Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Majka Andrejczyk chciała mieć więcej medali, niż mama. I właśnie je zdobywa

Helena Wysocka
Miesiąc temu Majka zdobyła tytuł mistrzyni kraju. Oszczep posłała na ponad 64 metry. - Będę walczyć dalej - zapowiada.
Miesiąc temu Majka zdobyła tytuł mistrzyni kraju. Oszczep posłała na ponad 64 metry. - Będę walczyć dalej - zapowiada.
20-letnia Majka Andrejczyk z maleńkiej wsi w Puszczy Augustowskiej rzuca oszczepem najlepiej w kraju. A teraz chce zmierzyć się z najlepszymi na świecie, w Rio de Janeiro. - Muszę lecieć na tę olimpiadę! - podkreśla oszczepniczka.

Jest waleczna, zadziorna i lubi chodzić swoimi ścieżkami. Z takimi cechami Maria, na którą wszyscy mówią Majka, mogłaby robić karierę zawodową, czy zdobywać salony. Ale dziewczyna postawiła na sport. Od lat rzuca oszczepem, a rodzina mocno ją w tym wspiera.

Takie podejście rodziców wyjątkowo cieszy wieloletniego trenera oszczepniczki - Karola Sikorskiego: - Majka jest niezwykle utalentowana - podkreśla. - Do tego bardzo solidna i zorganizowana. Byłyby szkoda, gdyby nagle wybrała inną, wymagającą mniej wyrzeczeń drogę.

Czy pojedzie na igrzyska w Rio de Janeiro i przywiezie medal? Trener mówi, że póki co nie warto „pompować balonika”. - Nie można wywierać na dziewczynie tak wielkiej presji. Jest bardzo młoda, karierę ma przed sobą - uważa Sikorski. - Zresztą, udział w finale jest ogromnym wyróżnieniem, o którym marzą wszyscy sportowcy. A Majka już prawie to ma. Niech się oswoi, rozejrzy, nauczy rzucać z najlepszymi, by nie płacić frycowego. A na medale przyjdzie jeszcze czas.

Dodaje, że jeśli Majka poleci do Rio de Janeiro to będzie pierwszą mieszkanką powiatu sejneńskiego na olimpiadzie.

Zazdrościła mamie

Maja ma 20 lat i jest najstarsza z pięciorga dzieci Małgorzaty i Tomasza Andrejczyków. Rodzina mieszka w maleńkiej, ale urokliwie położonej nad jeziorem, wsi Kukle (gm. Giby). Andrejczykowa mówi, że córka wyróżniała się już od małego. Była bardzo zdolna, a poza tym lubiła rządzić. - To wulkan energii! - wspomina pani Małgorzata. - Tryskała wręcz pomysłami, i lepszymi, i gorszymi.

Uwielbiała organizować zabawy. Niektóre mroziły krew w żyłach. Choćby taka, by wspiąć się na stare, ogromne, rosnące obok domu drzewo. Oczywiście, razem z młodszymi braćmi. Rodzice ledwo ściągnęli ich na ziemię. Dobrze, że skończyło się tylko na strachu. - Majka była, a właściwie wciąż jest szalenie uparta - dodaje jej mama. - Odwodzenie jej od jakiegoś planu, nawet absurdalnego, nie ma najmniejszego sensu.

Uwielbiała rysować i malować. W dzieciństwie tworzyła własne kolorowanki, bo te, kupowane w sklepie były zbyt nudne. Rodzice sądzili, że właśnie tym kierunku zacznie się rozwijać. Może zostanie architektem - marzyli po cichu. Ale któregoś dnia, podczas porządkowania strychu, Majka natrafiła na pudło z trofeami, które w przeszłości zdobyła jej mama. Pani Małgorzata uprawiała bowiem lekkoatletykę, grała w siatkówkę, pchała kulą i osiągała znaczące sukcesy. Dziewczynka, przyglądając się medalom, westchnęła: też bym chciała takie mieć. A chwilę później dodała: wiesz, będę miała ich jeszcze więcej!

Uwielbia pierogi z jagodami

Przygodę ze sportem zaczęła w „podstawówce”. Najpierw biegała, później rzucała piłką palantową. Aż któregoś dnia, na lekcji wuefu, Majkę wypatrzył Karol Sikorski, trener oszczepniczek. I zachęcił dziewczynę do tej dyscypliny. A że Maja jest ogromnie pracowita, to na pierwszy sukces nie trzeba było długo czekać. Po roku treningów, w szóstej klasie szkoły podstawowej, została już mistrzynią województwa podlaskiego! A później posypały się kolejne sukcesy. - I to nie jest tak, że dziewczynie się udawało - zastrzega Sikorski. - W sporcie nie można liczyć na szczęście. Każdy sukces trzeba ciężko wypracować. A Majka jest potwornie ambitna.

Pani Małgorzata wspomina, że córka nie raz wracała z zawodów, czy treningów potwornie zmęczona. Ledwo przekroczyła próg domu, padała na łóżko. Ale, gdy tylko otworzyła oczy, dalej snuła sportowe plany... - Oczywiście, że miała i wciąż ma gorsze chwile - dodaje pani Małgorzata. - Wszystko przeżywamy w rodzinie. I świętujemy, i podnosimy się razem.

Andrejczykowie bardzo córce kibicują. Na mistrzostwa jeżdżą z banerami i gorąco oklaskują swoje dziecko. A gdy Majka wraca z zawodów, zawsze czeka na nią ładnie przystrojony dom i przysmaki. Bo dziewczyna uwielbia dobrze zjeść! Na liście jej ulubionych dań są: spaghetti carbonara, naleśniki z serem i pierogi z jagodami oraz grzybami. Potrawy przygotowuje cała rodzina. Po prostu każdy robi to, co potrafi. Bracia Majki smażą naleśniki i szykują owocowe galaretki, a babcia lepi pierogi, bo w tym nie ma sobie równych.

- Córka ma swoje wartości - podkreśla jej mama. - Cieszy nas to, że mimo osiągniętych do tej pory sukcesów, woda sodowa nie uderzyła jej do głowy. Owszem, kocha sport, ale rodzina jest dla niej najważniejsza.

Gdy wyjeżdża w najodleglejsze zakątki ziemi, na kolejne eliminacje czy zgrupowania, zawsze znajdzie czas, by dowiedzieć się, co słychać w rodzinnym domu. Potrafi zostawić koleżanki, zadzwonić do mamy i wypytywać ją o wszystko. - A kiedyś to nawet nie chciała jechać na zawody, bo brat był chory - dodaje mama. - Ledwo ją przekonaliśmy.

Jak daleko poleci oszczep?

Majka jeździ na rolkach, pływa, gra w siatkówkę, biega. Czasem żartuje, że gdyby nie oszczep, mogłaby być maratonką. Dwa lata temu otrzymała propozycję wyjazdu do USA. Miała szansę, by za granicą trenować i studiować. Ale... zrezygnowała z tej oferty.

- Bo to bez sensu - tłumaczy 20-latka. - Mam jeszcze czas na tak dalekie wyprawy. Tym bardziej, że posiadam świetnego trenera. Jeszcze wiele mogę się od niego nauczyć.

W środę wróciła do domu z kolejnych zawodów. Tym razem odbywały się one w szwajcarskiej Lucernie. Warunki atmosferyczne były fatalne, zajęła trzecie miejsce.

- Poniżej moich możliwości - nie ukrywa zawodu. - Muszę wziąć się w garść.

Jeszcze w czerwcu Andrejczyk pojedzie na Mistrzostwa Polski, a później - jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem - poleci do Rio de Janeiro. Od października zaś chce studiować filologię angielską na Uniwersytecie w Białymstoku. I wciąż ćwiczyć. Bo chce rzucać oszczepem tak daleko, jak nikt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna