Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamknąć mordy i się rozbierać

(tam)
Suwalska prokuratura zleciła policji sprawdzenie zarzutów stawianych Agnieszce K., szefowej ochrony "Kauflandu", przez jej byłych podwładnych.

Chodzi o naruszenie dóbr osobistych, godności, a bywało, że i nietykalności cielesnej klientów, często niesłusznie podejrzewanych o kradzieże.
Jako pierwsi, wyczyny szefowej ochrony opisaliśmy 21 bm. w tekście pt. "Agnieszka rządzi".
- Każdego zatrzymanego każe traktować jak szmatę - skarżyli się byli ochroniarze. I opowiedzieli, jak Agnieszka K. złapała za gardło kilkuletniego chłopca, którego podejrzewała o kradzież batonów. Nawet w ten sposób nie zmusiła go do przyznania się do kradzieży, której zresztą się nie dopuścił.
- Moją pięcioletnią córkę nazwała k... i złodziejką - opowiadał nam Józef O. - Za to przeprosiła nas dyrekcja "Kauflandu". A ochroniarz przyniósł małej bombonierę i kwiaty.
Po tym tekście rozdzwoniły się telefony, a kilka osób odwiedziło redakcję. Tylko jedna rozmówczyni, przedstawiająca się jako pracownica "Kauflandu", broniła Agnieszki K.
Pozostałe oskarżały.
- Byłem pracownikiem sklepu, a nie ochrony - opowiada dwudziestoletni mężczyzna, zastrzegając nazwisko do wiadomości redakcji. - Od pierwszego dnia znalazłem się pod lupą pani Agnieszki. Byłem kilka razy doprowadzany na rewizję. Nigdy jednak niczego u mnie nie znaleziono. Ale atmosfera wokół stała się tak gęsta, że nie wytrzymałem i odszedłem. Teraz wiem, dlaczego byłem prześladowany. Chodziło o miejsce pracy dla znajomego kierowniczki, która przyjaźniła się z szefową ochrony.
- Latem ubiegłego roku, po zrobieniu zakupów i opłaceniu rachunku, do mnie i towarzyszącej mi koleżanki, podszedł pracownik ochrony - opowiada Ewelina G. - Poprosił, żebyśmy poszły z nim do biura. Na pytanie po co, usłyszałyśmy, że jego szefowa wszystko wyjaśni.
W pokoju, do którego zaprowadzono dziewczyny, siedziały dwie kobiety i mężczyzna. Pracownik ochrony zameldował doprowadzenie i opuścił pokój.
- Rozbierać się - warknęła na nas ta, do której ochroniarz mówił "szefowa" - opowiada Ewelina. - Stwierdziłyśmy, że nie mamy nic do ukrycia, ale przy facecie rozbierać się nie będziemy. Wówczas dowiedziałyśmy się, że jesteśmy gówniary, mamy zamknąć mordy i robić to, co ona każe. Faceta wyprosiła, a nas "prześwietliła". Nic nie znalazła, kazała nam wyp... i więcej w jej sklepie się nie pojawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna