Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jezus grzesznikom grozi

Kazimierz Radzajewski [email protected]
Chrystus z kościelnego malowidła raz rozkłada ręce, a innym razem składa i... grozi
Chrystus z kościelnego malowidła raz rozkłada ręce, a innym razem składa i... grozi K. Radzajewski
W trójkącie trzech wsi dzieją się rzeczy i historie mrożące krew w żyłach... Nie wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć, nie wszystko da się zrzucić na karb ułomności ludzkich zmysłów i słabej psychiki człowieka. Nagromadzenie zjawisk i zdarzeń w jednym miejscu skłania do refleksji.

Dramatyczne przejścia dziewcząt z demonem, organista opętany przez ducha, malowidło Chrystusa zaciskające pięści na grzeszników, miejsce cudownego objawienia Matki Boskiej i proboszcz uzdrawiający chorych - takich nieziemskich doznań mają aż nadto mieszkańcy gminy Jaświły. Złudy to tylko i omamy ludzkich zmysłów, czy może... znaki dawane z niebios?
2006 rok obfitował w serię paranormalnych zjawisk, które mogą stać się atrakcją nie tylko na jaświlańską skalę, bo porównywalną z tym, co działo się w legendarnej Transylwanii (obecnie część Rumunii). W trójkącie trzech wsi: Jaświły, Bobrówka i Dolistowo dzieją się rzeczy i historie mrożące krew w żyłach u zwykłych śmiertelników. Nie wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć, nie wszystko da się zrzucić na karb ułomności ludzkich zmysłów i słabej psychiki człowieka.
Grozi grzesznikom
Ostatnim nieziemskim faktem, który zastanawia mieszkańców Jaświł, jest malowidło Chrystusa w ich parafialnym kościele. Gdy kilka lat temu wynajęty malarz podjął się malowania świątyni, wówczas ani artysta, ani parafianie nie spodziewali się, jaki będzie ostateczny efekt jego pracy. Później ktoś spojrzał uważniej na wizerunek Chrystusa nad ołtarzem i zauważył, że wystarczy spojrzeć na tę postać z boku, by dostrzec jak Jezusowi zginają się ręce i zaciskają palce.
Malowidło Chrystusa "ożywającego" poleca do oglądania proboszcz Jerzy Sidorowicz.
- Nawet sam malarz nie przewidywał chyba, co może wyjść spod jego pędzla. Być może umiał wykorzystać prawa perspektywy, niemniej nasz Chrystus daje teraz wyraźne znaki wiernym - mówił ksiądz Sidorowicz.
Co starsi jaświlanie podzielają pogląd proboszcza i część z nich boi się oglądać malowidło z innej strony, niż od frontu świątyni.
- To może być jakaś przestroga dla grzeszników - stwierdziły staruszki modlące się w świątyni.
Znawcy malarskiej techniki mają zgoła inny pogląd na takie "cudowne" obrazy. Mariusz Oszczapiński, malarz-amator z Moniek, poznał i stosuje w swoich obrazach zasady perspektywy.
- Już w początku XX wieku mistrzem w oszukiwaniu ludzkich oczu był Salvador Dali. Oglądający jego obrazy zachwycają się dziełami, które pokazują inne obrazy w zależności od kąta patrzenia - mówił Oszczapiński.
Galerię takich prac można oglądać w hiszpańskim miasteczku Figueras, gdzie Dali urządził niegdyś swoje własne muzeum. Tam można zobaczyć jak artysta szydził z ograniczeń narządu wzroku. Na obrazach Dalego słonie przemieniają się w łabędzie, z chaosu kolorowych kul wyłania się twarz jego żony Gali, zaś obraz Waszyngtona jest z daleka portretem pierwszego prezydenta USA i z bliska kobiecym aktem.
Nie wierz zmysłom
Jaświlanie są skłonni przyznać rację ekspertom, ale przypominają też wydarzenia z ostatniej wiosny (opisywane też we "Współczesnej"). Wówczas kościelny organista przestraszył się śmiertelnie głosu organów, które grały same - jakby grał na nich niewidzialny muzyk. Organista słyszał też upiorne głosy dobiegające z ciemnych czeluści świątyni, choć nikogo poza nim samym nie było w kościele.
- Reperowałem późną nocą z moim bratem stare piszczałkowe organy. Wtem, w kościele rozległy się szepty. Obszedłem budynek i nie zastałem żywego ducha! Innym razem naprawiałem instalację nagłaśniającą i usłyszałem rozkaz "uwaga zaraz..." - i tak kilka razy. Z duszą na ramieniu obszedłem kościół i znów nikogo nie znalazłem - opowiadał organista, spoglądając nerwowo na kościół.
Proboszcz i organista wiązali paranormalne zjawiska z obecnością ducha "strażnika świątyni", zmarłego organisty Stanisława Lenkiewicza. Do dziś nie wiadomo kto, lub co, doprowadzało młodego organistę do obłędu. Tymczasem kościelny muzyk popracował jeszcze tylko do lata w tym kościele i zrezygnował z pracy. Były organista upiera się nadal przy tym co widział i słyszał, choć mieszkańcy Jaświł wypominają mu... nadmierną skłonność do kieliszka.
Tym niemniej ksiądz Sidorowicz nie zamierza sprowadzać do swojego kościoła egzorcysty.
- Do sprawy naszego "ducha" podchodzę racjonalnie i bez emocji. Wierzę zaś w dobre intencje Boga, on wie co robi dając zmarłym narzędzia do wspomnień - mówił ksiądz Jerzy.
Potem okazało się, że proboszcz jest także obiektem zainteresowania sił nadprzyrodzonych. Dowiedział się o tym w 1983 r., gdy znajomy różdżkarz-bioenergoterapeuta odkrył u księdza energetyczną moc silnego biopola.
Ksiądz Sidorowicz sądzi, że został obdarzony mocą uzdrawiania chorych.
- Nie chwalę się tym, bo i po co. Ale pogłoska poszła w świat i od czasu do czasu ktoś przyjeżdża do mnie po ostatnią nadzieję na uzdrowienie. Zaręczam, że nie jestem żadnym cudotwórcą, ale... - zawahał się ksiądz Jerzy.
Demoniczna wieś
Bardziej dramatyczne zdarzenia z demonem w tle miały miejsce tego lata w Bobrówce. Jeden z miejscowych rolników, ojciec czworga dziewcząt, trafił do więzienia za pobicie żony. Wieś stanęła murem za nim. Obwiniano kobietę, że wsadziła za kratki "niewinnego człowieka". Zaszczuta przez sąsiadów kobieta umarła po przedawkowaniu leków. Dzieci przeżywały dramat, a mieszkańcy podejrzewali, że nęka je demon, bo szukały schronienia w kościele. Przed złym duchem...
Nikt z mieszkańców Bobrówki nie pośpieszył z pomocą, gdy mężczyzna znęcał się nad rodziną. Za to, co działo się w domu na skraju wsi, oskarżano zmarłą żonę, bo - jak mówili sąsiedzi - "kobieta musi być posłuszna mężowi". Wieś żyła plotkami o nawiedzonym domu i sierotach nękanych przez upiora ojca-sadysty. Finał ich tragedii rozegrał się w końcu czerwca, gdy dziewczynki w panice szukały schronienia w miejscowym kościele. Pobiegły tam przerażone, bo ponoć objawił im się duch matki, która przestrzegła je przed demonem ojca czyhającym na ich życie.
Nikt dziś nie chce pamiętać o tym, co wydarzyło się w czerwcową noc, bo wydarzenia ocierały się ponoć o pozaziemskie zjawiska.
- Najgorszą cechą ludzką jest pogarda dla słabych. To przez taką pogardę dzieci musiały doświadczyć skrajnej traumy - mówiła wówczas Krystyna Burzyńska, kierownik jaświlańskiego GOPS-u.
- U tych dzieci skumulowało się zbyt wiele przeżyć. Tam mogło dojść do swoistej reakcji łańcuchowej. Gdy jedna z dziewcząt doznała ataku bezsilności, wówczas inne uległy zbiorowej psychozie strachu. W tym przypadku ich dramat spotkał się jeszcze z brakiem akceptacji najbliższego środowiska i młoda psychika nie wytrzymała takiego obciążenia - tłumaczyła zachowanie dziewcząt Joanna Młynarczyk, psycholog z poradni psychologiczno-pedagogicznej w Mońkach.
Cud na "Bocianku"
Inną tajemnicę kryje kaplica na "Bocianku" umiejscowiona na skraju Dolistowa. W tym miejscu miała ponoć w 1884 r. ukazać się Matka Boska. Jej objawienie widziały trzy mieszkanki Dolistowa: Franciszka Łuszcz, Salomea Chodorowska i Maria Krysztopa.
- Wierni postawili wówczas małą drewnianą kapliczkę, którą w 1947 r. przebudował proboszcz Bachurzewski. Pod ołtarz wykorzystano kamień, na którym miała się ukazać Matka Boska. We wnętrzu kaplicy zawieszono obraz Najświętszej Marii Panny. W latach 60-tych wykopano w tym świętym miejscu studnię - opowiadał Arkadiusz Studniarek, historyk-regionalista z Moniek.
Miejsce usytuowania kaplicy nazywane jest "Bociankiem", bo bociany uwiły sobie gniazdo na pobliskiej wierzbie. Dolistowianie podjęli się niegdyś wykopania owego "cudownego" głazu, ale wydrążyli głęboką jamę pod ołtarzem i znaleźli tylko kamień rozłupany na kilka części. Zastanawiają się do dziś czym zawinili, że Matka Boska zniszczyła ślad swojej bytności nad Biebrzą.
Władze Jaświł zastanawiają się zaś, jak przekuć "cuda niewidy" w lokalną atrakcję turystyczną i póki co żartują z tej swojskiej "Transylwanii".
- Niech nikt nie zabiera w drogę czosnku dla obrony przed wampirami - mówił ze śmiechem wicewójt Marek Jarosz. - To naturalne, że wszyscy szukamy tajemnic. Nas to wszystko nie przeraża, bo jest częścią nas samych. Ów tajemniczy "Trójkąt" jest tym, co wyróżnia Jaświły spośród innych miejsc - dodał poważniej Jarosz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jezus grzesznikom grozi - Gazeta Współczesna

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna