- Dom znajdzie się w strefie ochronnej jeziora - podnoszą. - Poza tym, przedsięwzięcie jest sprzeczne z zapisami studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania gminy.
Wójt Józef Stankiewicz nie odniósł się do tych argumentów, choć prosiliśmy go o to.
Wigry bez ochrony?
Chodzi o wieś Mikołajewo. Znajduje się tam, na 11-metrowej skarpie dochodzącej do jeziora osiem domów letniskowych. Właściciel jednego z nich chce prowadzić sporą inwestycję. To znaczy, niewielki drewniany domek zastąpić piętrowym i murowanym. Przy czym jego powierzchnia będzie znacznie większa niż obecnie. A także , co zauważają nasi Czytelnicy, większa, niż pozostałych obiektów. Urbanistka twierdzi, że jest to zgodne z tzw. zasadą dobrego sąsiedztwa.
- Kpina - denerwuje się Krzysztof Gierałtowski, jeden z właścicieli posesji nad jeziorem. - Mój budynek jest największy i ma powierzchnię ok. 80 m kw. Tymczasem ten, teraz projektowany będzie miał blisko 150 m kw. Jak więc można mówić, że ma podobne gabaryty?
Różnicy w powierzchni nie dostrzegł Adam Łoziński, dyrektor Wigierskiego Parku Narodowego, który wyraził zgodę na rozbudowę domu i zmianę jego statusu, z rekreacyjnego na mieszkalny. Zdaniem dyr. Łozińskiego, proponowana forma rozbudowy nawiązuje swoim kształtem do domków znajdujących się w sąsiedztwie, a także do tradycji budowlanych regionu.
Projekt inwestycji pozytywnie zaopiniowała również Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku. Co wzięła pod uwagę?
- Na działce i w jej pobliżu nie występują siedliska oraz gatunki chronione - argumentuje Małgorzata Wnuk, rzecznik prasowy białostockiego RDOŚ.
Rozmówczyni dodaje, że decyzja nie ma szczegółowego uzasadnienia, ponieważ została wydana w ramach tzw. milczącego uzgodnienia. Obowiązuje ono wówczas, gdy urzędnicy nie wyrażą swojego stanowiska w ciągu 21 dni. A w tym przypadku tak było.
- A Wigry? - pytają zainteresowani. - Chroniony akwen zamienił się w kałużę?
Gminie grożą sądem
Decyzja o warunkach zabudowy dla nowego obiektu nie została jeszcze wydana. Właściciele domków letniskowych mówią, że poruszą niebo i ziemię, by uniemożliwić inwestycję. Tym bardziej, że ma ją prowadzić przedsiębiorca, który zajmuje się organizacją spływów kajakowych. - To oczywiste, że działalność będzie prowadził u siebie, a nie, tak jak dotąd, w wynajmowanych we wsi pomieszczeniach - dodają. - O ochronie cennej przyrody będzie można wtedy zapomnieć.
Krzysztof Gierałtowski ostrzega wójta, że jeśli zgodzi się na budowę, to narazi gminę na finansowe straty. - Zażądam rekompensaty za to, że wartość mojej nieruchomości zostanie zmniejszona - argumentuje. - Nie wykluczone, że moi sąsiedzi uczynią tak samo.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?