Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina robi mydła pachnące kawą

Dorota Naumczyk
Paulina Karczewska kremy pakuje do małych słoiczków (dolne zdjęcie). Jej mydła mają różne kształty: węży, kwiatów, klocków lego...
Paulina Karczewska kremy pakuje do małych słoiczków (dolne zdjęcie). Jej mydła mają różne kształty: węży, kwiatów, klocków lego... W. Wojtkielewicz
Zamiast proszku do prania używa... orzechów. Myje się tylko takim mydłem, które sama zrobi z oliwy, a zęby dwuletniej córeczki Marianki czyści olejem kokosowym. Paulina Karczewska z Białegostoku jest zakręcona na punkcie ekologii

Kiedy byłam w ciąży, drażniły mnie wszystkie zapachy - wspomina Paulina Karczewska. - Od używania kupowanych w drogeriach mydeł, szamponów, kremów i proszków do prania nagle dostawałam uczulenia, więc zaczęłam samodzielnie przygotowywać wszystkie kosmetyki.

Dzielnie pomagał jej w tym mąż, Zbyszek. To on zresztą jako pierwszy zapisał się na warsztaty robienia mydła. Paulina skupiła się zaś na kremach.

- Przepisy na samodzielne wykonanie wszystkich kosmetyków można znaleźć w internecie - zdradza. - Potem wystarczy trochę poćwiczyć i proszę...

Paulina wyciąga z wiklinowego koszyka malutkie, szklane słoiczki z kremami do twarzy i balsamami do ust, buteleczki z tonikami, a nawet kulkowe dezodoranty własnej produkcji. Pokazuje też dziesiątki mydełek w różnorodnych kształtach: biedronek, węży, kwiatów, muszli, a nawet... klocków lego.

Mydło leżakuje 2 miesiące

- Mydełka robię z olejów zimnotłoczonych i masła shea - wylicza. - Jako że mydło musi się pienić i nie może być za twarde, ani za miękkie, trzeba uważać na odpowiednie proporcje wszystkich składników. Na szczęście w internecie można znaleźć specjalne kalkulatory, które pomagają te proporcje wyliczyć.

Paulina bierze do ręki pierwsze z brzegu mydełko i wyjaśnia: - O, to na przykład zrobiłam z połączenia oleju kokosowego, słonecznikowego, masła shea oraz oliwy z oliwek. Wszystkie te składniki rozpuściłam w jednym garnku, a w drugim - z wodorotlenku sodu i wody przygotowałam ług sodowy. Potem zawartość obu garnków połączyłam i przelałam do odpowiednich foremek, w których mydło leżakuje dwa miesiące. Teraz można już się nim myć.

Paulina dodaje, że wodorotlenek sodu można zastąpić popiołem. I już wkrótce zamierza tak robić, bo właśnie wprowadziła się do domu z kominkiem i gdy tylko zacznie się sezon grzewczy, będzie w nim palić i wykorzystywać popiół.
Do niektórych mydeł Paulina dodaje też kawę albo płatki owsiane, aby nadać im właściwości peelingujące. Do innych - algi lub glinkę francuską, by były bardziej odżywcze. Z oleju rycynowego i jojoba Paulina przygotowuje też specjalne mydła do włosów, które zastępują jej szampon.

Kiedy przyrządza kremy, miesza ze sobą np. masło awokado, trzy oleje: arganowy, ze słodkich migdałów i pestek arbuza oraz wosk pszczeli i kwas hialuronowy.

- Najlepszym testerem moich kremów jest moja mama - śmieje się 29-latka. - Do moich kosmetyków podchodzi bardzo sceptycznie, ale już po kilku użyciach serum przeciwzmarszczkowego i maseczki z naturalnej glinki się do nich przekonała. Teraz kiedy tylko jej się kończą, od razu zamawia u mnie następne. Takie sceptyczne osoby są bardzo potrzebne, bo jeżeli one - mimo swojego nastawienia - stwierdzą, że coś naprawdę działa, to znaczy że działa.

Produkowanych przez nią kosmetyków używają zarówno inni członkowie bliższej i dalszej rodziny, jak i przyjaciele.
- Coraz więcej osób jest bowiem świadomych, że w większości kremów, które kupujemy w sklepach, są konserwujące je parabeny, które są rakotwórcze - wyjaśnia Paulina. - Wiele antyperspirantów ma swoim składzie aluminium, które, jak pokazują badania, może wywoływać u kobiet raka piersi. W niektórych szminkach i lakierach do paznokcie można zaś znaleźć ołów, który nie jest obojętny dla naszego zdrowia.

Do pralki i zmywarki sypie sodę

Paulina od kilku już lat do prania i zmywania nie używa żadnych proszków ani płynów. Zamiast tego do pralki i zmywarki wsypuje... sodę.

- Po pierwsze proszki do prania mnie uczulały - tłumaczy. - A po drugie, ta chemia od proszków zostaje na ubraniach i potem wchłania się w naszą skórę. Wybieram więc naturalne środki.

Jasne rzeczy pierze w sodzie z kwaskiem cytrynowym, ciemne - w orzechach. W wywarze z orzechów myje również naczynia, a kiedy wkłada talerze do zmywarki - używa sody spożywczej. Do prania pieluch swojej 2-letniej córeczki stosuje dodatkowo olejek z drzewa herbacianego, który ma właściwości odkażające.

Zresztą, pieluchy to odrębny rozdział! Paulina od początku wiedziała, że kiedy urodzi dziecko, nie będzie kupować pieluch jednorazowych.

- Bo to nieekologiczne! - wyjaśnia. - Trzeba sobie uświadomić, ile pieluch zużywa jedno dziecko przez dwa lata i zastanowić się, jak długo te pieluchy potem się na wysypiskach rozkładają...
Paulina kupiła więc pieluchy wielorazowego użytku. Ich zewnętrzna warstwa jest uszyta z nieprzemakalnego materiału, a wewnętrzna - z polaru. Między warstwami jest specjalna kieszonka, w którą wsuwa się bambusowy wkład. Za 16 takich pieluch zapłaciła 230 zł, ale używa ich od dwóch lat, ponieważ ich wielkość można regulować za pomocą specjalnych zatrzasków.
Kremy do smarowania pupy córeczki Paulina też przygotowuje sama - z tlenku cynku, masła shea, oleju kokosowego i słodkich migdałów, pestek arbuza i witaminy E. Bardzo zwraca też uwagę na to, co mała je.

- Nigdy nie podawałam jej żadnego sztucznego mleka w proszku, ani słoików z papkami dla niemowląt - zastrzega 29-letnia mama. - Od momentu, kiedy córeczka zaczęła siedzieć, je dokładnie to, co my: ziemniaki, fasolę, pomidory. Tym bardziej, że my mięsa nie jemy w ogóle, a pozostałe produkty kupujemy tylko z upraw ekologicznych - dodaje białostoczanka.

Aby było taniej, Karczewscy dołączyli do tzw. kooperatywy spożywczej. Należy do niej 50 białostockich rodzin, którym zależy na zdrowej żywności. Na specjalnym forum internetowym tworzą wspólne listy zakupów, wymieniają się doświadczeniami i składają zamówienia w wiejskich gospodarstwach.

- I kiedy zamawiamy na przykład 50 kg ekologicznej marchwi i 60 kg ziemniaków, to za kilogram wychodzi całkiem niewielka kwota do zapłacenia - tłumaczy Paulina. - Kasze zamawiamy prosto z młyna, a jajka u gospodarzy, co do których mamy pewność, że dbają o kury.

Za rok córeczka Pauliny pójdzie do przedszkola. Jednak nie do żadnej z funkcjonujących placówek, bo Paulina planuje już, by razem z koleżanką, która również ma dziecko w podobnym wieku i podobne upodobanie do zdrowego stylu życia, otworzyć własne przedszkole. No i chce też rozpocząć studia na kosmetologii, by lepiej zgłębić produkcję kremów...

Paulina Karczewska urodziła się w 1986 r. w Białymstoku. Pierwsze lata życia spędziła w Supraślu, potem wraz z mamą przeprowadziła się do Łomży. Absolwentka II LO w Łomży i Wydziału Lalkarskiego Akademii Teatralnej w Białymstoku. Ukończyła też studia podyplomowe z logopedii i z zarządzania projektami unijnymi. Uczyła się również w szkole terapii naturalnych w Białymstoku.
Przez 3 lata była aktorką Teatru Wierszalin w Supraślu. Pracowała też w białostockim Stowarzyszeniu Alpi z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie.

Od grudnia br. do maja 2016 roku Paulina będzie prowadziła (w Supraślu, Ogrodniczkach, Sobolewie i Studziankach) bezpłatne warsztaty przygotowywania kosmetyków domowym sposobem. Są one finansowane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i będą otwarte dla wszystkich chętnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna