Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I przyjadą dzieci

Katarzyna Michałowska
Dzielenie się prosforą, wspólna modlitwa, życzenia, sianko pod białym obrusem, na którym nie może zabraknąć kutii, kisielu z owsianej mąki, barszczu z grzybów, placków drożdżowych, ryb czy kompotu z suszonych owoców. Tak wygląda prawosławna wigilia w domu Anny Dudzicz, która z mężem mieszka w Trześciance koło Zabłudowa. I jeszcze najważniejsza sprawa to dzieci, które z wnukami przyjadą na święta z Białegostoku.

Pani Anna świąteczne przygotowania potraw rozpoczęła już w poniedziałek. Upiekła wcześniej przyprawiony schab, karkówkę, szynkę i boczek. Zrobiła także prawdziwy, swojski chleb, który uwielbiają jej dzieci. Przed samą Wigilią przyszedł czas na postne potrawy.
Kutia i kisiel
- Na wieczerze wigilijną przygotowuję tylko postne potrawy, nawet bez śmietany, masła czy jajek - opowiada pani Anna. - Jest kisiel z owsianej mąki, barszcz z grzybów, pierogi z grzybami, placki drożdżowe z kapustą i grzybami, kompot z suszonych jabłek i gruszek.
Na stole jest także karp w galarecie, ryba smażona, śledzie w oliwie i marynowane w occie. Specjalnie dla swoich wnucząt Anna Dudzicz przygotowuje słodziutkie bułeczki drożdżowe z makiem.
- Na wigilijnym stole nie może zabraknąć kutii. Robię ją z pszenicy, miodu, maku i rodzynek - dodaje pani Anna.
Ścisły post
Zarówno święta Bożego Narodzenia jak i wigilia różnią się od siebie w obrządku prawosławnym i rzymsko-katolickim, jednak jest również wiele podobieństw.
- Wigilia to uroczyste zakończenie czterdziestodniowego postu, nie zelżenie. Wręcz odwrotnie. Tego dnia post jest ścisły. Przez cały dzień nic się nie je, nie spożywa się napojów. Nawet palenie papierosów w ten dzień traktuje się jak przekreślenie postu - twierdzi ks. Grzegorz Misijuk z Białegostoku.
Dopiero wieczorem, wraz z pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdy, spożywa się postny posiłek, jako uwieńczenie całego okresu czterdziestodniowego postu.
- Kiedyś pościło się przez czterdzieści dni. Teraz przed Bożym Narodzeniem nie jemy mięsa w środy i piątki. Jednak na wigilię każda potrawa jest postna - twierdzi Anna Dudzicz.
Modlitwa przed kolacją
Przed świętami w każdym domu ubierana jest choinka. W rodzinach, w których znajdują się dzieci, często drzewko trzeba ubrać tydzień przed świętami, aby najmłodsi mogli wreszcie cieszyć się kolorowymi bombkami i łańcuchami. Na stole kładzie się biały obrus, pod którym powinno znajdować się siano. Oczywiście nie może zabraknąć dodatkowego nakrycia dla niezapowiedzianego gościa i świec. Kiedyś na wsiach, takich jak Trześcianka, ustawiano w kącie snopek żyta pod ikoną. Miało to zapewnić chleb na stole przez cały rok.
Przed kolacją głowa rodziny odmawia bożonarodzeniową modlitwę (troparion).
- Narodzenie twoje Chryste Panie zajaśniało światu światłem mądrości i w tym świetle, ci co gwiazdom służyli od gwiazdy zostali nauczeni, jak kłaniać się Tobie Słońcu Prawdy i wielbić Ciebie z wysokości Wschodu Słońca. Chwała Tobie Panie.
Chleb pojednania
Zamiast opłatkiem wyznawcy prawosławia dzielą się prosforą, która oznacza ofiarowanie. Jest to podwójnie złożony chlebek, który przygotowuje się w parafiach tydzień przed świętami bożonarodzeniowymi. Prosfory są poświęcane podczas niedzielnego nabożeństwa, w ten sposób, że wycina się z nich maleńką drobinę, którą kładzie się obok hostii, z modlitwą za tych, którzy będą ją spożywać. Na wsiach członkowie rady parafialnej biorą prosfory z cerkwi i roznoszą po swoich osadach.
Prosfory, którymi wierni dzielą się podczas kolacji wigilijnej pieczone są w ten sam sposób, jak te używane podczas liturgii. Do ciasta, które składa się z mąki pszennej i drożdży, wlewa się odrobinę święconej wody. Przygotowane ciasto rozwałkowuje się, a następnie należy z niego wyciąć dwa rodzaje krążków, większe i mniejsze, które łączy się. Na tym mniejszym, który jest na górze odciska się pieczęć - Jezus Chrystus zwycięży albo monogram Marii.
- Prosfora w domu przed świętami jest najważniejsza. Zanim rozpocznie się krzątanina i przygotowywanie potraw, ona już czeka na Wigilię - powiedziała pani Anna.
Dzielenie się prosforą jest nawiązaniem do starej tradycji pierwszych chrześcijan, kiedy to na zakończenie postu zbierali się oni na wieczorną modlitwę wigilijną, kończącą post. Przynosili ze sobą chleb, pszenicę, olej i wino. Pięć chlebów było wybieranych do liturgii. Poświęcano je, a później służyły one do wspólnej agapy. Niewolnicy nie mogli przynosić chleba, ponieważ płacono im za pracę ziarnem pszenicy lub innym zbożem. Ugotowane ziarno omaszczone oliwą stanowiło podstawę wyżywienia niewolników. Stąd w tradycji zachowała się kutia, jako wspomnienie dawnych czasów.
Wigilijne wino
Poza prosforą i kutią na stole nie może zabraknąć ryby, która przyrządzana jest na wiele sposobów. Jednak w klasztorach oraz w domach, gdzie surowo przestrzega się tradycji, podczas wigilii nie spożywa się ryb, a tylko warzywa, suszone owoce, smażone placki czy pierogi z grzybami.
- Do liczby potraw w ogóle nie przywiązuję wagi - podkreśla pani Anna.
Kiedyś ludzie na biednych wsiach musieli się bardzo starać, by cokolwiek było na wigilijnym stole. Teraz tych potraw jest znacznie więcej niż kiedyś. Zakończenie postu nie powinno jednak z zasady polegać na objadaniu się.
Dawniej w czasie kolacji wigilijnej można było wypić lampkę wina, którą podawano nawet dzieciom. Jest to również wyznacznik wigilii starochrześcijańskiej, podczas której piło się wino. To był symbol zakończenia postu i wejścia w radość Bożego Narodzenia.
Pół nocy w cerkwi
Po kolacji wigilijnej wszyscy mieszkańcy Trześcianki udają się po północy do cerkwi.
- Modlimy się niemal do rana. Do domu wraca się około godz. 5. Wtedy już nie ma po co kłaść się spać. Trzeba szykować śniadanie - śmieje się pani Anna.
Większość tekstów liturgicznych, które się w tym dniu czyta, pochodzi z czwartego wieku. Teksty te są tak bogate teologicznie, że większość ludzi ich w całości nie rozumie. Po czytaniu Ewangelii rozpoczyna się kanon jutrzni, w skład którego wchodzi 9 pieśni, po których czytane są tropariony.
Jedną z tych modlitw wygłosił w IV w. biskup Grzegorz Teolog, który tak powitał wiernych przybyłych na bożonarodzeniowe nabożeństwo: "Chrystus się rodzi. Uwielbiajcie. Chrystus z niebios. Spotykajcie. Chrystus na ziemi. Weselcie się. Śpiewajcie Bogu niebo i ziemia albowiem on wsławił się, został uwielbiony."
Po pieśniach wygłaszane są tropariony, czyli krótkie zdania o treści teologicznej, wypowiadane przez wybraną osobę z chóru. Inna z bożonarodzeniowych modlitw brzmi: "Oto Panna dzisiaj wiecznie istniejącego rodzi. Oto ziemia grotę niedostępnemu ofiarowuje. Anieli z pasterzami wysławiają Jego. Mędrcy za gwiazdą wędrują. Albowiem ze względu na nas narodziło się Dziecię, pozostając ciągle wiecznym Bogiem."
W pierwszy dzień świąt, w cerkwiach odprawiane są wieczorem wielkie nieszpory. Po nich wierni zostają w świątyniach, gdzie wspólnie śpiewają kolędy. Niechętnie wychodzą z cerkwi. To może wynikać z tego, że jeszcze do niedawna do większości ludzi nie docierali kolędnicy. Drugi dzień świąt w cerkwi prawosławnej przeznaczony jest dla Marii. Jest to zebranie wszystkich wspomnień o Bogurodzicy w jedno.
Młodzi kolędnicy
Już w pierwszy dzień świąt oczekuje się kolędników. Po kolędzie chodzi przeważnie młodzież z bractw prawosławnych, która zebrane pieniądze przeznacza na działalność statutową bractw, pomoc biednym lub budowę świątyni.
- Dla kolędników drzwi domów zawsze są otwarte. To przeważnie młodzi ludzie, którym dajemy pieniądze, a czasem coś słodkiego - twierdzi pani Anna.
Prawosławni duchowni zaczynają chodzić po kolędzie dopiero po święcie Chrztu Pańskiego, które obchodzone jest 19 stycznia. Wtedy księża chodzą po domach i je wyświęcają. W każdym mieszkaniu odprawiane jest nabożeństwo z małą świątynią, którą jest każda rodzina. Na stole kładzie się krzyż, Ewangelię, święconą wodę i chleb. Chleb święci się, aby w domu panował dostatek. Nad głowami domowników czyta się Ewangelię, aby ludzie mieszkający w tym domu kierowali się Słowem Bożym.
Kiedy zamążpójście
Po świętach Bożego Narodzenia rozpoczyna się karnawał. Jest z nim związanych wiele zwyczajów, które jednak już w niewielu wsiach są praktykowane.
Kiedyś przed Nowym Rokiem, w tzw. bogaty wieczór, gospodynie piekły placki drożdżowe. Młode panienki chodziły po domach i podkradały te placki, a gospodynie udawały, że tego nie zauważają. Często specjalnie wychodziły z kuchni. Z takim plackiem trzeba było chodzić po wisi, aż się spotkało mężczyznę. Przyszły mąż miał mieć na imię tak, jak ten spotkany.
W sylwestrową noc zabierało się także dla zabawy różne rzeczy z obejścia, np. bramkę z płotu. W Nowy Rok ludzie chodzili po wsi i szukali swoich rzeczy.
- Pamiętam, że z koleżankami przed Nowym Rokiem łapałyśmy na podwórku kurę i brałyśmy ją do izby. Każda panna sypała przy swoich nogach ziarna. Czyjej pszenicy kura pierwszej spróbowała, ta panna miała najszybciej wyjść za mąż - wspomina Anna Dudzicz. - Te zabawy i wróżby są dla młodych. U nas we wsi już ich nie ma. Sami starzy zostali, to i nie ma komu wróżyć - podsumowuje ze smutkiem pani Anna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna