Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podkupywanie 6-latków

Redakcja
Suwalskie szkoły chcą zabrać przedszkolom sześciolatków.

W większości przypadków dzieci będą przebywały w gorszych warunkach. - Zagrania niektórych dyrektorów są poniżej krytyki - twierdzą nauczycielki z przedszkoli.
Chodzi głównie o wezwania, które od niedawna otrzymują rodzice sześciolatków mieszkających w rejonie Szkoły Podstawowej nr 10. "W ciągu 7 dni" muszą zgłosić się z dowodem osobistym, żeby zapisać swoje dziecko do "zerówki" na rok szkolny 2006/2007.
Zamach na "ósemkę"?
- Odebrałam to tak, jakby był przymus chodzenia do tej akurat szkoły - opowiada matka, która prosi o zachowanie nazwiska do wiadomości redakcji. - A doskonale wiem, że to nieprawda, bo mam też dziecko w przedszkolu.
Czy szkoła chciała w ten sposób "podebrać" dzieci pobliskiemu Przedszkolu nr 8, czy też wszystko sprowadza się do niefortunnych sformułowań użytych w piśmie, nie wiadomo, bo przez dwa dni z dyrektorem nie udało nam się skontaktować.
Nauczycielki z przedszkola nie mają wątpliwości, że sprawa nie dotyczy niezręczności językowych.
- Jak nie kijem, to pałką - komentują sytuację, w jakiej wkrótce może znaleźć się ich placówka.
Rok temu miejskie władze chciały ją zlikwidować. Nauczycielki i rodzice zorganizowali ostry protest, włącznie z pikietą przed urzędem miejskim. Władze musiały ustąpić, tym bardziej, że zgody na likwidację nie wyraził kurator oświaty.
To jedyne przedszkole w Suwałkach, w którym znajdują się wyłącznie grupy "zerowe". Gdyby dzieci poszły do pobliskiej szkoły, dalsze funkcjonowanie placówki stanęłoby pod dużym znakiem zapytania.
- Mamy odpowiednie warunki i odpowiednią kadrę - przypominają nauczycielki. - Komu i po co potrzebne to całe zamieszanie?
- Nie ma mowy o "kolejnym zamachu" na "ósemkę" - zapewniają przedstawiciele suwalskich władz. - Dzisiaj nikt nie chce tej placówki likwidować.
Gorsze warunki
Według przepisów, do obowiązkowych "zerówek" dzieci mogą uczęszczać albo w przedszkolach, albo w szkołach. Generalnie tam - gdzie są lepsze warunki. Szkoły powinny przyjmować sześciolatków przede wszystkim wówczas, gdy w pobliżu nie ma przedszkoli, albo są przepełnione.
Na pomysł, aby maluchy już teraz chodziły do szkół suwalskie władze wpadły kilka tygodni temu. Jedni dyrektorzy się z tego cieszą, inni są mniej zadowoleni.
- Nie ukrywam, że takie grupy chętnie u siebie utworzę - mówi Andrzej Raczyło, kierujący SP nr 9. - Bo to daje pewność, że te dzieci przez następnych sześć lat u mnie zostaną. Nie będzie więc problemów ze zbyt małą liczbą uczniów.
Dzisiaj szkoła tego typu kłopotów i tak nie ma, ale nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. Żeby utworzyć np. dwie klasy sześciolatków, dyr. Raczyło będzie musiał przede wszystkim znaleźć dodatkowe pomieszczenia.
- Dla tych dzieci musimy zapewnić odpowiedni standard - mówi. - Wygospodarowywanie dodatkowej powierzchni odbędzie się więc trochę kosztem starszych uczniów.
Czy podkupywanie sześciolatków doprowadzi do zwolnień nauczycielek w przedszkolach? Oficjalnie - nie. Nieoficjalnie dyrektorzy szkół mówią jednak, że mają własną kadrę i nikogo nowego zatrudniać nie zamierzają.
Więcej w papierowym wydaniu "Gazety".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna