Jak podaje dziennik "Rzeczpospolita", samolot Jak-40, który wcześniej lądował na tym samym lotnisku, ostrzegał pilotów rządowego samolotu o słabej widoczności.
Na obchody 70-tą rocznicy tragedii katyńskiej do Rosji z wojskowego lotniska w Warszawie poleciały dwa samoloty. Już o 5:40 wystartował pierwszy samolot, Jak-40 z dziennikarzami. Niespełna półtorej godziny później z tego samego lotniska odleciał prezydencki Tu-154M, z 96 osobami na pokładzie.
Maszyna z dziennikarzami w Smoleńsku była już o 7:20. Załogi obu maszyn na bieżąco wymieniały między sobą informacje. W maszynach rządowych znajduje się kilka radiostacji, co umożliwia zarówno łączność z krajem, jak i innymi maszynami w powietrzu.
"Rzeczpospolita" dowiedziała się, że załogi obu samolotów komunikowały się między sobą, gdy pierwsza maszyna - z dziennikarzami znajdowała się już na ziemi. Ostatni raz na 10 minut przed katastrofą. Piloci Jaka przekazywali swoim kolegom w Tu-154M, że pogoda nad lotniskiem z minuty na minutę się pogarsza.
Pracownicy wieży lotów również mieli sugerować lądowanie na najbliższych lotniskach. Sugerowano Mińsk, Witebsk, ewentualnie Moskwę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?