Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 80 dni dookoła świata. Na elektrycznym silniku!

Kamila Kalinowska
Szwajcar Rudolf Zbinden wraz z Włochem Federico Bianchim prezentują na globusie pokonaną przez nich trasę.
Szwajcar Rudolf Zbinden wraz z Włochem Federico Bianchim prezentują na globusie pokonaną przez nich trasę. Wojciech Wojtkielewicz
Nawet 100 tysięcy dolarów trzeba zapłacić za jedno elektryczne auto. We wtorek na białostockim Rynku Kościuszki zaparkowało ich kilka. To był krótki przystanek w podróży dookoła świata.

Chcemy pokazać światu, że właśnie rozpoczyna się era samochodów elektrycznych - mówi Federico Bianchi, Włoch uczestniczący w „Rajdzie dookoła świata”. - Udowodnimy, że elektrycznym samochodem możemy bez trudu przejechać 26 tysięcy kilometrów. Te auta to przyszłość komunikacji.

Bianchi jest najstarszym uczestnikiem rajdu. Ma 67 lat i już jest na emeryturze, ale ciągle przepełnia go energia. Razem z jedenastoma innymi zespołami z różnych krajów świata wyruszył dwa miesiące temu z Hiszpanii, by w kolejnych, znajdujących się na trasie krajach uświadamiać ich mieszkańców, że warto inwestować w elektryczne auta.

- Chyba nikt z nas nie chce żyć w zanieczyszczonym otoczeniu i oddychać zatrutym powietrzem pełnym spalin - tłumaczy Federico Bianchi. - Elektryczne samochody chronią środowisko. Nie emitują, tak jak tradycyjne środki lokomocji, toksyn, ani dwutlenku węgla. Przyświeca nam idea ochrony naszego środowiska. Jeżeli istnieją możliwości, by poprawić jego stan, to należy z nich korzystać. To obowiązek nas wszystkich.

Przecież u nas są zielone płuca Polski!

O zaletach elektrycznych samochodów ich kierowcy przekonywali już m.in. Portugalczyków, Kanadyjczyków, Amerykanów, Rosjan, Estończyków, Łotyszy i Litwinów, a w tym tygodniu - Polaków.

W miniony wtorek zaparkowali oni na białostockim Rynku Kościuszki i przedstawiali możliwości swoich pojazdów. Tę prezentację zorganizowała firma transportowa Adampol SA z pobliskich Zaścianek.

- Pomysł na przeprowadzenie pokazu elektrycznych samochodów właśnie w Białymstoku wydał mi się bardzo naturalnym krokiem, bo w końcu właśnie tu znajdują się tak zwane zielone płuca Polski - wyjaśnia Adam Byglewski, wiceprezes zarządu firmy Adampol SA. - Siłą rzeczy odczuwamy więc, szczególnie w naszym regionie, potrzebę korzystania z alternatywnych źródeł energii. I sądzę, że takie elektryczne auta świetnie wkomponowałyby się w obraz naszego miasta i całego Podlasia.

Byglewski dodaje, że w swojej zawodowej działalności od dawna już stosuje innowacyjne rozwiązania: - Wykorzystujemy samochody z pełnym silnikiem gazowym oraz z silnikami elektrycznymi, np. posługujemy się elektrycznymi wózkami widłowymi. I to już od wielu lat! Ciągle też się rozwijamy w tym kierunku, wprowadzamy kolejne nowości. Trzeba promować rozwiązania, które przyczyniają się do poprawy komfortu naszego codziennego życia .

Auto za prawie pół miliona złotych

W rajdzie dookoła świata bierze udział ponad 30 kierowców z różnych krajów, m. in. z Austrii, Chin, Niemiec, Włoch i Szwajcarii. Jak przyznawali wszyscy uczestnicy, celem ich wyprawy jest przekonanie jak największej liczby osób, że elektryczne auta są w stanie idealnie zastąpić tradycyjne środki transportu w codziennym życiu, a dodatkowo - przyczyniają się do poprawy sytuacji globalnego zanieczyszczenia środowiska. Rajd jest inicjatywą grupy ludzi związanych z branżą logistyczną i spedycyjną, którzy w ramach propagowania zdrowego, ekologicznego trybu życia postanowili przejechać samochodami elektrycznymi - tak jak to opisywał Juliusz Verne - cały świat w 80 dni. Zresztą, firma transportowa Adampol SA pomogła im przebyć podróż przez Kazachstan i Rosję, gdyż działa również w tamtym obszarze.

W pokazie aut w Białymstoku, oprócz włoskiej ekipy, której dowodził Federico Bianchi, wzięli udział m.in. Szwajcarzy. Jeden z nich, Rudolf Zbinden, na co dzień pracuje jako inżynier systemowy Microsoftu, ale z zamiłowania jest pasjonatem motoryzacji.

- Na udział w rajdzie namówił mnie kuzyn Beat Muller, ale nie musiał się jakoś specjalnie wysilać, bo ja bardzo lubię prowadzić auto na długich trasach - śmieje się Rudolf. - Bardzo zresztą spodobała mi się idea tego rajdu - prezentacja elektrycznych modeli aut. Wyprawę tę traktuję więc jako podróż mojego życia.

Szwajcarska ekipa jedzie przez świat autem marki Tesla, model S P85D. Kosztowało ono, bagatela, około... 100 tys. dolarów!

- Elektryczne samochody to bardzo dobra rzecz, bo są bardzo szybkie, ekologiczne, czyste i cicho pracują, no ale trudno ukryć, że ich wadą jest cena - przyznaje Rudolf Zbinden. - Szczególnie Tesle są niezwykle drogie, ale zapewniam, że jeżdżąc takim autem na co dzień, koszty szybko się zwrócą.

Przysłuchujący się naszej rozmowie Włoch, Federico Bianchi, potwierdza słowa Szwajcara: - Obecnie elektryczne samochody są jeszcze ciągle strasznie drogie, ale naprawdę, jeśli tylko już dokona się takiego zakupu, to przestaje się mieć jakiekolwiek problemy z olejami, paliwami itp. Używanie elektrycznego auta jest niezwykle wygodne!

W Polsce są problemy z ładowaniem akumulatorów

Federico również jest właścicielem Tesli. To najszybszy i najlepszy samochód elektryczny na świecie. W 3 sekundy rozpędza się do prędkości 100 km! A czy ma jakieś wady?

- No niestety, tak jak właściciele wszystkich elektrycznych aut, i ja miewam problem z ładowaniem akumulatorów Tesli - przyznaje Federico. - Również w czasie naszej dotychczasowej podróży dookoła świata napotkaliśmy na kłopoty z ładowaniem np. w Chinach, Kazachstanie i Rosji, ale otrzymaliśmy ogromną pomoc ze strony jadącego z nami chińskiego zespołu, a w Rosji - od jednej z wielkich firm elektrycznych. Trzeba przyznać, że również tutaj, w Polsce, mamy trochę więcej problemów z doładowywaniem akumulatorów, niż na zachodzie Europy, ale wierzymy, że damy radę. Kiedy tylko przekroczymy granicę Polski z Niemcami, będzie już dużo więcej stacji przystosowanych do ładowania elektrycznych aut, co nas pociesza...

Dongyang Guo, Chińczyk z samochodowej ekipy Andrew Zonga, zachęca do korzystania z elektrycznych pojazdów. Według niego, to głos przyszłości. Wziął udział w projekcie podróży dookoła świata, bo chce udowodnić, że samochody elektryczne mogą dotrzeć w każde miejsce na Ziemi i są w stanie pokonać długie dystanse.

- Przecież można je ładować nawet ze zwykłego gniazdka domowego, tyle że są do tego potrzebne specjalne przewody - przekonuje.

Jego zespół porusza się autem marki Phoenix. Samochód ten na jednym ładowaniu potrafi przejechać ponad 400 km. Cena tego modelu to około 30 tys. euro.

- Wiele elektrycznych aut posiada dachy solarne, które w ciągu dnia zapewniają nieustanne ładowanie - dodaje Adam Byglewski. - Wówczas, jeżeli oczywiście jest dobra pogoda, nie trzeba szukać źródła prądu. No ale niestety, kiedy pada deszcz, trzeba korzystać z zasilania elektrycznego.

Pieniądz kontra ekologia?

W krajach Europy Zachodniej elektryczne auta stają się z roku na rok coraz bardziej popularne. W Polsce jeszcze nie cieszą się takim zainteresowaniem. Główną przeszkodę stanowi oczywiście cena. Najtańsze auta elektryczne kosztują niewiele poniżej 100 tys. zł. Cena zależy od marki i przede wszystkim od zasięgu jazdy, tj. samochody z niższej półki cenowej po jednym ładowaniu mogą przejechać tylko 160-200 km Są wśród nich modele, za które zapłacimy około 80 tys. zł, ale nie posiadają one akumulatorów na „własność“, a użytkownik musi płacić za ich wynajem około 250 zł miesięcznie. Wykupienie akumulatora podnosi cenę samochodu o blisko 20 tys. zł.

Dla niektórych wadą jest też konieczność ładowania takiego samochodu, bo trwa to nawet do kilkunastu godzin - w zależności od źródła prądu. Najodpowiedniejszy jest do tego prąd 3-fazowy, gdyż zwykłe 230V jest w stanie naładować akumulator w ciągu całej nocy na zaledwie 100 kolejnych kilometrów.

Samochody elektryczne mają jednak również wiele zalet. Do tych, które wymieniali już uczestnicy rajdu, jak np. ekologia i cicha praca silników, dochodzą jeszcze: dwa bagażniki (zazwyczaj), z przodu i z tyłu oraz możliwość bezpłatnego wjazdu do centrów dużych miast, gdzie obowiązują ograniczenia dla tradycyjnych aut spalinowych.

-Te samochody potrafią przejechać około 400 km na pełnym ładowaniu. Zimą, przy niskich temperaturach, ich sprawność jest mniejsza o około 19 proc. - wylicza Adam Byglewski. - Naukowcy z całego świata pracują nad tym, żeby nam wszystkim jeździło się lepiej i łatwiej. Starają się również rozwiązać wszelkie kłopoty związane z utylizacją baterii. Dla nas wszystkich, żyjących na Ziemi, powinno być ważne, by nie szkodzić naszemu środowisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna