Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czułe słówka na walentynki. W prezencie napisz miłosny list

Agata Sawczenko
Jeśli ja miałabym dostać list o uczuciach, to chciałabym, żeby był napisany odręcznie, nawet jeśli będę z trudem rozczytywała to pismo - mówi Krystyna Bezubik.
Jeśli ja miałabym dostać list o uczuciach, to chciałabym, żeby był napisany odręcznie, nawet jeśli będę z trudem rozczytywała to pismo - mówi Krystyna Bezubik.
O jedzeniu mówi się, że jest smaczniejsze, gdy jest ładnie podane. Tak samo jest z miłością. Zamiast e-maila czy smsa napiszmy czasem zwykły, tradycyjny list, piórem, na ładnej papeterii. O tym, że kochamy. I połóżmy go na stole - radzi Krystyna Bezubik z Białegostoku.

- Sms nie wystarczy, żeby wyznać miłość?

- Zapewne wystarczy. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach dla wielu wystarcza.

- Ale zdecydowałaś się poprowadzić warsztaty pisania listów miłosnych w ramach białostockiego Tygodnia Małżeństwa...

- Bo przypomniałam sobie czasy studiów, mojej pierwszej miłości, kiedy pisaliśmy do siebie po prostu listy. To było rzeczywiście coś innego - większa troska, większa uważność. Nawet jeśli to była kartka z zeszytu, to starannie wycięta, pilnowało się, żeby linijki były równe. Dzięki tym listom czuło się jakiś taki większy szacunek do tej drugiej osoby.

- List miłosny na walentynki to dobry pomysł?

- Jak najbardziej!

- Chciałabyś dostać?

- Bardzo bym się ucieszyła. Pomyślałabym, że temu komuś naprawdę zależy.

- Dawno napisałaś swój ostatni list miłosny?

- Okazuje się, że tak. Ostatnio to były tylko miłosne e-maile. A taki prawdziwy list, na papierze, to bardzo dawno. Więc te warsztaty, które poprowadziłam, również mi się przydały. Przypomniałam sobie...

- Ale na list trzeba dłużej czekać niż na smsa czy e-maila...

- Przecież na tym polega cały urok! Niektórzy mówią, że miłość polega też na czekaniu. Że ten brak, oczekiwanie wzmaga namiętność, ale także i podsyca uczucie.

- Czyli listy!

- Ja nie jestem wcale przeciwniczką e-maila ani smsa. To nie tak. Ale list, od czasu do czasu, to zupełnie coś innego. To powrót do tego, co było - tej całej oprawy, otoczki: że ładna papeteria, że długopis starannie wybrany. O jedzeniu mówi się, że jest smaczniejsze, gdy jest ładnie podane. Więc ta treść listu też jest piękniejsza, ciekawsza, gdy jest ładnie podana. Kiedy widać, że osoba, która do nas pisała, tak postarała się, zadbała o te szczegóły.

- Czyli nie pisać tego listu na komputerze i później nie drukować?

- Tak urzędowo już się robi... Listy, które piszę na komputerze i podpisuję odręcznie to są podania, oficjalne listy. Jeśli ja miałabym dostać list o uczuciach, to chciałabym, żeby był napisany odręcznie, nawet jeśli będę z trudem rozczytywała to pismo.

- Co takiego jest w tym odręcznym piśmie?

- Jest osobiste. Teraz wszystko piszemy na komputerze, wszystko piszemy na komórce. To, że coś jest inne, już samo w sobie jest wartością.

- Warto wyrysować jakieś serduszka?

- Jeśli lubimy - to tak.

- To będzie gustowne? Fajne? Zrobi wrażenie?

- Czy w związku musimy zawsze robić wrażenie? Być ładni? Gustowni? Przecież życie tak często jest kiczowate, że odrobina kiczu na papierze nie zaszkodzi. Będą osoby, które będą chciały rysować serduszka nad każdym „i” - zamiast kropki. Jest to na swój sposób urocze. Ale są też osoby, które będą wolały zdecydowanie prostszy sposób - bez żadnych ozdobników. Czysta biała kartka i tyle wystarczy. To tak naprawdę zależy od nas, naszej osobowości, tego, co lubimy.

- Wiem, że teraz będziesz mi mówiła, że każdy powinien zrobić to po swojemu. Ale i tak cię poproszę o radę: jak napisać list miłosny. Od czego zacząć? Jeśli nie mamy w tym wprawy. Jeśli nasze pisanie ograniczało się zawsze właśnie do tego smsa: „kocham Cię. Całuję”?

- To można zacząć właśnie od tego na kartce papieru. Ale oczywiście najpierw zastanowić się, o czym chcę pisać. Wybrać te określenia pieszczotliwe, które do siebie mówimy - a może kiedyś mówiliśmy, w latach narzeczeństwa, a może w początkach związku. Bo też - nie oszukujmy się - w związek wkrada się codzienna rutyna, język, którym do siebie mówimy też się zmienia. A może właśnie sobie przypomnieć - jak się zwracałam do tej osoby na początku. Jak o niej myślałam. I to przelać na papier. Przelać te określenia. Może zamiast mówić banalnie: kocham cię, przypomnieć sobie jakąś fajną sytuację z naszego życia, z naszej wspólnej przeszłości. Opowiedzieć troszkę o swoim uczuciu, opowiedzieć o tym, za co jesteśmy tej osobie wdzięczni. Pokomplementować trochę.

- A jeśli nie umiem pisać ładnych zdań? To co? Przepisać jakiś wiersz?

- Jeśli nie będziemy udawać, że to nasz wiersz, to tak! Bo znam takie historie. Koleżanka pokazała mi wiersz - niby miłosny, podpisany, napisany niby specjalnie dla niej. A ja go czytam i - Boże! Przecież to Tadeusz Miciński! Dziewczyna była bardzo zawiedziona. Ale na szczęście to był narzeczony z bardzo dawnych lat. Bo gdyby to było od obecnego partnera, to bym ukryła ten fakt. Ale tak, można przepisać wiersz. Bo dlaczego nie? Nawet taki odręcznie przepisany wiersz to już będzie jakiś taki znak, że ktoś chciał mi coś fajnego podarować.

- I to, że znalazł...

- Tak, to że poszukał, znalazł, poświęcił czas. Poświęcił czas na to zwykłe ręczne przepisanie. To już jest inaczej. Ja się zastanawiam, czy przy liście miłosnym zwracałabym uwagę, czy to są piękne i okrągłe zdania. Nie, chyba bardziej zwróciłabym uwagę na ten autentyzm. Że to jest z głębi serca.

- Skąd mamy wiedzieć, jak pisać listy miłosne? Przecież w szkole nas tego nie uczą...

- Nie. Właściwie w szkole nas w ogóle nie uczą, jak mówić o uczuciach. No właśnie może przy okazji lekcji języka polskiego, może przy okazji omówienia lektur to się pojawia. Ale tak naprawdę bardzo często nie mamy po prostu umiejętności dobierania słów. Nie mamy umiejętności mówienia do drugiej osoby o naszych uczuciach. Nie zawsze to wynosimy z domu - bo z domu wynosimy to, co potrafią nasi rodzice, którzy też nie zawsze potrafią mówić sobie te czułe słówka. Mam wrażenie, że jest takie tabu, że przy dzieciach się uczuć nie okazuje. I gdzie mamy się nauczyć?

- Z filmów?

- No z filmów, może czytając literaturę. No ale tak jak ze wszystkim - są rzeczy, które należy ćwiczyć. I znaleźć sposób, swój język. Bo bardzo łatwo można popaść w kompleksy, czytając na przykład listy Tuwima miłosne.

- No właśnie - kto pisał najpiękniejsze listy miłosne twoim zdaniem?

- No ja lubię Tuwima właśnie. Tam były i kwiaty, i bzy, i zapachy. Te listy takie bardzo, bardzo sensualne. Mam w domu wybór listów miłosnych polskich pisarzy. Bardzo fajnie się je przegląda. Niektóre są takie zwykłe, codzienne, potoczne. Ale bywały też bardziej egzaltowane.

Krystyna Bezubik:

Doktor literaturo-znawstwa, pisarka, nauczycielka. Autorka programu kursów i warsztatów kreatywnego pisania „Piszę, co chcę...”. Pomaga osobom piszącym w realizacji ich marzeń, uwalnianiu tekstów z szuflad. W czasie białostockiego Tygodnia Małżeństwa poprowadziła warsztat pisania listów miłosnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna