Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Igranie ze śmiercią

Tadeusz Moćkun
Jazdę z Płaskiej do Augustowa kierowcy nazywają "grą o życie".

To nie droga, a lodowisko - mówią zgodnie. Prowadzący autobusy PKS dodają, że jeśli szybko nic się nie zmieni, gotowi są odmówić wyjazdów do Płaskiej, czy przygranicznej Rudawki. I chociaż jest to droga powiatowa, mieszkańcy gminy i kierowcy winą za taki jej stan obarczają Bohdana Wysockiego, wójta Płaskiej.
- To jakieś nieporozumienie - dziwi się wójt. - Na terenie gminy mamy 86 kilometrów dróg powiatowych i wszystkie są w takim stanie, jak ta z Rudawki, przez Płaską i Przewięź, do Augustowa. Za ich utrzymanie odpowiada, podlegający staroście, Powiatowy Zarząd Dróg w Augustowie. Z tej instytucji dostałem pismo z prośbą o wyrozumiałość, bo "jest to droga piątej kategorii zimowego utrzymania" i lepsza nie będzie. Dla nich może i piątej, ale dla nas akurat pierwszej, bo innej nie mamy.
Niemal codziennie na pokrytej lodem jezdni ktoś kręci piruety i zatrzymuje się w rowie.
- Nikt wprawdzie jeszcze nie zginął, ale poobijanych kierowców jest sporo - tłumaczy Wysocki.
Ci, którzy muszą jechać, poruszają się z prędkością 20-30 kilometrów na godzinę.Kierowcy, których zatrzymywaliśmy na drodze, na administratorze nie zostawiają suchej nitki.
- Jesteśmy leśnikami i znamy puszczańskie ścieżki, po których dziś jeździ się szybciej i bezpieczniej - twierdzą pracownicy Nadleśnictwa Szczebra. - I z nich staramy się korzystać. Chyba że nie mamy innego wyjścia. Posypanie drogi wprawdzie problemu nie rozwiąże, ale jazdę uczyni bezpieczniejszą. Tyle tylko, że piaskarkę widzieliśmy tu raz, przed tygodniem. Każdy z nas garścią wysypałby więcej piachu niż zostało na jezdni po przejechaniu urządzenia.
Objazdów nie zna Tomasz Szwarc, mieszkaniec Suwałk. - Z duszą na ramieniu, ale jeżdżę, bo muszę - mówi, a zapytany o piaskarki, tylko wybucha śmiechem.
Z informacji Daniela Hiero, p.o. kierownika PZD w Augustowie, wynika zaś, że na terenie gminy Płaska piaskarki pracowały 9, 10, 13 i 16 stycznia. Komu wierzyć?
- Robimy, co możemy. Niestety, przy takich spadkach temperatur, wiele nie zdziałamy - D. Hiero odpiera zarzuty. - Sól działa do minus 10 stopni. Posypywanie piaskiem też nic nie daje, bo po przejechaniu dwóch, trzech samochodów nie ma po nim śladu. Przy takich mrozach w grę nie wchodzi posypywanie ręczne, bo zanim samochód tu dojedzie, piasek na skrzyni zamarznie. Trzeba czekać na poprawę pogody.
- Jasne, przyjdzie wiosna i problem zniknie - wykrzykuje wójt Wysocki. - Nie byłoby tak, gdyby na początku stycznia usunięto z dróg śnieg i błoto. Przyszły mrozy i teraz kierowcom śmierć zagląda w oczy. Zastanawiam się, czy tym bałaganem nie zainteresować prokuratury - kończy.
Więcej w papierowym wydaniu "Gazety".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna