Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gabrysia Panasiuk: Nigdy nie śpiewam przy rodzicach

Urszula Krutul
Andrzej Zgiet
17-letnia białostoczanka Gabrysia Panasiuk w programie „Must be the music“ zachwyciła Korę. Wcześniej brała udział w „The Voice of Poland“.

- Jurorka telewizyjnego programu „Must be the music“ - Kora - zachwyciła się tobą jeszcze zanim zaczęłaś śpiewać. Powiedziała, że na scenę wkroczyła piękna istota...

- Z tego, jak stałam na scenie, nie pamiętam praktycznie nic, więc i nie pamiętam co mówiło jury (śmiech). Wiem tylko, że wyszłam i zaśpiewałam. I tak jest zawsze. Idę na żywioł. Kiedy tylko dowiedziałam się o naborze do kolejnej edycji „Must be the music”, długo się nie wahałam. Chciałam pójść do tego programu już wcześniej. Miałam nagrany cover, wysłałam go jako zgłoszenie internetowe i dostałam po dwóch tygodniach maila z zaproszeniem do programu. Zaśpiewałam „Impossible” Shontelle w aranżu Jamesa Arthura.

- I dostałaś cztery razy tak. Czy to gwarantuje ci miejsce w programach na żywo?

- Jeszcze nie wiem. Czekam na wiadomość. Nikt z nas jeszcze nie wie, czy przeszedł dalej. Jeżeli by się udało, to programy na żywo na pewno dałyby mi większą możliwość rozwoju. Mogłabym przedstawić swój własny kawałek, pokazać co potrafię, również pod względem kompozytorskim.

- „Must be the music” to nie był pierwszy telewizyjny talent show, w którym brałaś udział.

- W zeszłym roku brałam udział w „The Voice of Poland”. Byłam najmłodszą uczestniczką w historii tego programu - podczas niego obchodziłam swoje 16. urodziny. Poszło mi w nim bardzo dobrze, bo odpadłam dopiero w Bitwie i to z powodu młodego wieku. Byłam w drużynie Justyny Steczkowskiej. Strasznie mi się podobało...

- Wybrałaś wtedy na trenerkę Justynę Steczkowską, a kto jeszcze chciał cię mieć w swojej drużynie?

- Marek Piekarczyk i Marysia Sadowska. Justynę wybrałam, ponieważ zafascynował mnie jej pierwszy występ w „Szansie na sukces” i wykonanie „Boskiego Buenos”. Ja na swoim „Przesłuchaniu w ciemno” śpiewałam piosenkę „Irreplaceable” Beyonce. Moim zdaniem, każda piosenka jest do zrobienia. Każdą da się dobrze zaśpiewać, jeśli tylko można pokombinować z tonacjami.

- Ty nie tylko śpiewasz utwory innych, ale i komponujesz własne. Kto cię inspiruje?

- Na pewno wokalistki, np. Lauryn Hill albo Emeli Sandé. Ja z muzyką mam styczność od zawsze. Od 9. roku życia chodzę do szkoły muzycznej i mam zajęcia z komponowania. To nie jest trudne. Pierwszy stopień w szkole muzycznej skończyłam na fagocie, a teraz jestem na śpiewie operowym. Mam też starszego o 8 lat brata, który również mnie inspiruje. On skończył naukę gry na altówce, a ja zawsze lubiłam słuchać jak gra... Niestety, kiedy poszłam do szkoły byłam już za stara na fortepian albo instrumenty strunowe, więc wybrałam fagot.

- To łatwy instrument?

- Nie. Ale nauczył mnie sztuki oddechowej i emisji głosu, bo musiałam się przestawić na oddychanie z przepony.

- A dlaczego zaczęłaś śpiewać?

- Śpiewam odkąd pamiętam. Trochę czasu zajęło mi zanim zauważyłam, że inni nie potrafią śpiewać tak samo. I że jednak coś jest w tym moim śpiewaniu. Na początku grałam jakieś koncerty, brałam udział w konkursach Młodzieżowego Domu Kultury.

- Pamiętasz pierwszą piosenkę, którą zaśpiewałaś?

- To chyba była kolęda na święta. Byłam tak zestresowana, że musiałam schować się za obrusem (śmiech).

- Musiałaś wyjść na scenę i zaśpiewać dla wszystkich?

- Nie, to było takie rodzinne śpiewanie. W ogóle to nie śpiewam przy rodzicach. Taki mamy zwyczaj, że jak muszę poćwiczyć, to oni wychodzą (śmiech). A podczas świąt muzykujemy z całą rodziną oraz znajomymi brata, którzy często śpiewają w operze, albo są członkami akademii muzycznej. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się ta nasza miłość do muzyki. I talent. Wiemy, że dziadek trochę śpiewał. Może przekazał nam coś w genach?

- Dlaczego nie dasz rady ćwiczyć przy rodzicach?

- Mam taką wewnętrzną blokadę. Nie dam rady wydobyć z siebie przy nich dźwięku. Mój tata był ze mną wprawdzie na backstage’u „Must be the music”. Jeżdżą też ze mną na konkursy czy na emisję głosu. I to są właściwie jedyne okazje, kiedy rodzice mogą mnie posłuchać (śmiech). Tata jest już wprawiony, bo był ze mną też na „The Voice of Poland”.

- Rodzice cię wspierają?

- Widzą, ile stresu mnie to kosztuje. Chcą, żeby było dla mnie jak najlepiej. Ale kiedy widzą, że czegoś bardzo chcę i dam radę to osiągnąć, to trzymają kciuki i wspierają moje decyzje.

- Uczysz się w liceum, w klasie o profilu medycznym. Dlaczego akurat taki kierunek wybrałaś?

- Po maturze chciałabym zdawać na studia lekarskie. To są wysokie progi, ale mam nadzieję, że dam radę. Myślę o zostaniu chirurgiem plastycznym.

- I będziesz śpiewającą panią chirurg...

- Na pewno nadal będę śpiewać. To jest moja forma odstresowania się. Nie wiem, czy dam radę zawodowo wszystko połączyć, ale będę się starała. Jestem teraz w drugiej klasie, za rok matura.

- Stres przed maturą da się porównać z tremą towarzyszącą ci podczas każdego wyjścia na scenę?

- Stres przed maturą jest na pewno większy i dłużej trwa. Kiedy wychodzę na scenę, to trema jest tylko przez chwilę. Zdaję też sobie sprawę, że to tylko jedna edycja telewizyjnego programu. A matura zadecyduje o całym moim dalszym życiu. Ale uczę się do niej systematycznie i wkładam w to tyle pracy, że powoli udaje mi się ten stres opanowywać.

- A wracając do „Must be the music“, jeżeli uda ci się dostać do programów na żywo, to jak zachęciłabyś ludzi do oddawania na ciebie głosów?

- Ja nie oszukuję muzyką. Ja muzyką wyrażam to, co czuję, całą siebie. I jestem zdolna do tego, żeby zrobić prawdziwy aranż i żeby każdą piosenkę zrobić po swojemu. I moim zdaniem ta prawdziwość powinna być wyznacznikiem...

- Czujesz się trochę weteranką? W końcu muzyką zajmujesz się od 9. roku życia...

- Nie. To jest po prostu mój tryb życia. Nauczyłam się tak żyć i jest mi z tym dobrze. Czasem jest tylko problem ze snem, a właściwie z jego brakiem. W tygodniu śpię zaledwie po 5 godzin. Rano na 8 idę do szkoły, później około 16 od razu biegnę do szkoły muzycznej. Do domu wracam codziennie dopiero około 20, odrabiam lekcje i uczę się. A nauki jest naprawdę dużo. Mam taki charakter, że dopóki nie nauczę się wszystkiego i nie będę miała pewności, że umiem naprawdę dobrze, to spać nie pójdę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna