołów, dyrektor suwalskiego ZBM. Twierdzi, że najchętniej nie zajmowałby się zapewnieniem lokum dla eksmitowanych dłużników.
- Nie chcę, ale muszę - mówi twardo. - Lokatorzy z budynku socjalnego sami sobie zgotowali taki los. Niestety, nie można wiecznie żyć na kredyt. A nam przypadła niewdzięczna rola podliczania długów.
Na zarzut wysokich opłat za prąd, też ma gotową odpowiedź. Ogrzewanie elektryczne to ogólnopolski wymóg dla budownictwa socjalnego. A te liszaje na ścianach?
- Oszczędzają na prądzie, więc nie wietrzą. W niezasiedlonych lokalach, co sam widziałem, ściany są czyste - ucina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna