Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

<B>Polowanie na stołki rozpoczęte</B>

<B>Anna Mierzyńska</B>
Nie pozostaje im nic innego, jak tylko pokornie przyjąć nieubłagane. Im, czyli ludziom, którzy swoje funkcje zawdzięczają poparciu lewicowej władzy. W ciągu najbliższych miesięcy pracę straci wiele osób, zajmujących eksponowane stanowiska. Głowy posypią się przede wszystkim w administracji rządowej, ale też w wymiarze sprawiedliwości i służbach: policji, wojsku, straży granicznej, a nawet w straży pożarnej. Ta zmiana warty dotyczyć będzie także Podlasia.

"Miotła personalna" to zjawisko stare jak świat. Jak wiadomo, władcy lubią mieć wokół siebie ludzi zaufanych, oddanych właśnie im, a nie ich poprzednikom. Tak było, jest i będzie. Wiedzą o tym doskonale etatowi funkcyjni, którzy ze spokojem przyjmują fakt, że raz są na wozie, a raz pod wozem. Ponieważ przez cztery lata SLD obsadziło swoimi ludźmi większość stanowisk w administracji rządowej, prokuraturach i służbach, czeka nas długa, choć kontrolowana zmiana miejsc.
Ministerialne ambicje
Najpierw jednak musi powstać rząd. Mianowania ministrów będą pierwszymi ruchami personalnymi, które dotkną polityków z Podlasia. Największe szanse na kierowanie resortami ma dwóch podlaskich posłów PiS-u: Krzysztof Jurgiel i Jarosław Zieliński. Ten pierwszy jest do dziś jedynym kandydatem PiS do teki ministra rolnictwa. Mówiąc szczerze, nie jest to resort, o który ktoś by się bił, Jurgiel nie będzie miał więc zbyt wielu poważnych przeciwników.
Spore ambicje ma natomiast Jarosław Zieliński. Ten były podlaski kurator oświaty szykuje się głównie do objęcia stanowiska ministra edukacji, ale to nie będzie łatwe. Co prawda najpoważniejsza przeszkoda zniknęła, bo do tej pory głównym kandydatem PiS na to stanowisko był Kazimierz Marcinkiewicz. Tymczasem on właśnie ma zostać premierem. Mimo to ministerialny fotel wciąż nie jest wolny. Otóż rektorzy wyższych uczelni nalegają, by resort w tej kadencji objął przedstawiciel wyższej uczelni. Jeśli PiS się na to zgodzi, największą szansę będzie miał Jerzy Woźnicki, który szefuje Fundacji Rektorów Polskich. Jest także Michał Kleiber, obecny minister nauki i informatyzacji, również popierany przez rektorów.
Zieliński będzie więc musiał stoczyć poważną walkę o stanowisko. Jest przy tym bardzo otwarty - już teraz zapowiada, że jest gotowy do kierowania różnymi resortami, w tym Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. MSWiA przyrzeczono jednak Ludwikowi Dornowi, jednemu z liderów PiS, dlatego Zieliński myśli raczej o stanowisku jego zastępcy. I przyznaje, że dostał już związaną z tym nieoficjalną propozycję.
- Nie zabiegam jednak o stanowisko. Jeżeli nie otrzymam żadnej propozycji, nie będę czuł się niedowartościowany - zapewnia jednocześnie.
Wojewoda na pierwszy ogień
Kiedy już powstanie rząd, nowi ministrowie zaczną rozdzielać stanowiska w terenie. Na pierwszy ogień pójdą zapewne wojewodowie. Wmomencie powołania nowego rządu muszą oni podać się do dymisji, wymiana kadr nie sprawia więc najmniejszego problemu. Wojewoda podlaski Marek Strzaliński jest w tej szczęśliwej sytuacji, że nie musi martwić się o utratę pracy - Podlasianie wybrali go na posła. Martwią się za to jego najbliżsi współpracownicy. Bo tradycyjnie już nowy wojewoda wymienia cały swój gabinet, asystentów politycznych i rzecznika prasowego.
Jeśli PiS spełni swoje przedwyborcze obietnice, i wojewoda, i jego otoczenie może być dla nas ogromnym zaskoczeniem. Prawo i Sprawiedliwość lansowało bowiem rozwiązanie, by na szefów administracji rządowej w województwach powoływać ludzi niezwiązanych z danym regionem. Ma to zapobiec tworzeniu się lokalnych układów i klik. Co prawda niedawno jeszcze plotkowano, że wojewodą podlaskim mógłby zostać Jan Dobrzyński, bliski współpracownik Krzysztofa Jurgiela z Białegostoku, ale dziś nawet działacze PiS-u nie potwierdzają tych informacji. Czekają na decyzje Warszawy.
Kurator Łucyk?
Krzysztof Putra, szef podlaskiego PiS-u, ucina dziś wszelkie spekulacje na temat nazwisk i stanowisk. Mimo to trudno oprzeć się wrażeniu, że partia ta ma już kandydatów do objęcia przynajmniej niektórych funkcji w regionie. Podlaskim kuratorem oświaty będzie zapewne Jędrzej Łucyk, zastępca kuratora za czasów poprzednich rządów prawicy. Jego szefem był wówczas Jarosław Zieliński. Jeśli teraz zostanie on ministrem edukacji, Łucyk będzie niekwestionowanym faworytem konkursu - bo kuratora wybiera się z konkursu. Dziś Łucyk kieruje Zespołem Szkół Mechanicznych w Białymstoku.
- Przyznaję, że jestem dobrze przygotowany do pełnienia stanowiska kuratora. Mam doświadczenie w prowadzeniu tego urzędu i jestem menadżerem oświaty.
W kuluarach mówi się też o awansie kilku innych działaczy podlaskiego PiS-u. Dariusz Piontkowski, nauczyciel z I LO w Białymstoku i radny miejski, ma ponoć szansę na objęcie wysokiego stanowiska w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim. Na dobrą funkcję liczy także Marek Kozłowski, wiceprezydent Białegostoku poprzedniej kadencji, który dziś pracuje w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji.
Popłoch w wymiarze sprawiedliwości?
Jedna grupa liczy więc na profity wynikające ze zmiany władzy, druga już szuka dla siebie miejsca na mniej eksponowanych stanowiskach. Środowiskiem, które raczej nie ma się z czego cieszyć, jest polski wymiar sprawiedliwości. Ministrem nadzorującym sądy i prokuratury zostanie prawdopodobnie Zbigniew Ziobro. Poseł ten jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu zapowiadał, że chce oczyścić wymiar sprawiedliwości. A to oznacza dokładne sprawdzanie życiorysów i śledztw.
Nieciekawa przyszłość rysuje się przed tymi prokuratorami, którzy mają na swoim koncie akty oskarżenia przeciwko działaczom antykomunistycznej opozycji, ale też głośne umorzenia, związane z aferami politycznymi ostatnich lat. Na Podlasiu najwięcej do stracenia ma Sławomir Luks, od niedawna szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, który awansował dzięki poparciu lewicy. Nie jest tajemnicą, że S. Luks od lat pozostaje w konflikcie z byłym prokuratorem okręgowym z Białegostoku, popieranym przez PiS. Czy teraz role się odwrócą? Prokuratorzy zapowiadają, że poczekają na utworzenie rządu i na jego decyzje. Na razie jednak nikt nie pisze wniosków o rozwiązanie umowy o pracę.
Inaczej jest w Prokuraturze Krajowej. Tam wrze już od poniedziałku, czyli od chwili ogłoszenia wyników wyborów. Zbigniew Ziobro nie ukrywa bowiem, że pierwszą osobą, którą zwolni, będzie Karol Napierski, prokurator krajowy. Na tym się jednak nie skończy i wiedzą o tym doskonale sami prokuratorzy. Właśnie dlatego szefowie dwóch biur przechodzą w tzw. stan spoczynku (czyli na emeryturę), a kilkanaście innych osób zastanawia się nad takim krokiem. Jedną z nich jest zapewne Maria Zawadzka, do niedawna szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, która ma na swoim koncie akty oskarżenia z lat 80-tych przeciwko antykomunistycznej opozycji.
Służby czekają na decyzje
Personalne "trzęsienie ziemi" zapowiada się także w policji. Komendant główny policji już szykuje swoją dymisję, podobnie jak inni funkcyjni. Wszystko dlatego, że PiS chce usunięcia ze stanowisk kierowniczych byłych pracowników SB i zatrudnienia ludzi z doświadczeniem w służbach mundurowych, którzy wcześniej nie pracowali w policji.
Pod znakiem zapytania stoi więc przyszłość komendanta wojewódzkiego policji w Białymstoku Adama Mularza, który został powołany na to stanowisko przez lewicowego ministra, i to z pominięciem obowiązujących procedur. Niepewny jest też los Jacka Warchoła, komendanta miejskiego policji w Białymstoku. To on prowadził w latach 80-tych śledztwo w sprawie śmierci ks. Stanisława Suchowolca i to on ustalił, że nie było to zabójstwo, a jedynie śmierć w wyniku pożaru.
Na decyzję nowych władz nie czekał natomiast gen. brygady Włodzimierz Gryc, komendant Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Skorzystał z propozycji i został radcą Ambasady RPw Kijowie.
Zmiana miejsc w samorządach
Po wyborach sporo zmieni się także w lokalnych samorządach. Do parlamentu wybraliśmy kilku działaczy samorządowych, a mandatu poselskiego i senatorskiego nie można łączyć z mandatem radnego czy stanowiskiem w samorządzie. Nowi parlamentarzyści muszą więc zrezygnować z dotychczasowej pracy. Dotyczy to m.in. Józefa Klima z PO, dotychczasowego zastępcy prezydenta Białegostoku. Nie wiadomo na razie, kto go zastąpi ani czy w ogóle taki "ktoś" będzie. Radni miejscy coraz głośniej mówią, że czwarty wiceprezydent nie jest w Białymstoku potrzebny, może więc stanowisko to przestanie istnieć.
Spory dylemat będą mieli natomiast radni powiatu białostockiego i wysokomazowieckiego. Pierwsi muszą wybrać nowego wicestarostę - na miejsce Damiana Raczkowskiego z Platformy Obywatelskiej. Drudzy - znaleźć nowego starostę, który zastąpi Jacka Boguckiego (PiS). Zmiany dotkną także łomżyńskich radnych. Do parlamentu odeszli dotychczasowi szefowie tej rady: przewodniczący Jan Jarota (LPR) i wiceprzewodniczący Lech Kołakowski (PiS).
Najprostsza zamiana nastąpi w sejmiku wojewódzkim. Na miejsce Krzysztofa Putry, który został nowym senatorem, wejdzie następny z listy do sejmiku z 2001 r.: Lech Dzienis, nauczyciel akademicki z Politechniki Białostockiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna