Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrać z Ostrowskimi

(ju)
Przed lat miasteczko uważane było za "zagłębie" ludzi muzykujących. Takie rodziny jak Ostrowscy, Gołębiewscy, Korzeniewscy grali na zabawach, weselach i innych uroczystościach. Jeszcze w latach 80-tych działało tu około 10 zespołów. Niestety, przegrali z postępem technicznym. Dzisiaj próbują ocalić resztki brańskiej tożsamości.

Spotkanie muzyków tradycyjnych odbyło się w poniedziałek w Brańsku.
- 20 lat temu mój brat Zbyszek wyszedł inicjatywą takich imprez. Pierwsze spotkanie odbyło się w 1986 roku z udziałem tylko ośmiu osób. Z czasem stały się one coraz bardziej powszechne. Spotykaliśmy się w różnych miejscach, czasami nawet w prywatnych domach - powiedział Mietek Korzeniewski. -
- O muzykantach z Brańska krążyły historie po całym Podlasiu. Szczególnie popularna była rodzina Ostrowskich. Zagranie wspólnie z ich zespołem każdy muzykant stawiał za punkt honoru. Kiedy pan Wojtek Ostrowski zaprosił nas na to spotkanie, nie mogliśmy sobie odmówić tej przyjemności - powiedzieli muzykanci z Sokołowa Podlaskiego.
- Na naszym terenie organizuje się spotkania ludzi grających muzykę ludową. To, co zobaczyłem w Brańsku jest dla mnie niesamowite. Jeszcze nigdy nie grałem w 11-osobowym zespole akordeonowym. To rewelacja! Ludzie którzy widzą się po raz pierwszy, grają tak, jakby mieli za sobą lata prób. Takie spotkania powinno się organizować raz w miesiącu. Zastępuje nam ono najlepszą kurację medyczną. Tu człowiek czerpie siły i serce równo bije - powiedział Mieczysław Onisiak, grający na akordeonie ponad czterdzieści lat.
- Pierwsze pieniądze grając na zabawie zarobiłem mając 11 lat, w 1954 roku. Była to równowartość dwóch kwintali żyta, ok. 60 zł. Ale byłem wówczas dumny. Dzisiaj mam własną kapelę ludową, z którą jeździmy po różnych konkursach. Jednak to, co zobaczyłem tutaj przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nie wyobrażałem sobie, ze po 52 latach przyjdzie mi zagrać w zespole, który nigdy nie grał ze sobą razem i zagrał bez fałszu - powiedział skrzypek Zdzisław Radzikowski.
80-letni Edmund Ostrowski jest najstarszym przedstawicielem familii, w której muzykowanie ma ponad wiekową tradycję. Pierwsze kroki stawiał pod okiem ojca. Z nostalgią wspomina dobre czasy.
- W mojej rodzinie muzyka była od zawsze. Nie pamiętam, żeby jakiegoś dnia o niej nie mówiono -opowiada pan Edmund. -. Było nas pięciu braci. Wszyscy graliśmy ze słuchu na różnych instrumentach. Nikt nie kończył żadnych szkół. Muzykantów trzeba było rezerwować nierzadko z rocznym wyprzedzeniem, tyle mieliśmy zleceń - wspomina senior rodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna