Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka z córką nękają swoich sąsiadów

Helena Wysocka
Najgorsze jest to, że kobiety nękają swoich sąsiadów.
Najgorsze jest to, że kobiety nękają swoich sąsiadów. sxc.hu
Od niemal dwóch lat zatruwają życie mieszkańcom jednego z sejneńskich bloków. Grożą im, wyzywają, krzyczą i atakują. Niedawno dziewczyna rozbiła sąsiadowi głowę. Ludzie są u granic wytrzymałości, zarządca domu bezradnie rozkłada ręce, a organy ścigania od miesięcy badają, czy kobiety nękają lokatorów.

Do sejneńskiego sądu trafiły już dwa wnioski o ukaranie kobiet. Tyle tylko, że przyniosły one efekt odwrotny niż można było się spodziewać. Awantury są bowiem jeszcze większe, bo oskarżane przez sąsiadów kobiety próbują wziąć odwet.

- Przypuszczamy, że są chore psychicznie, ponieważ nikt normalny tak by się nie zachowywał - uważają terroryzowani ludzie. - Ktoś powinien skierować je na badania psychiatryczne i leczenie.

Ale oskarżane sejnianki nie mają sobie nic do zarzucenia.

- My zatruwamy im życie? My?! - oburza się starsza. - Bzdura! To oni spędzają nam sen z oczu. Przeniosłyśmy się do tego bloku z socjalnej rudery w nadziei, że będzie lepiej. Ale, jak widać, trafiłyśmy z deszczu pod rynnę.

Jednak wyprowadzać się nie zamierza. Kobieta nie wierzy także w to, że córka oskarża ją o znęcanie się. Choć o tym fakcie została właśnie zawiadomiona miejscowa prokuratura.

Uciekły z nory

Miasteczko nad rzeką Marychą, centrum. W jednym z kilku znajdujących się tam bloków mieszkają starsi ludzie. To emeryci, w większości nauczyciele. Do tej pory żyło im się jak u pana Boga za piecem.

- Przychodnia lekarska niemal za ścianą, sklepy - bliziutko - wyliczają. - A kontakty z sąsiadami lepsze niż z rodziną. Jeden drugiemu nigdy złego słowa nie powiedział. Zresztą, nie było o co się kłócić.

Czar prysł dwa lata temu, gdy jeden z lokatorów wyprowadził się, a mieszkanie wynajął Annie Koszyk - kobiecie samotnie wychowującej 18-letnią wówczas córkę Magdę. To nieporadna i dobrze znana w mieście rodzina. Mąż pani Anny był funkcjonariuszem policji. Zginął. Miejscowi podejrzewają, że z tego powodu kobiecie poprzewracało się w głowie. Kolejny partner ją porzucił. Magda miała wówczas kilka lat. Gdy dziewczynka poszła do szkoły, jej dyrektorka zauważyła, że jest zaniedbana i przypuszczalnie głodna. Na przerwach padała na podłogę, zbierało i zjadała okruszki. Szkoła zawiadomiła organy ścigania i dziecko trafiło do pogotowia opiekuńczego. Ale długo tam nie zabawiło. Matka poruszyła niebo i ziemię, by odzyskać córkę. Później było już tylko gorzej. Koszykowa podobno piła, nie płaciła czynszu. Z mieszkania komunalnego trafiła do socjalnej nory.

- Do pijaków mnie wsadzili - skarży się. - Potwornie brudno i zimno. W takich warunkach mam wychowywać swoją córkę?

Matka śpi w piwnicy

Ale ciepłe mieszkanie w bloku, jak widać, nie gwarantuje miłości, bo matka z córką patrzą na siebie wilkiem. Jak twierdzą sąsiedzi, dniami i nocami awanturują się, wyzywają, rzucają o podłogę i ściany jakimiś przedmiotami.

- Raz matka nie wpuszcza Magdy do domu, a innym razem jest odwrotnie - opowiadają ludzie. - Koszykowa niejednokrotnie śpi w piwnicy, albo do później nocy siedzi pod garażami.

Ale najgorsze jest to, że kobiety nękają swoich sąsiadów. Magda rozpyla gaz pieprzowy na klatce schodowej, biega z nożem w kieszeni. Sąsiadce z góry niedawno zagroziła, że zarżnie jej synową. Dlaczego? Tego nikt nie wie. Widać nie spodobała się 20-latce. - Dziewczyna, pewnie dla zabawy, biega po klatce schodowej i tłucze do naszych drzwi, a później ucieka - opowiadają lokatorzy. - Z nudów, a może ze złości niedawno przegoniła grupę dzieci z placu zabaw. A Koszykowa opluła chłopców z sąsiedniej klatki.

Do tego panie nie dbają o czystość. Na balkonie trzymają resztki jedzenia i jakieś zlewki. Z tego powodu latem kolo bloku potwornie cuchnęło. Pełno było much i jakiegoś robactwa. W dodatku często na klatkę schodową wyrzucają to, co mają pod ręką: papiery, ogryzki, czy resztki chleba. A na wycieraczkach sąsiadów lądują... zużyte podpaski.

- Obawiamy się o bezpieczeństwo swoje, a zwłaszcza odwiedzających nas wnuków - nie ukrywają mieszkańcy. - Te kobiety są nieobliczalne. A na dodatek czują się całkowicie bezkarne. Jak zrobią coś na diabła, to ryglują drzwi do swojego mieszkania, gaszą światło i udają, że nie ma ich w domu. Policjanci przyjadą, postukają, popukają i odchodzą z kwitkiem.

- Nie mamy podstaw do tego, by wyważać drzwi - tłumaczy Artur Andruczyk, komendant sejneńskiej policji.

Nie ma rady?

Ale ostatnio udało się wejść do mieszkania Koszykowej. Wcześniej jednak polała się krew. Jak do tego doszło? Otóż, około północy Magda zaczęła łomotać do drzwi sąsiada. Gdy ten wyjrzał na klatkę, dziewczyna rzuciła się do ucieczki. Mężczyzna pobiegł za nią, a wtedy 20-latka przywaliła mu kubkiem w głowę.

- Zalał się krwią - opowiadają sąsiedzi, którzy zaniepokojeni hałasem wyjrzeli na klatkę. - Ale udało mu się dobiec do drzwi Koszykowej i przyblokować je nogą, by nie zamknęła.

Ktoś wezwał policjantów, a ci zabrali napastniczkę do izby zatrzymań. Spędziła tam noc, a rano, jak gdyby nic się nie stało, wróciła do domu.

- Nie wiadomo, co jej chodzi po głowie. Boimy się odwetu - nie ukrywają ludzie.

Sprawą pobicia, ale też nękania zajęła się prokuratura. Jej rzecznik Ryszard Tomkiewicz mówi, że w najbliższych dniach można spodziewać się decyzji merytorycznej. Jaka ona będzie, trudno powiedzieć. Mieszkańcy bloku mają nadzieję, że kobiety zostaną skierowane na badania psychiatryczne i poddane leczeniu.

- One mogą zrobić krzywdę nie tylko nam, ale także sobie. Czy nikt tego nie widzi? - pytają ludzie. Mają żal i do zarządcy domu, i do organów ścigania, że nie podejmują szybkich decyzji. - Robimy co w naszej mocy - broni się Ewa Bednarska, oficer prasowy sejneńskiej komendy. - Kobiety były już karane za zakłócanie porządku. Niedawno skierowaliśmy do sądu kolejny wniosek o ukaranie, który obejmuje trzynaście czynów. One także dotyczą zakłócania porządku.

Natomiast prezes spółdzielni Marek Zubrzycki twierdzi, że ma niewielkie pole do działania.

- Możemy tylko prosić mieszkańców, by dbali o porządek i taki list wysłaliśmy - informuje.

Anna Koszyk żyje na garnuszku pomocy społecznej. Ostatnio, w ramach prac interwencyjnych sprzątała w szkole. Magda uczy się w trzeciej klasie miejscowego technikum. - Nie ma zatargów z kolegami - mówi Henryk Wydra, dyrektor szkoły. - Próbowaliśmy jej pomagać, ale matka zabroniła kontaktów z psychologiem.

- Ona nie jest wariatką - denerwuje się Koszykowa. - Tylko bardzo dużo doświadczyła zła w swoim życiu. Nie pozwolę jej skrzywdzić.

Imiona i nazwisko kobiet zmieniłam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna