Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbędni bo niedołężni

kali
EŁK. Święta Bożego Narodzenia i sylwestra lub Wielkanoc spędzają w szpitalach, choć dolega im przede wszystkim upływ czasu. Są starzy i niedołężni. Rodziny przywożą ich "tylko" na obserwację, a później tygodniami nie zabierają do domów. W ełckim szpitalu tak świętowało około 10 pacjentów.

Osoby stare i schorowane rodziny często przywożą do szpitali właśnie tuż przed świętami. Starzy ludzie leżą potem na oddziale wewnętrznym czy neurologii często długo nie odwiedzane przez bliskich. Trudno sobie nawet wyobrazić, co czują.
- "Przechowywanie" w szpitalach bliskich to przejaw rozpadu więzi między pokoleniami i kryzys rodziny - mówi Zbigniew Obara, ełcki psychiatra. - To smutny proces cywilizacyjny. Starsze i niedołężne osoby nie wzbudzają szacunku u młodych. Mieszkają zwykle osobno. Rodziny wielopokoleniowe to już przeszłość.
- Swoje trzy grosze dołożyły do tego media, które promują jedynie młodość, tężyznę fizyczną i zdrowie - dodaje Edyta Sobolewska, ełczanka odwiedzająca znajomą w szpitalu, a w domu opiekująca się 90-letnią matką, którą spotkaliśmy wczoraj w holu. - Teraz widać efekty.
Zdarza się, że "leżaków", jak ich nazywa personel, oddaje się do szpitali, bo ich rodziny przycisnęła bieda. Dotyczy to głównie wsi popegeerowskich, których w powiatach mazurskich nie brakuje. Do szpitali trafiają także dzieci. Są zdrowe, ale niedożywione. Rodzice tłumaczą lekarzom, że mają infekcję lub źle się czują. Wiele rodzin żyje w skrajnej nędzy. W szpitalu można się do syta najeść i odzyskać siły.
Są też pacjenci po udarach mózgu, których dawno powinno się wypisać. Rodziny tego nie robią. Dlaczego? Bo nie chcą podczas świąt opiekować się niedołężnymi i schorowanymi rodzicami czy dziadkami. Szpital ma ich w tym wyręczyć. Chorych rodzina przywozi do szpitala lub wzywa pogotowie. Potem bywa problem z zabraniem pacjenta do domu.
- Po części wynika to z niewiedzy społeczeństwa, jak postępować z takimi chorymi - tłumaczy ppłk. Ireneusz Jacek Chajewski, ordynator oddziału neurologicznego 108. Szpitala Wojskowego w Ełku.- Często zdarza się, że musimy rodziny naciskać, żeby organizowały jakąś opiekę domową lub pomagamy przekazać chorych do oddziałów pielęgnacyjnych. W Ełku mamy jeden, ale aby się tam dostać, czeka się w kolejce około dwóch miesięcy. Jest też kilka przypadków, kiedy wnuczkowie, a nie dzieci starych ludzi bardziej angażują się w opiekę nad dziadkami. Podają leki, utrzymują higienę ich ciała.
108. Szpital Wojskowy jako jedyny w regionie ma tomograf. Ludzie czasem samochodami dowożą starych ludzi z innego województwa pod Ełk i wzywają karetkę. Są tu pacjenci m. in. z Augustowa i Grajewa.
- Zdarza się, że musimy szukać rodzin i skłaniać do opieki domowej - opowiada ppłk. Chajewski. - Kiedyś krążyło powiedzenie wśród personelu, że dzieci odwożą staruszków do szpitala, aby zrobić miejsce na choinkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna