Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaśka zrób Majkela

Marta Bakunowicz
Białe skarpetki, czarny mundur, kapelusz i mokasyny. Plastry na palcach, rękawiczka - bandaż na ręku. Niepowtarzalne, trochę kocie ruchy. Idealny moonwalk. Czyli - Majkel Dżekson, a raczej... Kasia Czerkawska, najlepszy polski sobowtór króla popu. Śpiewa na żywo, tańczy i wygląda tak, że nie sposób odróżnić jej od gwiazdora. Dzięki temu nieraz na własnej skórze poznała słodki smak sławy... "Tłumy wiwatują na moją cześć. Pamiętam też wcale niewesołą sytuację, kiedy ile sił w nogach uciekałam od grupy oszalałych fanek" - śmieje się.

Cała charakteryzacja "na Majkela" trwa godzinę. Makijaż twarzy około pół godziny, fryzura gotowa jest w kilka minut - wystarczy wgnieść we włosy trochę pianki. Jeszcze tylko przebranie w strój i dostosowane do tego dodatki: pasy lub kantar, naklejenie plastrów na palce i Majkel w pełnym rynsztunku będzie mógł wbiec na scenę. Kiedyś Kasia sama szyła sobie stroje, czasem przerabiając je z damskich żakietów. Od kilku lat robi to krawiec.
- To wyższa szkoła jazdy. Skomplikowana sprawa, bo trzeba z jednej strony jak najlepiej skopiować kostium Michaela, z drugiej - uszyć go zupełnie inaczej, tak, żeby dokładnie ukryć moje kształty - wyjaśnia Kasia, mocno podkreślając oczy i brwi czarną kredką i ciemnym cieniem.
Nie krępuje jednak biustu bandażem, nie wkłada skarpetki w bieliznę.
- Bez przesady - uśmiecha się. - To nie byłby artyzm, ale parodia.
Stroje nie są tanie. Uszycie jednego munduru to koszt rzędu 1500 zł. Kasia ma 5 strojów. Ostatnio dużo biega po sklepach w poszukiwaniu butów w takim samym fasonie, jakie nosi Michael. Te, które kupiła kilka lat temu, są już zupełnie przetarte i... o rozmiar za małe, ponieważ w jej rozmiarze nie było tak podobnych do "michaelowych".
- To fakt, że dość niewygodnie się tańczy w za małych butach, ale co zrobić - śmieje się, cieniami do powiek modelując nos, żeby wyglądał na tak wąski jak u Michaela.
Na wagę złota są również skarpetki. Muszą być specjalne, takie jakie lubi Michael - oczywiście białe, dość grube, bez żadnych wzorków długie do kolan i odpowiednio... opadające przy kostkach. Kiedy Kasia trafi na taki skarb, kupuje do razu kilka par. Ostatnio w wielkim koszu z przecenionymi okularami wygrzebała przyciemniane - takie same jak te, które nosi jej idol. Zagorzali fani, którzy godzinami studiują zdjęcia gwiazdy i doskonale znają każdy szczegół jego stroju, twierdzą, że są nie do odróżnienia.
- No, identyczne to one pewnie nie są... Przynajmniej cenę miały na pewno o kilka dobrych zer niższą! - mówi Kasia kończąc charakteryzację - optycznie wyszczuplając policzki i przyciemniając środek brody - wygląda jak dołek Michaela. Twarz ma bladą, jasną jak król popu. Tylko, żeby osiągnąć ten efekt, nie potrzebuje takiej ilości podkładu.
- Michael od lat cierpi na bielactwo, które powoduje, że jego skóra jest coraz jaśniejsza i cała pokryta plamami. Próbuje to ukryć za pomocą kosmetyków - to dlatego jego twarz wygląda nienaturalnie - twierdzi Kasia.
Czy Michael ma piękny nos?
- Bo ja wiem - śmieje się, przeglądając się w lustrze już zupełnie wystylizowany Majkel. - Zgodnie z ogólnie przyjętą, szeroko rozumianą estetyką, ten nos być może jest i brzydki!
Prawdziwy, czyli zaślepiony, zupełnie bezkrytyczny fan, oburzyłby się słysząc takie pytanie. Kasia - nie. Przyznaje, że jest fanem. Ale fanem fanatycznym - nie.
- Nie ten wiek. Po prostu dorosłam - wyjaśnia. - Ale 15 lat temu byłam prawdziwie zwariowaną nastolatka dostającą histerii na widok ukochanej gwiazdy!
Przygoda z Michaelem zaczęła się, kiedy Kasia miała 12 lat. W tym wieku każda dziewczyna chce mieć idola. Jej nikt się specjalnie nie podobał, więc, jak przyznaje, trochę "z rozsądku", żeby mieć do kogo wzdychać i czyje płyty kolekcjonować, wybrała Michaela. Wkrótce naprawdę zaraziła się "michaelomanią" i z roku na rok uwielbiała go coraz bardziej. Zachowywała się jak klasyczna nastoletnia fanka - cały pokój obkleiła plakatami idola, wyszukiwała w prasie najmniejszych nawet wzmianek o nim. Gdy zagrał ze Slashem z zespołu Guns&Roses - zaczęła uwielbiać Guns&Roses. Kiedy przyjechał do Polski, całe dnie czatowała na niego pod hotelem.
- To były świetne chwile! Pamiętam te maratony za samochodem z przyciemnianymi szybami, którym jeździł po Warszawie, rozmowy z jego ochroniarzami, kamerzystami! Przerwy na fast food i znów wyczekiwanie na idola - wspomina.
Szalona nastolatka dorosła i już nie uważa Michaela za człowieka bez wad. Ma do niego dość trzeźwy stosunek. Twierdzi, że gdyby go spotkała, nie powiedziałaby: "Michael, I love you". Przecież tak naprawdę go nie zna. Marzy o tym, żeby się z nim zaprzyjaźnić. Czy chciałaby mieć coś, co należało do Michaela, jakiś drobiazg lub autograf?
Nie, dziękuję
- Żeby wwąchiwać się w przepocony ręcznik, który rzuca ze sceny, to stanowczo nie! Na pewno bym złapała, ale najpierw, jak najszybciej, uprała - śmieje się.
Kasia przyznaje, że jej idol jest trochę infantylny, że to takie trochę duże dziecko.
- W sumie nie ma się czemu dziwić - teraz przeżywa swoje dzieciństwo, bo we właściwym czasie ciężko pracował. Kiedy przeciętny człowiek dorasta, zaczyna pracować, oszczędzać na czynsz itp., on miał już za sobą lata harówki, miliony na koncie i czas na to, żeby realizować swoje marzenia. "Normalnym" ludziom Michael wydaje się dziwny. A dla niego to oni są dziwni...
Ona też ma w sobie dużo z dziecka. Na przykład, chętnie wzięłaby udział w bitwie na torty...
Tak jak inni fani, Kasia była przekonana o niewinności Michaela, kiedy rodzina 14-letniego chłopca oskarżała go o molestowanie seksualne. Bardzo uważnie śledziła tę sprawę, czytała nawet transkrypty sądowe.
- To było kłamstwo szyte tak grubymi nićmi, że aż boli! - mówi, nie kryjąc zdenerwowania.
Kiedy Michael został uniewinniony, do Kasi ustawiali się w kolejce dziennikarze z prośbami o komentarz. Wydzwaniali również do pracy.
- Szefowie się dziwili - pani Kasiu, o co im chodzi? Czemu pani się o to pytają? - śmieje się. - Nie wiedzą, że występuję jako Michael. Chyba najwyższy czas zaśpiewać na którejś z firmowych imprez - dodaje z uśmiechem.
Koledzy i koleżanki z pracy w większości wiedzą o jej niecodziennym hobby. Reagują bardzo pozytywnie. Wypytują, kiedy planuje kolejny występ. W ogóle, od zawsze, znajomi proszą regularnie - "Kaśka, zrób Majkela". Zdarzają się również ludzie, którzy patrzą na nią jak na nieszkodliwą wariatkę.
Chwytam się za coś, czego nie mam...
- 28-letnia dziewczyna przebiera się za dziwnego faceta, występuje na scenie, chwyta się za coś, czego nie ma. Przecież to niepoprawne politycznie! - mówi w przerwie między występami.
Przygoda ze sceną rozpoczęła się jeszcze w podstawówce. W VIIIklasie Kasia, jako Majkel, wygrała szkolny miniplayback show. Sama setki razy przeglądając teledyski, trenując przed telewizorem, nauczyła się moonwalka.
- To podstawa, każdy fan powinien ten krok opanować. Wcale nie jest taki trudny. Wystarczy dużo samozaparcia i... odpowiednia podłoga - raczej śliska, choć nie za bardzo. - mówi, schodząc ze sceny po koncercie.
Później wystąpiła w telewizyjnym programie promującym młode talenty. Po tym występie zapraszano ją coraz częściej, zaczęła regularnie koncertować. Jest coraz lepsza. Co jakiś czas wprowadza do swoich występów nowe elementy, nie popada w rutynę.
- Nie ma człowieka, który dorównałby Michaelowi w artyzmie, ale staram się robić to, co robię, jak najlepiej.
Dziś Kasia ma za sobą setki występów. Charytatywnych i takich za gażę.
- Kokosów na koncertach nie zbijam. Można powiedzieć, że to hobby samo na siebie zarabia - mówi.
Jej największe marzenie wciąż jeszcze nie jest spełnione - nie wystąpiła przed Michaelem. Chociaż była od tego dosłownie o krok, gdy planowany był trzeci przyjazd Michaela Jacksona do Polski.
- "Kaśka, kochasz Michaela? Chcesz dla niego zatańczyć? Masz szansę - za kilka dni przyjeżdża, zapoznam cię z nim..." wypalił przez telefon kolega z artystycznej branży. O mało pod stół nie padłam z wrażenia! To było niesamowite, aż się trzęsłam z przejęcia! - wspomina Kasia.
Niestety - Michael w ostatniej chwili odwołał przyjazd. Na początku dla polskiego Majkela było to ogromne rozczarowanie. Teraz uważa, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - wtedy nie tańczyła jeszcze tak dobrze, jak teraz. Wciąż wierzy, że będzie miała jeszcze szansę zaprezentować się przed idolem.
Kiedy Kasia pojawia się wśród ludzi jako Majkel, zdarzają się zabawne sytuacje. Wrzaski, piski, krzyki "O Boże, to Michael" są na porządku dziennym. Kasia szczególnie lubi koncerty, na które eskortuje ją, zamkniętą dla ruchu ulicą... kordon policji.
- Na większe imprezy, organizowane przez władze miasta często wjeżdżam z taką właśnie pompą, żeby było ciekawiej - wyjaśnia, odpoczywając po koncercie.
Majkel, jesteś fajny
Nieraz zdarzało się Majkelowi uciekać, ile sił w nogach, przed grupą rozentuzjazmowanych fanów. Szczególnie dramatyczna pogoń miała miejsce na zamku w Malborku w czasie, gdy cały kraj obiegła plotka, że Jackson kupuje zamek w Polsce.
- Sama nie wiedziałam, że potrafię tak szybko biegać! - wspomina Kasia.
Niektóre sytuacje są jeszcze mniej przyjemne.
- Dla wielu młodych ludzi Michael to "odpad" . Nie znają jego muzyki, złotych czasów króla popu. Traktują go jako zdziecinniałego, dziwnego człowiekiem z maską zamiast twarzy - mówi Kasia. - Bywa, że reagują agresywnie również w stosunku do mnie. Nieraz słyszałam "Majkel, pokaż cycki" i inne teksty w tym stylu. Najczęściej jednak po występie, gdy już pokażę to, co potrafię, to, czego w sumie nauczyłam się właśnie od Michaela Jacksona, tacy ludzie podchodzą do mnie, klepią po ramieniu mówiąc "Majkel, przekonałeś mnie, jesteś fajny."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna