Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka: Gehenna trwa zbyt długo

Paweł Chojnowski [email protected]
Paulina Sokół (na zdj. z mamą Elżbietą w sądzie) wymaga obecnie kosztownej rehabilitacji
Paulina Sokół (na zdj. z mamą Elżbietą w sądzie) wymaga obecnie kosztownej rehabilitacji P. Chojnowski
Rozpoczął się proces osób odpowiedzialnych za tragedię Pauliny.

Rodzina Pauliny Sokół, którą dotknęło ciężkie inwalidztwo po utonięciu na miejskiej pływalni, nie ma już pieniędzy na rehabilitację dziewczyny. Musi czekać na decyzję sądu m.in. w sprawie zadośćuczynienia.

- Nie chcemy zarabiać na nieszczęściu, tylko rehabilitować córkę - mówi Elżbieta Sokół, mama 19-latki.

Tragedia na basenie
W czwartek ruszył proces czterech oskarżonych o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Pauliny. To Janusz P. i Bartosz K. - ratownicy na basenie oraz Janusz K., ówczesny kierownik pływalni i Janusz M., lekarz pogotowia, który ratował dziewczynę.
Paulina w kwietniu 2010 r. utopiła się na pływalni przy ul. Niemcewicza. Ratownicy zbyt późno dostrzegli, że zniknęła ona pod wodą. 16-letnia uczennica gimnazjum przeżyła, ale na skutek całego zajścia stała się osobą niepełnosprawną.

Wymaga całodobowej opieki i kosztownej rehabilitacji. Gdyby nie pomoc finansowa darczyńców (m.in. z 1 proc.), rodzina już dawno poszłaby z torbami.
Dlatego rodzice i brat wnioskowali o ponad 300 tys. zł (poniesione koszty rehabilitacji) i 100 tys. zł zadośćuczynienia.

Oskarżonym ratownikom grozi do trzech lat więzienia, a kierownikowi nawet pięć. Żaden z nich nie przyznaje się do winy.

Obyło się bez odwlekania
Mało brakowało, a sprawa ponownie trafiłaby do prokuratury w celu uzupełnienia materiału dowodowego (i tak śledztwo w tej sprawie trwało dwa lata!). Obrońcy wnioskowali o to, bo opinie biegłych - będące głównymi dowodami - zostały wydane na podstawie zeznań świadków, którzy teraz są oskarżonymi.

Prokurator tłumaczyła, że postępowanie toczyło się długo, stąd zmiana ról procesowych przesłuchiwanych osób. Nie można jednak przez to dyskwalifikować opinii biegłych.
- Zbyt długo to trwa. Nie przedłużajcie tej gehenny - komentowała zaistniałą sytuację Elżbieta Sokół.

Sędzia wniosku obrony nie uwzględniła i można było odczytać akt oskarżenia.

Milczeli albo wyjaśniali
Ratownikom prokuratura zarzuca nienależyte wykonywanie swoich obowiązków (m.in. nie obserwowali pływających, nie przebywali stale przy niecce basenowej). Poza tym przekazali akcję reanimacyjną innej osobie (co prawda również doświadczonemu ratownikowi).
Obaj ratownicy przeprosili rodzinę, ale twierdzili, że robili wszystko, co potrafili, by ratować życie Pauliny. I odmówili wyjaśnień.

Te złożyli za to kierownik pływalni i lekarz. Ten pierwszy odpowiada za niedopilnowanie zabezpieczeń obiektu (m.in. brak wystarczającej liczby ratowników, zła organizacja ich pracy, brak urządzeń podnoszących bezpieczeństwo osób korzystających z pływalni - monitoringu, podwyższonych stanowisk ratowników). Janusz K. tłumaczył, że pływalnia jest częścią MOSiR i nie miał wpływu na zainstalowanie kamer, podwyższeń dla ratowników czy defibrylatora. Jego zdaniem ilość ratowników była wystarczająca.

Z kolei lekarz pogotowia, oskarżany o to, że zaniechał obowiązujących czynności medycznych (m.in. nie wykonał intubacji i manewru Selika) tłumaczył, że podejmował wielokrotne próby intubacji. Poziom płynów w jamie ustnej dziewczyny uniemożliwiał jednak wprowadzenie rurki intubacyjnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna