Jakaś kara musi być

Najwięcej takich "społeczników" z wyrokami to skazani za jazdę na rowerze po spożyciu alkoholu. Stwierdzono u nich od 0,3 do 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, a to znaczy, że wsiadali na rower np. po dwóch piwach. Są też sprawcy pobić, drobnych kradzieży i dewastacji mienia oraz ci, którzy nielegalnie kopiowali płyty z muzyką i programami komputerowymi. W ostatniej grupie nie ma kobiet, ale bywały już na stadionie panie, które musiały odpracować z miotłą i łopatą jazdę autem na "dwóch gazach".
Kuratorzy sądowi mają problem z wykonaniem takich wyroków, bo rzadko która firma budżetowa chce przyjąć ludzi skazanych przez sąd.
- Z reguły są to porządni ludzie, którym coś się przydarzyło. Wypada współczuć, ale sentymentów nie ma. Jak kara, to kara - mówią pracownicy MOSiR-u.
"Skazańcy" mają do odpracowania od 80 do nawet 300 godzin, zaś pracę muszą wykonać najczęściej w półrocznym terminie. Przychodzą zatem kiedy chcą, ale ich obecność musi być odnotowana w dokumentach. W przypadku uchylania się od nakazanego obowiązku, kurator sądowy wydaje ostrzeżenie i może spowodować odwieszenie kary więzienia. Tak umotywowani ludzie robią więc wszystko, co im się każe. W końcu zimy spotkaliśmy kilkoro z nich przy odśnieżaniu stadionu. Główna płyta boiska ma wymiary 102 na 60 m, boczna jest podobna, ale do odśnieżania są jeszcze parkingi i chodniki.
- Szkoda zadbanej murawy, więc ciężkiego sprzętu nie wpuszczamy na stadion. Przydaje się każda para rąk. Latem też jest co robić. Trzeba konserwować urządzenia, a i sprzątania też nie brakuje - zauważył Arkadiusz Studniarek, dyrektor MOSiR-u.
- Wstyd to kraść... Więcej na rower "po pijaku" nie siądę. Nikt tu nie stoi z batem nad głową, pogadać z ludźmi można i jakoś te moje 120 godzin minie - stwierdził mężczyzna z łopatą.