Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Karp: Nie lubię półśrodków. W konkursie na dyrektora prawdopodobnie więc wystartuję

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Marek Karp
Marek Karp Wojciech Wojtkielewicz
Ponieważ jesteśmy województwem granicznym NATO, niedaleko trwają działania wojenne, mamy granicę białoruską, mamy też granicę z Federacją Rosyjską - jest więc u nas duże zagęszczenie służb mundurowych, na potrzeby których ten szpital musi stać w gotowości- mówi Marek Karp, dyrektor szpitala MSWiA w Bialymstoku.

Od 20 lutego pełni pan obowiązki dyrektora szpitala MSWiA w Białymstoku. Jednak żeby podjąć się tej funkcji, musiał pan ustąpić z dyrektorowania szpitalowi w Mońkach. Skąd taka decyzja?
Było wiadome, że mój czas w Mońkach będzie zdeterminowany zadaniem, które zdecydowałem się podjąć. Taką umowę miałem ze starostą: przez czas, gdy będziemy przygotowywali pewien proces, będę do dyspozycji. A potem, w zależności od okoliczności, mogę zmienić pracę.

Jest pan zadowolony z tych kilku lat spędzonych w Mońkach?
Nie jestem od tego, by siebie oceniać, bo nie byłbym obiektywny. Poza tym trwa kampania wyborcza. Obawiam się, że mówiąc o tym, co mi się w Mońkach udało, a co się nie udało, mógłbym zostać w nią wpisany. A ja unikam takich sytuacji.

To w takim razie porozmawiajmy o Białymstoku i szpitalu MSWiA. Jakie zadania tu przed panem stoją?
Po pewnych decyzjach, które były niezależne ode mnie, byłem ciekaw, czy jest możliwe i zasadne, by ktoś skorzystał z mojej wiedzy. Zgłosiłem, że jestem zainteresowany ewentualną pracą w tym szpitalu. Byłem na rozmowie kwalifikacyjnej, a potem się dowiedziałem, że zostałem zakwalifikowany do pełnienia obowiązków dyrektora do czasu przystąpienia do konkursu.

Będzie pan przystępował do konkursu?
Mam trzy miesiące na to, żeby poznać szpital od wewnątrz, zidentyfikować problemy, zniwelować napięcia, które są do zniwelowania, poznać strategię, która jest wyznaczana szpitalowi i mnie. Wtedy dopiero będę mógł odpowiedzieć. Ale pewnie tak będzie. Nie lubię półśrodków. Jeżeli więc podjąłem się pracy na rzecz szpitala MSWiA i jeżeli będę widział właściwe relacje pomiędzy właścicielem a szpitalem, to zdecydowanie wystartuję. Bo pobyć trzy miesiące na stanowisku, poudawać, że się pracuje... to zdecydowanie nie ja. Ale tak czy inaczej - ostatecznej decyzji jeszcze nie ma.

Czy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych postawiło teraz przed panem jakieś zadania? Ma pan plan na te najbliższe trzy miesiące?
Tak, są zadania do realizacji. Ale to nie jest rzecz do upubliczniania. Najistotniejsze teraz jest przeprowadzenie szpitala przez proces akredytacji. Za dwa miesiące zaplanowana jest wizyta komisji akredytacyjnej i musimy się do niej przygotować. To potężny zakres zadań, który został już przygotowany, rozpędzony i trzeba tę pracę dokończyć.

O jaką akredytację chodzi?
To tzw. akredytacja krakowska, czyli przyznawana przez Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. Potwierdza ona jakość, kompetencje i wiarygodność Szpitala w zakresie udzielania świadczeń zdrowotnych. Dodatkowo szpital może otrzymać podwyższone finansowanie z funduszu.

W jakiej sytuacji finansowej jest szpital?
Jest zbyt wcześnie, by o tym dyskutować. Jesteśmy jeszcze na etapie zamykania poprzedniego roku, nie wszystko jest rozliczone z funduszem, nie wszystkie obciążenia już spłynęły, więc trudno tutaj dokładnie określić, w jakim jesteśmy miejscu. Dajmy szansę zamknięcia roku. Jestem w szpitalu dopiero nieco ponad tydzień - wiedzę więc o nim już mam, ale nie jest to jeszcze wiedza, którą można się dzielić ze światem.

Ma ma już plany na rozwój szpitala, na kierunek, w którym powinien szpital działać?
I znów – trochę zbyt wcześnie, by o tym mówić. Ale oprócz standardowego działania, oczekiwania i dążenia są takie: ponieważ jesteśmy województwem granicznym NATO, niedaleko trwają działania wojenne, mamy granicę białoruską, mamy też granicę z Federacją Rosyjską - jest więc u nas duże zagęszczenie służb mundurowych, na potrzeby których ten szpital musi stać w gotowości. Główne więc założenie jest takie, by być przygotowanym na wszystkie zdarzenia, które mogą mieć w związku z tym miejsce. Oczywiście nie ukierunkowuję szpitala tylko i wyłącznie na służby mundurowe - jesteśmy szpitalem otwartym. Ale wiemy, że nasz priorytet tu i teraz to współpraca ze służbami, które w tych warunkach geopolitycznych potrzebują naszej pomocy.

Czyli nie rezygnuje pan z pacjentów cywilnych?
Absolutnie nie. Realizujemy umowę z NFZ. Szpital jest dla wszystkich osób ubezpieczonych, bez względu na to, czy noszą mundur, czy nie.

Dyrektorzy dwóch największych szpitali, czyli USK - którym niegdyś pan kierował, i WSZ, zwracają uwagę, że szpital MSWiA nie bierze udziału w ostrych dyżurach, a takie wsparcie bardzo by się przydało. Czy teraz to się zmieni?
To nie do końca prawda. Interna z naszego szpitala uczestniczy w siedmiu dyżurach miesięcznie. Być może w ocenie dyrektorów poziom zaangażowania szpitala w system dyżurowania jest niewystarczający. Jestem skłonny do rozmów, więc wierzę, że uda się nam wypracować rozwiązania zadowalające dla wszystkich na tyle, na ile to jest możliwe. Oczywiście z założeniem, że w pierwszej kolejności dbam o interes szpitala MSWiA.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marek Karp: Nie lubię półśrodków. W konkursie na dyrektora prawdopodobnie więc wystartuję - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna