Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żona jest ze mnie dumna. I na mnie zła

Paweł Chojnowski
Wspiął się na dach radiowozu - fiata ducato, przeskoczył na parapet i przez okno dostał się do płonącego mieszkania. Otworzył drzwi i wraz z kolegą wyniósł nieprzytomnego mężczyznę. Sierż. szt. Damian Grabowski podczas tej brawurowej akcji zatruł się dymem. Kilka godzin spędził później na pogotowiu.
Wspiął się na dach radiowozu - fiata ducato, przeskoczył na parapet i przez okno dostał się do płonącego mieszkania. Otworzył drzwi i wraz z kolegą wyniósł nieprzytomnego mężczyznę. Sierż. szt. Damian Grabowski podczas tej brawurowej akcji zatruł się dymem. Kilka godzin spędził później na pogotowiu.
Sierż. szt. Damian Grabowski w tym samym dniu, w którym odebrał nagrodę za uratowanie tonącego, ocalił kolejnego mieszkańca Zambrowa. Tym razem z pożaru.

Mógł zostać bankowcem, ale wybrał karierę policjanta. Mimo to, ma na koncie naprawdę dużo sukcesów, w tym dwa uratowane życia. Funkcjonariusz zambrow-skiej prewencji Damian Grabowski nie tylko pojawił się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, ale jeszcze wykazał olbrzymią odwagą.

Policjant? To mi się podoba!

27-latek (w służbie od siedmiu lat) obecny zawód wybrał trochę przypadkowo.

- Kolega mnie namówił, żebyśmy spróbowali wstąpić do policji. Złożyliśmy dokumenty i on się nie dostał, a ja tak! - wspomina Damian. - W międzyczasie skończyłem finanse i rachunkowość na SGGW. W bankowości można na pewno lepiej zarobić, ale praca w policji spodobała mi się. Zawód ten zawsze cieszył się prestiżem. Służyłem najpierw w Warszawie, a jak skończyłem studia, przeniosłem się w nasze strony, do Ostrowi Mazowieckiej, gdzie przez rok pracowałem w ruchu drogowym i prewencji.

W ub. roku, w kwietniu, trafił do rodzinnego Zambrowa. I do tej pory uratował już życie dwóm mieszkańcom.

Pierwsze wydarzenie miało miejsce 7 sierpnia br. Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Zambrowie ok. godz. 22 otrzymał informację o mężczyźnie, który wpadł do miejskiego zalewu. Natychmiast wysłał patrol. Sierż. szt. Damian Grabowski pełnił służbę razem ze starszym posterunkowym Dawidem Skawskim.

- Byliśmy blisko. Niecałą minutę zajął nam dojazd na miejsce - relacjonuje sierż. szt. Grabowski. - Dwie roztrzęsione dziewczyny krzyczały, że pod wodą jest człowiek.

Na powierzchni wody widać już było jedynie skrawek ubrania. Mężczyzna nie ruszał się. Policjanci wskoczyli do zalewu i wyciągnęli nieprzytomnego 53-latka. Nie oddychał. Rozpoczęli więc resuscytację.

- Szkolenie z zakresu udzielania pierwszej pomocy przechodzi każdy policjant już na kursie podstawowym. Kończy się ono egzaminem - tłumaczy st. asp. Ireneusz Buczkowski, kierownik Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Zambrowie.

Kiedy to funkcjonariusze policji są pierwsi na miejscu zdarzenia, ta wiedza i umiejętności są na wagę życia.

- Ja robiłem uciśnięcia klatki piersiowej, kolega udrożnił drogi oddechowe - wspomina 27-letni funkcjonariusz.

Po kilku minutach zjawili się strażacy ze specjalistycznym sprzętem, m.in. defibrylatorem. Przejęli akcję ratunkową. Później przyjechała karetka. Mężczyzna odzyskał oddech dopiero po kilkunastu minutach. Jak się później okazało, był pijany - badanie w szpitalu wykazało aż 4 promile alkoholu w organizmie. Nic dziwnego, że będąc w takim stanie potknął się i spadł ze stromej skarpy do wody. To, że na miejscu tak szybko zjawili się mundurowi, można nazwać opatrznością.

- Widziałem się z nim po wszystkim. Niewiele pamiętał z całego zajścia, ale podziękował - dodaje Grabowski.

Dużym zaskoczeniem dla obu policjantów było otrzymanie tydzień później za tę błyskawiczną akcję nagrody. Podziękowania przekazał im osobiście Jarosław Zieliński, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji podczas obchodów Święta Policji w Bielsku Podlaskim.

Seryjni bohaterzy

Co ciekawe, nie była to pierwsza taka nagroda dla st. post. Dawida Skawskiego. W grudniu ub. roku został on przez wiceministra wyróżniony (wraz z kolegą sierż. Rafałem Kaszubskim) za uratowanie kobiety z płonącego mieszkania w Zambrowie. Z kolei Damian Grabowski, jeszcze podczas swej służby w Warszawie, znalazł się wśród najlepszych policjantów garnizonu stołecznego, a w Zambrowie - był policjantem roku.

Po uroczystościach w Bielsku Podlaskim obaj wrócili na służbę. I jeszcze tego samego dnia, ok. godz. 17, sierż. szt. Damian Grabowski i st. sierż. Wojciech Chaberek dostali wezwanie do pożaru przy ul. 71. Pułku Piechoty w Zambrowie.

- Przebywający w domu mężczyzna najprawdopodobniej zasnął, zostawiając na gazie patelnię z olejem. Zapaliły się stojące obok ścierki, pudełka, szafka. Akurat też byliśmy obok. W kilka sekund dojechaliśmy na miejsce - wspomina Grabowski.

Drzwi do mieszkania były zamknięte. Nie dało się ich wyważyć. Sąsiedzi twierdzili, że lokator jest w mieszkaniu. Okno było uchylone, wydobywał się przez nie gęsty dym. To był wysoki parter.

- Poprosiłem Wojtka, żeby podjechał autem tyłem, pod budynek - kontynuuje relację policjant. - Udało mi się wejść po masce samochodu na dach i przeskoczyć do okna. Wypchnąłem je. W kuchni był ogień, w całym mieszkaniu było pełno dymu. Długo nie mogłem znaleźć klucza do drzwi wejściowych. Na szczęście był na jednej z szafek.

Drugi funkcjonariusz już czekał pod drzwiami. Uratowany mężczyzna był nieprzytomny, ale oddychał. Pan Damian wrócił jeszcze do mieszkania, zakręcił gaz, znalazł miskę, napełnił ją wodą i ugasił ogień. Pożar może nie wyglądał groźnie, ale jego skutki mogły być dla mieszkającego tu 54-latka tragiczne.

- Ja sam wymagałem później opieki medycznej, bo przytrułem się dymem. Miałem duszności. Gdybym szybko tego klucza nie znalazł, mogło być różnie - mówi sierż. szt. Grabowski. - Dostałem tlen od strażaków, trafiłem później na kilka godzin na pogotowie. Skończyło się tygodniowym zwolnieniem lekarskim.

Dzielny policjant w szpitalu leżał razem z poszkodowanym mężczyzną - na jednej sali. Ten podziękował mu od razu za uratowanie życia.

Czy za tę akcję sierż. szt. Damian Grabowski też zostanie nagrodzony?

- Ja akurat nie decyduję o tym, ale notatka, tak jak poprzednio, została przesłana do Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku - zdradza st. asp. Buczkowski.

Pan Damian jest od pół roku szczęśliwie żonaty. - Żona jest jednocześnie dumna i zła, że tyle ryzykuję - śmieje się policjant.

Zauważa jednak, że narażanie własnego życia i zdrowia dla ratowania innych jest wpisane w ten zawód: - Każda akcja, na którą się jedzie na sygnale, może być tak samo niebezpieczna. Pamiętam, jak w lipcu ub. roku zatrzymywaliśmy złodziei paliwa, jeden z nich próbował mnie przejechać.

Przestępcy uciekali przed radiowozem terenówką. Policjanci odcięli im drogę ucieczki. W pewnym momencie terenówka skierowała się wprost na funkcjonariusza Grabowskiego. Ten uskoczył w ostatniej chwili. Oddał strzał ostrzegawczy, a następnie kolejne - w kierunku chłodnicy i przedniej opony. Drugi z funkcjonariuszy, st. sierż. Paweł Buczkowski, również zaczął strzelać w chłodnicę. Auto stanęło, a złodzieje próbowali jeszcze uciekać pieszo. Zostali obezwładnieni przez mundurowych. Obu policjantów za „działania nacechowane determinacją, nieustępliwością i profesjonalizmem” nagrodził tytułem „Policjant Roku” starosta zambrowski.

- To bardzo ważne, że ten skład (w Ogniwie Patrolowo-Interwencyjnym jest 10 policjantów i trzech przewodników psów) jest zgrany - podkreśla Ireneusz Buczkowski. - Policjanci muszą na sobie polegać. Muszą wiedzieć, że jeden za drugim wejdzie w ogień.

- Zespół mam najlepszy z dotychczasowych, w których pracowałem - dodaje Damian Grabowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna