Nadchodzi rewolucja w spółdzielniach mieszkaniowych

Lokatorzy będą wybierać prezesa spółdzielni mieszkaniowej, a kontrole mają przeprowadzać niezależni lustratorzy. Mieszkańcy będą też mogli zdecydować, kto powinien administrować ich blokiem - do Sejmu trafił projekt zmian w ustawach, dotyczących spółdzielni mieszkaniowych. Autorami są posłowie PO, na czele z Lidią Staroń z Olsztyna.

- Chcemy doprowadzić do sytuacji, że faktycznymi gospodarzami spółdzielczych zasobów staną się ich lokatorzy, a nie zarządy - argumentuje posłanka Staroń.

Podobny projekt ta sama grupa posłów przygotowała już w ub.r. W Sejmie poprzedniej kadencji nie udało się jednak tego przeprowadzić. M.in. z tego powodu, że pojawiły się różne zastrzeżenia. Obecne projekty - jak zapewniają autorzy - uwzględniają wcześniejsze uwagi i mają dużą szansę, by wejść w życie.
Najważniejsza zmiana dotyczy tego, że lokatorzy decydowaliby, kto ma zarządzać ich blokiem. Może to być spółdzielnia, ale spółdzielcy mogą też powołać własny podmiot lub wynająć kogoś z zewnątrz.

Radykalna zmiana dotyczyć ma funkcjonowania spółdzielczych władz. Wszystko powinno być przejrzyste, włącznie z tym, ile kosztuje utrzymanie zarządu. Prezes miałby być wybierany nie - jak obecnie - przez radę nadzorczą, ale przez walne zgromadzenie członków. Pomysłodawcy zmian w przepisach proponują też wprowadzenie ograniczeń dla członków rad. Te funkcje mogliby pełnić jedynie przed dwie kadencje. Dzisiaj niektórzy "nadzorują" spółdzielcze zarządy niemal dożywotnio.

Brak faktycznej kontroli nad prezesami mieliby natomiast zrekompensować niezależni lustratorzy. Zarządzanie spółdzielniami, a przede wszystkim wydawanie pieniędzy lokatorów, ma być w pełni przejrzyste.

- Straciłem już orientację, który projekt jest aktualny, a który nie. Bo tyle już tego było - komentuje Tadeusz Szymańczyk, prezes Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Suwałkach. - Dla mnie, jak i większości prezesów, idea tych zmian jest mało czytelna. Lokatorzy mają pełnię praw, a że nie chcą z nich korzystać, skoro nie przychodzą np. na walne zgromadzenia, to już inna kwestia. Mam jednak podejrzenia, że jak w wielu podobnych przypadkach, tak i w tym, konsekwencje finansowe ewentualnych zmian w przepisach obciążą lokatorów.