Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratowała swoje wnuki

Andrzej Zdanowicz [email protected]
sxc.hu
Anna Biernacka z Lipska jest synową błogosławionej Marianny Biernackiej. Gdyby nie jej teściowa, pani Anny nie byłoby wśród żywych.

W czasie II wojny światowej jej teściowa wolała sama pójść na rozstrzelanie niż pozwolić na zabicie brzemiennej synowej. Podczas wojny hitlerowcy aresztowali w Lipsku około 50 osób. Żołnierze zaszli także do domu Biernackich. Mieszkali w nim Marianna Biernacka jej syn Stanisław i jego brzemienna żona Anna.

- Żołnierze przyszli w nocy kazali mi i mężowi wychodzić - opowiada 94-letnia Anna Biernacka. - Gdy mama to usłyszała zaczęła prosić Niemców , żeby mnie zostawili. "Panowie ona jest w ciąży zlitujcie się lepiej weźcie mnie" mówiła im. Żołnierze zgodzili się zabrali mamę i mego męża.

Pani Anna wspomina teściową jako kobietę, która troszczyła się o nią jak rodzona matka.
- Gdyby nie mama nie byłoby mnie już na świecie - mówi Anna Biernacka. - Tylko dzięki niej dożyłam 94 lat mam wnuki, prawnuki i praprawnuki.

Ostatni raz pani Anna swoją teściową widziała na rynku w Lipsku. Później Mariannę Biernacką, jej syna i pozostałych mieszkańców Lipska wywieziono do więzienia w Gródka.

- Pojechaliśmy tam ze szwagierką, aby ją odwiedzić w więzieniu - wspomina Anna Biernacka. - Mama prosiła, aby przywieźć jej różaniec i parę rzeczy. Niestety nie pozwolono nam się zobaczyć.
W więzieniu w Grodnie Marianna Biernacka jej syn spędzili około dwóch tygodni. Później wywieziono ich do fortów w pobliskiej miejscowości Naumowicze i tam rozstrzelano.

Anną Biernacką z noworodkiem zajęła się siostra jej męża. Dzięki jej pomocy samotnej kobiecie z dzieckiem udało się przeżyć wojnę.

- To były trudne czasy. Trzeba było ciężko pracować na polu - wspomina Anna Biernacka. - Często musieliśmy uciekać z domu i ukrywać się przed Niemcami.
Marianna ciagle sie o nas troszczy

Zawsze jednak i ona i jej córka miały wrażenie, że Marianna ciągle otacza ich swoją opieką.
- Jakoś omijały nas poważne choroby i nieszczęścia - opowiada Eugenia Bedko, wnuczka błogosławionejj. - Nasz dom został nienaruszony, pomimo, że wokół wybuchały pożary . Ominęły go nawet zniszczenia wojenne. Do dziś w nim mieszkamy. Kiedyś mama opowiadała jak nad kołyską, w której leżałam przeleciała kula z karabinu, ale nikomu nie zrobiła krzywdy.

Eugenia Bedko jest dzieckiem, które znajdowało się w brzuchu synowej Marianny Biernackiej w momencie kiedy przyszli po nią niemieccy żołnierze. Dziś jest ponad 70-letnią kobietą. Ma trójkę dzieci, troje wnuków i prawnuki. Jej mama - Anna Biernacka - ma już praprawnuki. Obie kobiety niemal całe życie spędziływ domu, w którym mieszkała Marianna Biernacka. Obok nich mieszka syn pani Eugenii - Stanisław. Do dziś pracuje on na ziemi, która dawniej obrabiała jego prababcia - błogosławiona Marianna Biernacka. Opiekuje się także matką i babcią. Obie kobiety cieszą się dość dobrym zdrowiem. Nawet Anna Biernacka pomimo 94 lat ciągle radzi sobie z codziennymi obowiązkami. Ma już jednak problemy ze wzrokiem i słuchem.

- Jest mi dobrze właściwie nic nie muszę robić, zajmuje się mną rodzina - opowiada Anna Biernacka. - W wolnych chwilach modlę się przed obrazem teściowej i śpiewam godzinki. Mama za życia znała je wszystkie n a pamięć i zawsze śpiewała je podczas pracy. Ja pamiętam tylko fragmenty.
Pani Anna mało pamięta ze wspólnych chwil spędzonych z teściową.

- Mieszkaliśmy z sobą tylko 4 lata - wspomina ze łzami w oczach. - gdy wprowadziłam się do męża teściowa była już wdową. Bardzo dobrze nam się razem żyło. Nigdy się nie kłóciliśmy. Mama pomagała nam we wszystkim. Żyliśmy bardzo skromnie jedliśmy wspólnie z jednej miski, ale byliśmy razem szczęśliwi uratowana Marianny cieszy się całkiem dobrym zdrowiem tylko, że już swoje lata ma.
Cała rodzina Biernackich do dziś często modli się przed obrazem przedstawiającym Marianne Biernacką . przed laty namalował go miejscowy nauczyciel.

Wnuczka błogosławionej dba także o pomnik upamiętniający jej babcię stojący tuż przed domem. Został on ufundowany w 1983 roku przez Towarzystwo Przyjaciół Lipska w 1983 roku.
Marianna Biernacka urodziła się w 1888 roku w Lipsku nad Biebrzą, na terenie dzisiejszej diecezji ełckiej. JW miejscowości tej spędziła niemal całe życie. A nie było ono lekkie. Przeżyła czasy zaborów i pierwszą wojnę światową. Została rozstrzelana 13 lipca 1943 roku w fortach niedaleko wsi Naumowicze pod Grodnem.

Beatyfikacja Marianny Biernackiej odbyła się 13 czerwca 1999 roku w Warszawie. Znalazła się ona wśród 108 męczenników drugiej wojny światowej, których beatyfikował papież Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do Polski.

Świętujemy zwycięstwo tych, którzy w naszym stuleciu oddali życie dla Chrystusa, oddali życie doczesne, aby posiąść je na wieki w Jego chwale - mówił Ojciec Święty podczas homilii wygłoszonej na uroczystości beatyfikacyjnej. - Słusznie zatem prosimy, abyśmy za ich przykładem wiernie podążali za Chrystusem.

Wyszła za mąż, gdy miała 20 lat. Jej mężem został Ludwik Biernacki. Przez całe życie oboje ciężko pracowali na 20-hektarowym gospodarstwie. Biernaccy cieszyli się jednak z dwójki dzieci: córki, której nadali imię Leokadia oraz syna - Stanisława.

Po latach zmarł mąż Marianny. Kobieta została tylko z synem, bo jej córka Leokadia wyszła za mąż i przeprowadziła się.

W krótce w związek małżeński wstąpił także syn Stanisław. Znana jest nawet data jego ślubu. Dokładnie 11 lipca 1939 roku. Ożenił się z Anną z domu Szymańczykówną. Młode małżeństwo zamieszkało w jednym domu z Marianną.

W opisach błogosławionej bardzo często podkreśla się jej miłość do rodziny. 51-letnia Marianna była bardzo troskliwa wobec syna, jego wybranki oraz ich dzieci. Wszystkich darzyła wielką matczyną miłością i życzliwością.

Rodzinie Biernackich nie dane było cieszyć się szczęściem rodzinnym. Przerwał je wybuch drugiej wojny światowej.

Na początku lipca 1943 roku na terenie Lipska i okolic miały miejsce masowe aresztowania mieszkańców. Były one odwetem hitlerowców za zabicie przez partyzantów niemieckiego policjanta.
Na liście osób, które miały zostać aresztowane, znalazł się także Stanisław Biernacki i jego żona Anna.
Pewnego poranka do ich domu zapukał uzbrojony niemiecki żołnierz.

Gdy Marianna usłyszała rozkaz, aby Anna i Stanisław wyszkli z domu, rzuciła się do nóg esesmana. Błagała go, aby oszczędził jej brzemienną synową i zaproponowała, że sama za nią pójdzie.
"Jak ona pójdzie, jest przecież w ostatnich tygodniach ciąży, ja pójdę za nią" - mówiła do żołnierza Marianna.

Niemiec zlitował się nad łzami starszej kobiety i zgodził się na jej propozycję.
Marianna i jej Stanisław razem z innymi aresztowanymi zostali przewiezieni do więzienia w Grodnie.
13 lipca 1943 roku na fortach za wsią Naumowicze pod Grodnem odbyła się egzekucja około 50 mieszkańców Lipska.

Wśród nich rozstrzelana została także Marianna Biernacka.
Jej ofiara nie poszła jednak na marne. Synowa przeżyła wojnę, urodziła także dziecko. Do dziś na terenie diecezji ełckiej można spotkać potomków błogosławionej, którzy w modlitwach dziękują jej za tak wspaniałe poświęcenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna