Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hrabianki są wśród nas

Pressmart [email protected]
Anna Czartoryska (z lewej) grywa w serialach. Książęca para Dominika Kulczyk-Lubomirska i Jan Lubomirski-Lanckoroński również pracuje: księżna zarządza fundacją ekologiczną i firmą doradczą, a książę ma firmę developerską i... bar kanapkowy.
Anna Czartoryska (z lewej) grywa w serialach. Książęca para Dominika Kulczyk-Lubomirska i Jan Lubomirski-Lanckoroński również pracuje: księżna zarządza fundacją ekologiczną i firmą doradczą, a książę ma firmę developerską i... bar kanapkowy. mwmedia
Kiedy Brytyjki zdejmują tipsy i kując na pamięć słówka po francusku próbują rozkochać w sobie księcia, polskie arystokratki żartują ze swoich tytułów, a zamiast służącej sprawiają sobie... pralkę.

Czym różni się życie arystokratki od życia innych ludzi ? - zastanawia się Agnieszka Rey, w czternastym pokoleniu wnuczka Mikołaja Reya. - Przede wszystkim rozmachem rodzinnych imprez - żartuje. Na śluby i pogrzeby zjeżdża kilkaset osób z całego świata, w tym - bywa - koronowane głowy. Oczywiście są też bale, herby, dobre maniery i elitarne szkoły. Wiszące na ścianach portrety przodków liczą kilkaset lat, a ich zasługi dla historii kraju zna każde dziecko uczące się historii. Jednak codzienne życie współczesnej arystokracji nie przypomina filmu Disneya...

Na kolację walą w gong
Większość z nich zwyczajnie chodzi do pracy, sprząta, gotuje, urządza mieszkanie meblami z Ikei, stawiając na półkach rodzinne pamiątki. Agnieszka Rey pracuje jako asystentka zarządu w firmie z branży spożywczej. Barbara Czartoryska jest fotografką, Cosima Borawska projektuje modę, Anna Czartoryska grywa w serialach, Antoni Edmund Bojanowski prowadzi firmę importującą wina. Nawet książęca para Dominika Kulczyk-Lubomirska i książę Jan Lubomirski-Lanckoroński nie mieszkają w rodzinnym pałacu w Wiśniczu tylko na szczycie apartamentowca w Warszawie. Księżna zarządza fundacją ekologiczną i firmą doradczą, a książę Jan Lubomirski-Lanckoroński ma firmę developerską i bar kanapkowy.

Na zdjęciach z rodzinnego albumu Agnieszki są Morawscy, Ponińscy, Bispingowie, Potoccy. Królują jeansy, koszulki, ogniska, góry i baraszkujące psiaki. Jest kilka zdjęć ze ślubów, śniadanie na tarasie i jedno z balu debiutantów.

- Kiedyś dziennikarka zapytała mnie, czy mam służącą do prania ubrań - śmieje się Agnieszka Rey. - Mam. Bardzo skuteczną i ekonomiczną. Do tego nie muszę z nią rozmawiać. Nazywa się pralka.

Wystawne uczty, tonące w zieleni pałace, długie suknie i srebrne sztućce to anturaż widywany od wielkiego dzwonu. Rodowe posiadłości i majątki to w dużej mierze tylko wspomnienia. Stracili je w czasie wojny, lub zostali wywłaszczeni później.

- Nasze pamiątki po przodkach ograniczają się do zwykłego mosiężnego gongu, którego używamy by zwołać rodzinę na kolację - mów hrabianka Rey.

Próby odzyskania majątku powiodły się tylko części rodzin. Antoni Edmund Bojanowski odziedziczył ostatnio dwór w Lądzinie na Podkarpaciu. Odremontował go, przyjmuje tam gości. Co roku 14 lipca organizuje na pamiątkę Rewolucji Francuskiej imprezę antyrewolucyjną. W listopadzie - Hubertusa. Wszystko po to, żeby podtrzymywać środowiskowe i rodzinne więzi.

Ciotki i wujków liczą w tysiącach
- Muszę szczegółowo znać historię Mikołaja Reja, tylko dlatego, że był moim przodkiem, który żył 500 lat temu - skarżyła się kiedyś Cecylia Rey, na łamach kolorowego magazynu. Ale siła rodzinnych powiązań jest wśród arystokratów nie do przecenienia. Nawet jeśli nikt już nie aranżuje małżeństw, a ślubu z partnerem bez arystokratycznych korzeni nie nazywa się mezaliansem, dla arystokraty pochodzenie jest najważniejszym wyznacznikiem przynależności do tej elitarnej grupy. Dlatego więzi rodzinne są tu silne, rodziny liczne i często wielopokoleniowe. Wielodzietność to niemal norma. Konstanty Radziwiłł ma ośmioro dzieci, Agnieszka Rey - pięcioro rodzeństwa. Do tego dochodzą kuzyni i dalsi krewni, rozsiani po Europie. Książę Maciej Radziwiłł szacuje, że ciotek, wujków i kuzynów ma około 2000.

Może to odrobinę uciążliwe, kiedy trzeba pamiętać o urodzinach lub prezentach gwiazdkowych, ale nieocenione, kiedy pojawiają się kłopoty.

- Jeden z moich braci potrzebował pomocy medycznej. Groził mu paraliż. Dzięki pomocy rodziny i przyjaciół zajęli się nim najlepsi lekarze, w ciągu miesiąca wstał z łóżka - wspomina Agnieszka Rey.
Antoni Edmund Bojanowski kilka lat spędził odwiedzając krewnych w Belgii i Francji. Dzięki nim emigracja nie była niczym strasznym.

- Tradycja pomocy krewniakom jest od zawsze, ale szczególnie ważna stała się w czasie wojny i po niej, kiedy wiele rodzin straciło majątek - opowiada Bojanowski.

Goszczenie krewnych w potrzebie po kilka tygodni, a nawet lat nie było niczym wyjątkowym.

- W czasie wojny do mojej babki przyjechała siostra z synem. Mieli zostać dwa tygodnie, a spędzili u niej dwa lata. Panie podobno nigdy się nie pokłóciły, nigdy jedna drugiej nie dała do zrozumienia, że gościna powinna dobiec końca. Jak skomentował to jeden z krewnych, były po prostu dobrze wychowane - wspomina Antoni Edmund Bojanowski.

Jesteśmy ulepieni z jednej gliny
Polska arystokracja trzyma się razem. Ale nie tylko ze względu na pochodzenie. Oni po prostu się znają, większość od dzieciństwa. Krakowska grupa dzieciaków "z nazwiskiem" wspólnie szusowała na nartach w klubie Yeti, mieszkała po sąsiedzku w domach na Salwatorze, razem pili pierwsze piwa i w sobie zakochiwali... Resztę osób poznali podczas rodzinnych imprez, pikników, wyjazdów i oczywiście Balu Debiutantów. Wystarczy zajrzeć na ich profile na facebooku, żeby być na bieżąco z życiem Radziwiłłów, Czartoryskich (spokrewnionych z królewską dynastią Bourbonów), Sapiehów (herbu Lis). Jednak nigdy nie afiszują się z tytułami.

- O tym, że jestem hrabianką przypominam sobie, kiedy dostaję oficjalne zaproszenie na ślub czy bal, ale na co dzień nie przywiązuję do tego wagi - mówi Aga Rey.

- To co nas wyróżnia, to nie jakiś wystawny styl życia, ale specyficzne wychowanie - przyznaje Antoni Edmund Bojanowski, potomek rycerza o nazwisku Prodell, który potwierdził swoje szlachectwo w 1400 roku i osiedlił się w Bojanowie. - Jest coś w postawie, języku jakim się posługujemy, co pozwala nam się odróżnić na pierwszy rzut oka.

Kiedy jako nastolatek z biednej Polski pojechał do Belgii, by wraz kolegą - jako zwykły robotnik - pomagać w remoncie zamku, już po kilku dniach został jako gość zaproszony na kolację.

- Od razu było wiadomo, że jesteśmy z jednej gliny - wspomina. Wierzy, że to zasługa tradycyjnego wychowania, jakie odebrał od swoich rodziców. - Nie było mowy, by do ojca i matki zwracać się per "ty" - mówi. - Mówiło się w trzeciej osobie lub w bezokoliczniku, np. proszę podejść i posłuchać.

Podobnie wychowuje swojego syna. Jednak dobre maniery to nie tylko wyrafinowany język czy wiedza, który widelec jest do ryby, a który do deseru...

- Uprzejmość, skromność, ogłada, odpowiedzialność społeczna, świadomość pochodzenia i historii, patriotyzm - to są wartości, które staramy się przekazywać z pokolenia na pokolenie - tłumaczy Bojanowski.

Dlatego większość z nich angażuje się w działalność charytatywną. Lubomirscy dochód z charytatywnych balów w Wiśniczu przeznaczyli na wyposażenie szpitala dziecięcego w Krakowie i dofinansowanie szkoły w Wiśniczu. Na jednym z bali zebrali ponad 500 tysięcy złotych! Joanna Radziwiłł prowadzi fundację im. Jana Jerozolimskiego, w której pomaga dzieciom z ubogich i patologicznych rodzin. Fundacja Ex Animo założona przez księżną Marię Sapiehę wzięła pod opiekę dzieciaki chore na serce. Także dochody z Balu Maltańskiego rokrocznie przeznaczane są na szczytne cele.

Na Balu Debiutantów panny są w bieli
Właśnie ten bal, organizowany przez hrabinę Jolantą Mycielską od 1998 roku w stolicy, w czasie Weekendu Maltańskiego, to najważniejsze arystokratyczne wydarzenie roku. Inaczej niż na świecie, gdzie debiutują tylko dziewczęta, warszawski bal promuje równouprawnienie. Chłopcy też mają szansę po raz pierwszy zaprezentować się na salonach - dlatego nazywa się go Balem Debiutantów (a nie debiutantek). Przed balem młodzi arystokraci przechodzą dwutygodniowy trening manier (na wypadek gdyby w domu przywiązywano do tradycji zbyt małą wagę), tańca i przygotowują program merytoryczny balu. W tym czasie projektanci szyją białe suknie i fraki, a matki odkurzają rodową biżuterię. Panny ( w wieku 17-25 lat) i kawalerowie (18 -30 lat) są wybierani i zapraszani przez hrabinę Mycielską, Damę Zakonu Maltańskiego. Muszą być szlachetnie urodzeni i cieszyć się nieposzlakowaną opinią. Zaproszenia na ten bal nie można kupić, na tę imprezę nie da się wcisnąć ani wkręcić, więc dzień, kiedy do domu przychodzi biała koperta z zaproszeniem jest świętem. A potem zaczyna się walc. Białe suknie wirują. Fraki gną się w ukłonach. I jest jak filmie Disneya.

Z herbem trzeba się urodzić
- Poprzez międzynarodowe koligacje, znajomości, majątki i udział w biznesie arystokracja ma zwykle wpływ na politykę i władzę - mówi Kinga Wysieńska, socjolog. - Wielu arystokratów to przyjaciele głów państw albo głowy państwa (np. prezydent Bronisław Komorowski ma tytuł hrabiowski).

Społeczeństwo potrzebuje elit. Kiedy w Austrii po I Wojnie Światowej zakazano używania tytułów szlacheckich i "Von" przed nazwiskiem wykształciła się nowa elita i nowy przedrostek będący oznaką statusu. O przynależności do klasy wyższej świadczył teraz tytuł doktora.

Zainteresowanie tą grupą społeczną podsyca także jej niedostępność. Nie można się do niej zgłosić lub zapisać, jedynym sposobem dołączenia do tej klasy jest urodzenie lub małżeństwo. Współczesne elity - ekonomiczna, polityczna, gwiazdy mediów nie są w stanie jej zastąpić. Zostać celebrytą, politykiem biznesmenem może każdy i staje się to coraz łatwiejsze. Arystokratą trzeba się urodzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna