Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabili naszą Agusię. Chcemy zobaczyć jak gniją w więzieniu

Martyna Tochwin
Magdalena Arciuch jest siostrą zamordowanej sześć lat temu Agnieszki Michniewicz. Ma nadzieję, że jej oprawcy poniosą za swoją zbrodnię najwyższą możliwą karę.
Magdalena Arciuch jest siostrą zamordowanej sześć lat temu Agnieszki Michniewicz. Ma nadzieję, że jej oprawcy poniosą za swoją zbrodnię najwyższą możliwą karę. Martyna Tochwim
Gdy Agnieszkę miał gwałcić najstarszy napastnik, dwaj pozostali trzymali ją za ręce i nogi. Gdy oni również chcieli ją zgwałcić, dziewczyna zaczęła się jeszcze mocniej szarpać. Wtedy, jak twierdzi prokurator, 17-latek przyniósł z kuchni nóż. Padły pierwsze ciosy.

Agusia od sześciu lat leży zakopana w ziemi. Nie wyobrażam sobie, żeby jej mordercy za jakieś dziesięć lat wyszli z więzienia, normalnie chodzili po ulicach i szyderczo się uśmiechali. Mam nadzieję, że zgniją w więzieniu - mówi Magdalena Arciuch.

Jest starszą siostrą Agnieszki Michniewicz z Sokółki, która została brutalnie zgwałcona i zamordowana w swoim sokólskim mieszkaniu. Sprawcy byli wyjątkowo brutalni. Rzucili Agnieszkę na podłogę i gwałcili. Torturowali dziewczynę: wbijali jej widelec w policzek i straszyli nożem.

- Teraz mogę już o tym spokojnie mówić. Ale to nieprawda, że czas leczy rany. Czas tylko przyzwyczaja do bólu i uczy z tym żyć. Bo przed tym nie da się uciec. To wraca... - wyznaje Magda.

Cierpienie koił synek

Tragiczne wydarzenia, które wstrząsnęły małym, spokojnym miasteczkiem rozegrały się 21 stycznia 2009 roku. Około godziny 10 policjanci odebrali dramatyczny telefon. Zapłakana kobieta po powrocie do mieszkania w bloku przy ulicy Kołłątaja w Sokółce znalazła swoją 27-letnią wnuczkę Agnieszkę. Dziewczyna leżała martwa.

- Babcia do dziś nie może się otrząsnąć z widoku, który wtedy zobaczyła. Ściany, balkon, tapczan, łazienka, wszystko dosłownie było obryzgane krwią. A Agnieszka leżała w środku tego wszystkiego. Była tak zmasakrowana, że głowa ledwo jej się trzymała tułowia - wspomina pani Magda. - Ja nie widziałam tego zakrwawionego dywanu, bo rodzice go wynieśli, zanim weszłam do mieszkania. Ale babcia opowiadała, że Agnieszka leżała w jednym rogu pokoju, a krew była na suficie w zupełnie przeciwległym kącie. Jaka straszna tragedia musiała się tam rozgrać... Aż strach o tym myśleć.

Magda o śmierci Agnieszki dowiedziała się z SMS-a. Młodsza siostra przysłała jej wiadomość.

- Do dziś pamiętam jej słowa: „Zabili Agnieszkę. Jestem na policji”- relacjonuje kobieta.

Wcześniej cały dzień próbowała dodzwonić się do Agnieszki, ale ta nie odbierała telefonów. Tego dnia Magda miała do niej jechać. Ale akurat jej mały synek Sebastianek się rozchorował.

- Miał zapalenie uszka i nie mogłam go zostawić. Miałam pojechać do niej później. Już nie zdążyłam... - mówi cicho.

To właśnie Sebastianek pomógł jej przetrwać ciężkie chwile. Urodziła go ledwie miesiąc przed tym, jak Agnieszka została zamordowana.

- Kiedy brałam Sebastianka na ręce, dziękowałam Bogu, że on urodził się przed tą tragedią. Gdyby Agnieszka zginęła wcześniej, jak jeszcze byłam w ciąży, mogłabym nie donosić dziecka - przyznaje szczerze Magda.

Sprawcami tej straszliwej zbrodni, jak wynika z aktu oskarżenia, byli uczniowie Liceum Profilowanego w Zespole Szkół Zawodowych w Sokółce. Ale policji nie od razu udało się ich namierzyć. Po piętnastu miesiącach od śmierci Agnieszki sprawa została umorzona. Powód? Niewykrycie sprawców.

- Straciłam wtedy nadzieję, że ta sprawa się rozwiąże. Bo kim była nasza Agusia? Zwykłym szarym człowiekiem, nie jakąś tam szychą - Magda nie kryła żalu.

Drugie życie śledztwa

Mimo że do zbrodni doszło w biały dzień, w centrum miasta, nikt nie umiał wskazać morderców. Wszyscy, także najbliżsi sąsiedzi z bloku, nabrali wody w usta. Nic nie widzieli, nic nie słyszeli.

- Długo miałam o to pretensje do sąsiadów. Wiem, że któryś z nich zeznał, że słyszał, jak Agusia krzyczała „babciu ratuj!”, ale nie zareagował... - opowiada Magda. - A kiedyś od jednego z sąsiadów wręcz usłyszałam wyrzut, że oni przez to morderstwo teraz mają kłopoty, bo policja bez przerwy ich nachodzi. Skarżyli się, że muszą chodzić na przesłuchania, że są nagabywani przez media, nie mają spokoju. Teraz jak spotykam sąsiadów, owszem, grzecznie się ukłonię, ale zawsze przez głowę przebiega mi taka myśl, że mogli pomóc, a nie zrobili nic. Mam żal, że nikt z nich nie zadzwonił na policję. Dzięki temu Agnieszka mogłaby żyć.

Od umorzenia postępowania minęło kilka lat. Na nowo sprawą zajęli się policyjni specjaliści z tzw. archiwum X. Po raz kolejny wnikliwie przeanalizowali szczegóły bulwersującej zbrodni. Szukali nowych dowodów. Tym razem udało się.

Przełom przyniosła powtórna analiza odcisków palców i bogatego materiału genetycznego, zabezpieczonego na miejscu zbrodni. Prokuratura wznowiła śledztwo i w kwietniu 2014 roku zatrzymała 23-letniego mieszkańca Sokółki. Dwa miesiące później, w czerwcu, zarzuty postawiła dwóm kolejnym podejrzanym sokółczanom: 23-latkowi i jego o rok starszemu koledze, których odnaleziono w Wielkiej Brytanii.

W sumie zarzuty gwałtu i zabójstwa połączonego z rozbojem z użyciem niebezpiecznego narzędzia usłyszało trzech mężczyzn. W momencie zdarzenia byli jeszcze nastolatkami. Jeden miał 18 lat, pozostali dwaj - po 17.

- Przecież oni wtedy byli jeszcze dziećmi. W życiu bym nie sądziła, że 17-latek może chwycić za nóż. Takie rzeczy ogląda się tylko w telewizji - mówi Magda.

Cztery miesiące temu prokuratura okręgowa w Białymstoku skierowała do sądu akt oskarżenia. 25-latkowi grozi dożywocie, bo w chwili popełnienia zbrodni był pełnoletni. Dwaj pozostali mogą spędzić w więzieniu nawet po 25 lat.

Wykrwawiła się na śmierć

Śledczym udało się odtworzyć wydarzenia tamtego tragicznego poranka, 21 stycznia 2009 roku. Zbliżał się koniec pierwszego semestru. Chłopcy postanowili pójść na wagary. Od kobiety handlującej nielegalnie alkoholem mieli kupić trzy butelki wódki. Po jednej na głowę. Wypili ją w parku.

Wtedy jeden z 17-latków miał powiedzieć kolegom, że w centrum handlowym, w którym sklep ma jego mama, poznał dziewczynę, która zaprosiła go na kawę. Dodał, że jest atrakcyjna.

Prokurator od początku był przekonany, że ofiara musiała znać swoich katów. Ale siostra zamordowanej była innego zdania. Agnieszka opowiadała jej bowiem o wszystkich swoich nowych znajomościach. O 10 lat młodszych od niej kolegach nigdy nie wspominała.

- Gdyby Agusia ich poznała, na pewno by mi o tym powiedziała - Magda jest o tym święcie przekonana. - Przed śmiercią coś wspominała, że kogoś poznała, ale nawet nie zna nazwiska tej osoby. A kogoś takiego nie zaprasza się przecież do domu...

Pijani nastolatkowie zapukali do drzwi mieszkania w bloku przy ul. Kołłątaja. Otworzyła im Agnieszka. Była jeszcze w piżamie, bo tego dnia źle się czuła. Gdy poszła do kuchni zaparzyć kawę, a później donieść także cukier, w ślad za nią ruszył jeden z chłopaków. Ten, który się chwalił, że poznał Agnieszkę w sklepie swojej mamy. Miał powiedzieć dziewczynie, że będzie uprawiał z nią seks. Ta jednak zaczęła stawiać opór i krzyczeć. Z pomocą przyszli mu koledzy. Zaczęli bić i kopać swoją ofiarę po całym ciele. Siadali na niej i przyduszali za szyję.

Na ostatniej rozprawie, 20 listopada, sędzia Sławomir Cilulko poinformował, że w trakcie analizowania akt sprawy doszedł do wniosku, że przed wydaniem wyroku potrzebna jest jeszcze opinia biegłego specjalizującego się w badaniach wariografem, czyli wykrywaczem kłamstw. Sąd liczy, że wyniki badania pomogą w ustaleniu, który z trzech oskarżonych zadawał ofierze ciosy nożem, który próbował odbyć z nią stosunek płciowy, kto ukradł z jej mieszkania laptop i pierścionek. Badania oskarżonych wariografem ekspert przeprowadzi w połowie grudnia w budynku sądu. Opinia ma być gotowa do 22 grudnia. Rozprawę zaplanowano na 29 grudnia.

Jako pierwszy Agnieszkę miał zgwałcić najstarszy napastnik. W tym czasie dwaj oprawcy przytrzymywali dziewczynę za ręce i nogi. Gdy oni również chcieli ją zgwałcić, Agnieszka zaczęła jeszcze mocniej szarpać się i wyrywać. Głośno krzyczała.

W tym momencie 17-latek przyniósł z kuchni nóż. Zagroził dziewczynie. Wtedy padły pierwsze ciosy. W brzuch, szyję, płuca. Śledczy ustalili, że było ich co najmniej 25. Agnieszka nie miała szans na przeżycie. Wykrwawiła się na śmierć.

Mordercy na tym nie poprzestali. Wychodząc, ukradli pierścionek Agnieszki oraz jej laptop. Gdy opuszczali blok, byli widziani przez grupkę młodzieży z tej samej szkoły.

- Nie wierzę, że oni mają jakiekolwiek sumienie - Magda spuszcza głowę. - Tak brutalnie zabić niewinną osobę... To nie ludzie, to zwierzęta. Jak ona musiała cierpieć! Była taka wrażliwa na ból. Zawsze byłam przekonana, że wszystko boli ją bardziej niż mnie. Kilka dni przed morderstwem, uderzyła się ręką w kaloryfer na klatce schodowej. Pamiętam, jak strasznie wtedy płakała z bólu... - wspomina siostra.

Za bardzo ich poniosło?

Żaden z mężczyzn nie przyznał się do winy. Jeden z 17-latków twierdzi, że w ogóle nie pamięta, co się tego dnia wydarzyło. Mówi, że dwaj pozostali podejrzani nie są nawet jego kolegami.

Pamięć zawodzi także drugiego 17-latka, tego, który miał zaproponować wizytę w domu Agnieszki. Tłumaczył śledczym, że w tamtym czasie całymi dniami pił alkoholi i nie chodził do szkoły.

Najbardziej gadatliwy podczas śledztwa okazał się najstarszy napastnik. To właśnie jego DNA zostało znalezione w wymazie z pochwy Agnieszki. Przyznał, że tego dnia był z kolegami w mieszkaniu dziewczyny, ale śledczy są przekonani, że umniejsza swoją rolę w całej zbrodni. Z jego zeznań wynika bowiem, że miał tylko próbować zgwałcić Agnieszkę. Gdy się nie udało, to jeden z 17-latków miał zadać jeden cios nożem. 18-letni wówczas oprawca miał zaś po tym, jak zeznaje, wybiec z mieszkania dziewczyny. Gdy po kilku minutach dom Agnieszki opuścili także jego koledzy, mieli mu powiedzieć, że za bardzo ich poniosło. Nie powiedzieli ani o tym, że dziewczyna nie żyje, ani że zabrali z jej domu laptop i pierścionek.

Przez ponad sześć lat śledztwa zostało przesłuchanych prawie 500 świadków. Ponad stu swoje zeznania składało przed sądem. Siostra zamordowanej starała się nie opuścić żadnej rozprawy. Początkowo nie była pewna, czy będzie w stanie siedzieć na jednej sali z oprawcami, ale się przełamała.

- Chciałbym, żeby mi powiedzieli, dlaczego zamordowali niewinną dziewczynę. Ale nie spodziewam się skruchy z ich strony. To zwyrodnialcy - kwituje.

Zmęczone czekaniem na sprawiedliwość

Tydzień temu Magdalena Arciuch była już prawie pewna, że do Sądu Okręgowego w Białymstoku jedzie po raz ostatni. Przyjechała z nią również młodsza siostra - Elżbietą Acewicz. Na ten dzień były zaplanowane mowy końcowe obrońców mężczyzn i prokuratora. Miał też zapaść wyrok. Ale sędzia zdecydował, że wszystkich trzech oskarżonych trzeba jeszcze poddać badaniom na wykrywaczu kłamstw.

- W tej zawiłej dowodowo sprawie zarzut postawiony dwóm podsądnym opiera się wyłącznie na wyjaśnieniach trzeciego z nich. Te zaś są częściowo podważone przez biegłych z zakresu psychologii, jak i nie pokrywają się z wnioskami z badań genetycznych. Dlatego w takiej sytuacji należy skorzystać z każdej możliwej opcji dowodowej - argumentował sędzia Sławomir Cilulko, przewodniczący składu orzekającego.

- Już same nie wiemy, co mamy myśleć - załamują ręce obie siostry. - Czy po tylu latach od zbrodni ci trzej mogą jeszcze pamiętać szczegóły? Przecież mogą mataczyć. Mieli aż nadto czasu w areszcie, żeby wszystko sobie poukładać w głowach na nowo.

Badania wariografem zostaną przeprowadzone w połowie grudnia. Dla sióstr zamordowanej oznacza to kolejne tygodnie napięcia. Już wiedzą, że nadchodzące święta Bożego Narodzenia spędzą w nerwowym oczekiwaniu. Bo kolejna rozprawa, na której zostaną przedstawione wyniki badań wariografem, najpewniej połączona z ogłoszeniem wyroku, odbędzie się tuż przed Sylwestrem.

- Nie zaznamy spokoju w te święta - mówią młode kobiety. - A miałyśmy taką ogromną nadzieję, że do tego czasu ci zwyrodnialcy zostaną skazani. Jesteśmy już bardzo zmęczone tym wyczekiwaniem na sprawiedliwość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna