Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska Grupa Pocztowa. Nieprawidłowości przy przetargu. Listy docierają na czas, jednak...

Izabela Krzewska [email protected]
Praca Polskiej Grupy Pocztowej początkowo sparaliżowała sądy i prokuratury
Praca Polskiej Grupy Pocztowej początkowo sparaliżowała sądy i prokuratury Archiwum
Najpierw jej praca sparaliżowała sądy i prokuratury. Teraz okazuje się, że były też nieprawidłowości przy przetargu na usługę obsługi korespondencji wygranego przez Polską Grupę Pocztową.

Jednym z podstawowych warunków przetargu było posiadanie placówki pocztowej w każdej gminie. Tymczasem prokuratorskie śledztwo wykazało, że w woj. podlaskim brakowało placówek PGP w 20 gminach na 118, a w warmińsko-mazurskim w 21 na 116. W Polsce 202 gminy nie miały ani jednej placówki PGP, co stanowiło ok. 8,15 proc. ogólnej liczby gmin w kraju - ujawniła "Gazeta Wyborcza".

Jak ustaliliśmy, w przypadku Podlaskiego, chodziło m.in. o gminy: Lipsk, Płaska, Sztabin, Rutka, Czeremcha, Czyże, Dubicze Cerkiewne, Turośl, Trzcianne, Dziadkowice, Milejczyce, Parlejewo, Kuźnica, Nowy Dwór, Szudziałowo, Jeleniewo, Rutka-Tartak, Kobylin-Borzymy, Suwałki.

O problemach z przesyłkami sądowymi i z prokuratur pisaliśmy już na początku zeszłego roku. To wtedy Pocztę Polską zastąpił nowy, prywatny operator - Polska Grupa Pocztowa. Mieszkańcy mniejszych miejscowości skarżyli się nam, że listy z sądu musieli odbierać w "szczerym polu". Przykładowo na całą gm. Choroszcz punkt odbioru korespondencji był jeden - w sklepie w Barszczewie, gdzie nie dojeżdżają nawet autobusy. Listy z sądu trafiały do adresatów zbyt późno, doręczyciele i pracownicy punktów źle wypełniali awizo i potwierdzenia odbioru. Tzw. zwrotki docierały do prokuratur z opóźnieniem.

- Od daty doręczenia, liczony jest termin uprawomocnienia się decyzji, data wniesienia zażalenia. Brak informacji o odbiorze korespondencji wstrzymywał czynności - podkreśla Anna Milewska, zastępca Prokuratora Rejonowego Białystok-Północ.

W pierwszych miesiącach pracy PGP, w sądach sprawy spadały z wokandy

Obecnie sytuacja się unormowała. Mówi o tym Maria Kudyba z Prokuratury Okręgowej w Łomży. Ale nie obyło się bez monitów do firmy.

W pierwszych miesiącach pracy PGP, w sądach sprawy spadały z wokandy, bo na czas nie docierały informacje, czy strony były powiadomione o terminie rozprawy. Na potwierdzenie odbioru czekano dwa tygodnie. Teraz w wydziale karnym SO w Suwałkach nie ma problemów, podobnie w Sądzie Rejonowym w Białymstoku.

Wygląda jednak na to, że administracja woli "dmuchać na zimne". - Regularnie otrzymuję telefony z sądu z pytaniem, czy doręczono mi przesyłkę, tj. wezwanie na rozprawę, opinię biegłych, czy akt oskarżenia - mówi białostocki adwokat Tomasz Śliwiński.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna