Po mieszkaniu ciągle hula wiatr

- Płacimy wysoki czynsz i nie mamy nic w zamian.
Blok przy ul. E. Plater oddano do użytku w połowie lat siedemdziesiątych.
- Byłem jednym z pierwszych lokatorów - opowiada Witold Dz., emerytowany chorąży. - Od tego czasu Wojskowa Agencja Mieszkaniowa, do której należy nasza klatka, nie przeprowadziła żadnego poważnego remontu. Okna są dziurawe, a do klatki to strach wejść. O każdą, nawet drobną, naprawę musieliśmy toczyć boje.
Pięć lat temu wymieniono drzwi wejściowe i odświeżono lamperie.
- Ale ile trzeba się było naszarpać - oburza się Dz. - W pozostałych klatkach Zarząd Budynków Mieszkalnych dawno wstawił nowe. A ja z sąsiadem musiałem zbierać podpisy od wszystkich mieszkańców. Jakby to nie było oczywiste, że spróchniałe, drewniane drzwi trzeba wymienić.
Ze starymi oknami lokatorzy wciąż walczą. Przy silnych opadach strugi deszczu wpływają do środka. Wielokrotnie prosili o ich wymianę, ale bez rezultatu.
- To gdzie są nasze składki remontowe, które płacimy co miesiąc?- pyta Witold Dz. - Czy to tak trudno zrozumieć, że po 30 latach nawet najlepszy materiał może się zużyć?
Lokatorzy mogliby wymienić okna, ale na własny koszt. Nie mogą liczyć na zwrot. Za to czynsz regularnie wzrasta. Ostatnia podwyżka była dwa lata temu. Za 58- metrowe mieszkanie trzeba teraz zapłacić prawie 530 złotych miesięcznie.
- To dwa razy więcej niż za identyczny metraż płacą w sąsiednich klatkach - denerwuje się Dz. - I na co my płacimy?
Właściciel powołuje się na przepisy prawa.
- Postępujemy zgodnie z ustawą o zakwaterowaniu sił zbrojnych - tłumaczy Alicja Czechowicz z WAM. - My jesteśmy jedynie właścicielem mieszkań. Zarządcą jest ZBM. W tej sytuacji to normalne, że podnajemcy płacą więcej za czynsz. Problemy lokatorów na pewno będą poruszone na najbliższym zebraniu wspólnoty, które odbędzie się pod koniec marca.