Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze drzewa za szybko rosną. Ale da się to zmienić

Tomasz Kubaszewski
-  Drzewa zasadzone w dwudziestoleciu międzywojennym rosną szybciej od tych, które wyrosły w sposób naturalny - mówi Bogusław Czepe. - Widać to najlepiej po słojach. W jednym przypadku na centymetr są np. 3, a w drugim  - tylko  jeden lub dwa.
- Drzewa zasadzone w dwudziestoleciu międzywojennym rosną szybciej od tych, które wyrosły w sposób naturalny - mówi Bogusław Czepe. - Widać to najlepiej po słojach. W jednym przypadku na centymetr są np. 3, a w drugim - tylko jeden lub dwa. Tomasz Kubaszewski
W sprawie nowego sposobu uprawy lasu, dzięki czemu polskie drewno będzie się nadawało do produkcji porządnych okien i mebli, Bogusław Czepe z Upustka w gm. Nowinka napisał nawet do samego prezydenta Andrzej Dudy. - Otrzymałem odpowiedź właściwie nie na temat - mówi.

Nie ma wątpliwości, że środowisko leśników na wysokich stanowiskach, czy naukowców zajmujących się tą problematyką, nigdy nie przyzna mu racji. Bo on podważa sens tego, co od wielu lat leśnicy robią i za co biorą pieniądze. - A na mój list do prezydenta odpowiedział urzędnik z Lasów Państwowych - dodaje. - I tak się sprawa rozeszła.

Czepe nie chce ani odznaczeń, ani wynoszenia na piedestały, a jedynie poważnej rozmowy.

- W odpowiedzi słyszę natomiast argumenty w stylu: co tu nam, wybitnym naukowcom, poważnym dyrektorom i prezesom, jakiś leśnik będzie opowiadał.

Forniru z tego nie zrobisz

Bogusław Czepe niemal całe życie spędził w lesie. Jego dziadek i ojciec byli leśnikami. On także przez wiele lat pracował w tej branży. Wciąż mieszka w Puszczy Augustowskiej, z przyrodą obcuje więc na co dzień. O każdym drzewie, o każdej roślince wie niemal wszystko. I to nie tylko z autopsji, ale też z literatury. Dużo czyta, więc żadna nowa publikacja nie umknie jego uwadze.

Fakt, że drewno pochodzące z drzew posadzonych w dwudziestoleciu międzywojennym nie ma takich właściwości jak to pochodzenia naturalnego, zauważył już dawno temu.

- Szczegółowe obserwacje prowadziłem osiem lat - uściśla.

Pokazuje dwa kawały drewna. Jeden większy, drugi mniejszy. Ten pierwszy pochodzi z drzewa wyrosłego w sposób naturalny. Drugi - z zasadzonego przez człowieka. Po słojach widać, jakie było tempo wzrostu. Pierwsze drzewo czyniło to wolniej, drugie - szybciej. Efekt? To ostatnie ma więcej gałęzi, a tym samym - więcej sęków. I nie da się z niego zrobić tak atrakcyjnego materiału jak fornir, porządnego okna, czy porządnych drzwi.

- Błąd został popełniony w czasie zalesień mających miejsce w dwudziestoleciu międzywojennym - twierdzi Czepe. - Zastosowano technologię odnawialną opartą na niemieckim pomyśle z XVIII wieku. Niemcom chodziło o uzyskanie drzew, które można było użyć do produkcji masztów do żaglowców. Nie przewidzieli tylko postępu technicznego i tego, że żaglowce zostaną zastąpione przez statki parowe. Nasi leśnicy głoszą, że wyznawana przez nich teoria odnawiania lasu oparta jest na wielowiekowej tradycji. To jednak nieprawda.

Najważniejszy problem polega na tym, że w pierwszej fazie swojego żywota drzewa rosną za szybko. Dlatego, bo posadzono je obok siebie w tym samym czasie. Nie mają więc żadnych naturalnych ograniczeń, z dostępem do światła włącznie.

- W lesie naturalnym taka sytuacja nie ma miejsca - zauważa Bogusław Czepe. - Drzewo rośnie zazwyczaj w cieniu innych - znacznie większych. Ma więc ograniczony dostęp do światła. Wzrost jest zatem wolniejszy. Dopiero kiedy osiągnie pewien wiek i pewną wysokość, zaczyna się przebijać do góry.

Takie drzewo ma mniej gałęzi i mniej sęków. Z gospodarczego punktu widzenia jest więc znacznie cenniejsze.

Myszy i rysie pouciekały

W połowie lat 90-tych Bogusławowi Czepe udało się nawet opublikować artykuł na ten temat w branżowym „Lesie Polskim”. Potem był jeszcze jeden tekst w „Głosie Lasu”. Zatytułował go „Jak hodować las sosnowy”.

- Niestety, ale środowisko przyjęło to grobowym milczeniem - opowiada.

Tyle, że jego nazwisko wpisano do prestiżowego, branżowego „Indeksu rębni”. Znalazł się tam wśród naukowców z profesorskimi i doktorskimi tytułami.

Proponował leśnikom i naukowcom swoje rozwiązania, ale nikt nie chciał go słuchać.

- Mam do zaoferowania nowy sposób hodowli lasu - wyjaśnia. - Jest wolny od wad obecnie przyjętego modelu, a także - w pełni ekologiczny, spełniający założenia odtwarzania zasobów leśnych zgodnie z naturą.

W pewnym uproszczeniu ma to być tak, że sadzenie lasu rozkłada się w czasie. Najpierw część drzew, po kilku latach - kolejne itd. Te pierwsze będą spisane właściwie na straty. Chodzi o następne pokolenia.

Czepe dodaje, że odtworzenie lasu naturalnego będzie miało też szereg innych konsekwencji, także dla zwierząt. - Dlaczego nie ma u nas rysi, a nawet jak się gdzieś je zasiedli, to natychmiast uciekają? - pyta. I sam odpowiada: - Bo w lasach, wskutek przyjętego sposobu sadzenia drzew, brakuje pokarmu dla myszy. A to podstawa diety rysia.

Doświadczenie pokoleń

W liście napisanym do prezydenta Dudy, a właściwie działającej przy jego urzędzie Narodowej Rady Rozwoju, wyłuszczył każdy szczegół. Zaproponował też, że jeśli wyznaczy się jakiś teren na założenie eksperymentalnego poletka, może wszystko zaprojektować, a potem się tym opiekować.

Na odpowiedź czekał z niecierpliwością.

- Liczyłem, że sprawie przyjrzy się ktoś spoza leśnego środowiska, które w tym przypadku obiektywne nie jest - mówi.

Srodze się zawiódł. W skierowanym do niego liście było wprawdzie zdanie, że „w przypadku podjęcia przez Narodową Radę Rozwoju tematu leśnictwa, będziemy mieli na uwadze pana jako gościa - eksperta w temacie leśnictwa”, ale jego list z argumentami przesłano dalej. Ostatecznie trafił do Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. - Od razu straciłem wszelkie złudzenia - opowiada Czepe.

„Pozwolę się nie zgodzić ze stwierdzeniem, iż gospodarka leśna oparta została w przeszłości na potrzebach militarnych (...), a leśnicy bez zastanowienia stosują się do tej idei” - napisał Andrzej Borowski z GDLP, zastępca do spraw gospodarki leśnej. Stwierdził, że Lasy Państwowe prowadzą zrównoważone i wielofunkcyjne działania. - Te zasady zostały wypracowane poprzez wieloletnie doświadczenie pokoleń leśników - zapewnił. - Nie jest to gospodarka eksperymentalna.

Dodał też, że taki model oparty jest na zasadzie półnaturalnej, a drzewostany charakteryzują się bogatym składem gatunkowym, zróżnicowaną strukturą oraz są bardziej odporne na działania szkodliwych czynników.

- Z większością tych stwierdzeń po prostu się nie zgadzam - stwierdził Czepe i urzędnikowi odpisał.

Raz jeszcze przedstawił swoje argumenty. Niczego jednak nie wskórał.

„Z przykrością stwierdzam, że nie jestem zainteresowany pańską ofertę” - zastępca dyrektora uznał, że dalszej korespondencji w tej kwestii już nie będzie.

Tego oporu Bogusław Czepe nie może zrozumieć.

- Przecież Lasy Państwowe nic by nie straciły, a tylko zyskały - dodaje. - Ten sposób odnowy wprowadziliby jako pierwsi w świecie. Mógłby zresztą funkcjonować równolegle z obecnym. Leśnicy w końcu staliby się twórcami procesów naturalnych, na które trzeba czekać wieki, a nie bezwolnymi technologami. Mogliby te procesy przyspieszyć. I przyroda by więc zyskała i ludzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna