Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Kowalewski - bramkarz o dobrym sercu wyzywany przez kibiców

Tomasz Kubaszewski
Dotąd Kowalewski (w środku) na stadionie Wigier był zawsze  dobrze przyjmowany
Dotąd Kowalewski (w środku) na stadionie Wigier był zawsze dobrze przyjmowany W. Drażba
To był szok dla każdego normalnego kibica. Nagle z trybun zaczęły dobiegać wyzwiska pod adresem Wojciecha Kowalewskiego, jednego z najbardziej znanych piłkarzy pochodzących z naszego regionu, byłego reprezentanta Polski, a dzisiaj cenionego komentatora.

Suwalskie Wigry grały w czerwcu ostatni mecz na swoim boisku w sezonie 2014/2015. Z trybun, gdzie zwykle zasiadają najbardziej zajadli kibice, w większości bardzo młodzi ludzie, zaczęły dobiegać obraźliwe okrzyki. Początkowo mało kto zorientował się, o kogo chodzi. Ale niedługo później cały stadion wiedział już, że inwektywy sypią się pod adresem Wojciecha Kowalewskiego.

O co chodzi, tego poza skandującymi nikt nie rozumiał. Kowalewskiego na tym meczu nawet nie było. O wszystkim dowiedział się później od jednego ze znajomych. Uznał, że wobec paru tysięcy ludzi nie można kogoś bezkarnie obrażać. Złożył więc zawiadomienie na policję. Chodziło zarówno o znieważanie, jak i groźby karalne.

Wspierał dom dziecka

Wojciech Kowalewski jest suwalczaninem. Karierę piłkarską, jako bramkarz, zaczynał w miejscowych Wigrach. Jego talent szybko dostrzegli menedżerowie Legii Warszawa. Trafił tam już jako 20-latek. W 2002 r. został zawodnikiem ukraińskiego Szachtara Donieck. Rok później przeszedł do Spartaka Moskwa. Stał się ulubieńcem miejscowej publiczności. Bronił bowiem znakomicie. W 2005 r. kibice wybrali go najlepszym zawodnikiem sezonu. W nagrodę otrzymał Hummera - bardzo drogi samochód.

Do reprezentacji Polski powoływany był już od 2002 r. Zagrał w sumie w 11 spotkaniach. Niektórzy specjaliści od futbolu twierdzą, że ta ostatnia liczba powinna być znacznie większa. Bo przez pewien czas Kowalewski był najlepszym polskim bramkarzem. Tyle, że trenerzy nie potrafili tego dostrzec. Pozostaje jednak poza wszelką dyskusją to, że żaden inny piłkarz pochodzący z Suwałk nigdy 11 razy w I reprezentacji kraju nie zagrał.

Po Spartaku Kowalewski był jeszcze zawodnikiem kilku jeszcze klubów polskich i zagranicznych. Z wielkim futbolem rozstał się w 2011 r. Miał poważne problemy z kręgosłupem. Przeszedł operację. Musiał więc zakończyć karierę.

Jeszcze kiedy grał, stosunkowo często odwiedzał rodzinne strony. Wspierał różnego rodzaju akcje charytatywne, np. na rzecz chłopczyka z podsuwalskiej wsi, któremu kosiarka obcięła stopy, regularnie pojawiał się w domu dziecka w Pawłówce. Przywoził podopiecznym tej placówki świąteczne prezenty. "Bramkarz o dobrym sercu" - pisaliśmy o nim w gazecie.

Po zakończeniu kariery wrócił na Suwalszczyznę. W gminie Bakałarzewo zbudował dom, a w Suwałkach zainwestował w pub. Otworzył też szkółkę piłkarską dla dzieci.

Ważniejsze lokalne układy

To ta szkółka stała się w 2012 r. przedmiotem dziwacznej rozgrywki, która po raz pierwszy pokazała, że w Suwałkach nie wszyscy kochają słynnego piłkarza. Kowalewski wynajął salę miejscowego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Ale kierownictwo tej placówki postanowiło umowę wypowiedzieć. Po to, by stworzyć warunki do zajęć konkurencyjnej szkółce firmowanej przez klub Wigry. Z nią i z klubem związani byli niektórzy ówcześni radni.

Zrobiło się wielkie zamieszanie. Protestowali rodzice dzieci od Kowalewskiego, obszernie informowały o tym media. Prezydent miasta Czesław Renkiewicz, któremu OSiR podlega, mógł to uciąć jedną decyzją. Jednak tego nie uczynił. Lokalne układy okazały się ważniejsze od dobrych relacji z jednym z nielicznych suwalczan, którego twarz rozpoznawalna jest w całej Polsce i który mógłby miasto promować na zewnątrz. Dzieci ze szkółki Kowalewskiego musiały ostatecznie wyprowadzić się do innej sali.

Jednak rok później w Suwałkach zorganizowano wielką imprezę związaną z oficjalnym zakończeniem kariery przez byłego reprezentanta Polski. Z tej okazji przyjechał sam Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, rękę Kowalewskiego ściskał prezydent Renkiewicz, a liczni kibice bili brawo.

Wtajemniczeni wiedzieli jednak, że to tylko pozory. Bo między Kowalewskim a niektórym działaczami Wigier istnieje bliżej nieokreślony konflikt. Ludzie, którzy kiedyś byli przyjaciółmi, przestali sobie się kłaniać. Żadna ze stron tego tematu rozwijać jednak nie chce. Nie wiadomo więc, o co poszło.

Tylko Wigierki

Czy to miało wpływ na czerwcowe zachowanie kibiców, nazywających się Ultras Wigry, trudno powiedzieć. W tej sprawie opublikowali oni na swojej stronie internetowej specjalny komunikat. Zatytułowali go "Kowal vs. Wigry". Napisali, że były bramkarz "nigdy nie utożsamiał się z tym klubem". "A co gorsze działa przeciwko nam poprzez organizowanie prowokacyjnych wyjazdów na mecze obcych drużyn". I dalej: "Zaszczepianie ludziom na siłę miłości do klubów piłkarskich spoza Suwałk, w tym odwiecznych rywali, w konsekwencji doprowadzić może do niepotrzebnych konfliktów".

O co tu chodzi? Dzieci ze szkółki Kowalewskiego miały jeździć na mecze Jagiellonii do Białegostoku. W dodatku, o zgrozo, ubierać się w koszulki białostockiego klubu! Dla suwalskich kiboli to najgorsza potwarz. Od lat z kibolami Jagi prowadzą bowiem wojnę na śmierć i życie. Obie drużyny rzadko teraz ze sobą grają, bo są w różnych ligach. Ale kiedyś ich mecze należały do tych z gatunku najwyższego ryzyka. A "w Suwałkach tylko Wigierki!" - przypominają na koniec swojego komunikatu kibole.

Choć to, co działo się na stadionie słyszały setki ludzi, lokalne media to przemilczały. Nikt nie wie, dlaczego. Być może zwyciężył pogląd, że "dla dobra klubu" trzeba tę sprawę zamieść pod dywan.

- Zawsze byliśmy i będziemy przeciwko wulgaryzmom na trybunach - komentuje zdarzenie Dariusz Mazur, prezes Wigier. - Jako organizatorzy zawodów staramy się, by wszystko odbywało się zgodnie z prawem. W tym konkretnym przypadku na wysokości zadania stanął spiker, który zagłuszył skandujące osoby.

Andrzej Łukowski, który od lat pracuje na stadionie Wigier, ma opracowane metody zagłuszania tych, którzy zaczynają skandować słowa uważane powszechnie za obelżywe. Czyta różnego rodzaju komunikaty - do momentu, aż kibice przestaną. M.in. dzięki temu już drugi raz z rzędu został najlepszym spikerem piłkarskim w Polsce. Wyróżnienie to przyznaje PZPN. Łukowski słyszał, jak kibice obrażają Kowalewskiego. I natychmiast zareagował. W końcu okrzyki ustały.

W tej sprawie klub Wigry nie wydał jednak żadnego oficjalnego komunikatu. Tak, jakby zdarzenie w ogóle nie miało miejsca.
Natomiast sam Wojciech Kowalewski do sprawy również nie chce się specjalnie odnosić. Ma wątpliwości, czy warto nagłaśniać tego typu zachowania kiboli. - Niech policja to wyjaśnia - mówi jedynie.

Ta jeden z wątków postępowania już umorzyła. Uznała, że to, co skandowali kibice groźbami karalnymi nie było. Pozostała natomiast kwestia znieważania. W suwalskiej komendzie zapadła decyzja, że to dochodzenie będzie prowadzone z urzędu. Nie zawsze tak się dzieje. Czasami znieważane osoby muszą występować do sądu z powództwem cywilnym.

Nagroda od prezydenta

Raptem parę tygodni po czerwcowym incydencie prezydent Suwałk, miasta, które jest jednym z głównych sponsorów Wigier, przyznawał swoje coroczne nagrody - Włócznie Jaćwingów. Wyróżnił też Wojciecha Kowalewskiego jako "pomysłodawcę oraz organizatora imprez sportowych wpływających na tworzenie więzi społecznych, promowanie bezpiecznego i aktywnego spędzania czasu wolnego przez dzieci i młodzież".

Czyli, co? Nic się nie stało?

Wojciech Kowalewski

jest dzisiaj jednym z nielicznych suwalczan rozpoznawalnych w całej Polsce. To efekt nie tylko kariery sportowej, ale też licznych w ostatnich latach występów w telewizji. Kowalewski jest tam często zapraszany jako komentator meczów piłkarskich. M.in. był jednym z głównych ekspertów podczas piłkarskich mistrzostw Europy, które odbywały się w naszym kraju. Widzowie chwalą go za celne spostrzeżenia, fachowość oraz nienaganną polszczyznę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna