Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nieskończona historia". Spektakl dyplomowy studentów Akademii Teatralnej robi wrażenie

Urszula Krutul [email protected]
Studenci na scenie tworzą prawdziwe postacie. Miło się na nich patrzy, a gry mogliby niektórym z nich pozazdrościć profesjonalni aktorzy. "Nieskończoną historię” naprawdę warto zobaczyć.
Studenci na scenie tworzą prawdziwe postacie. Miło się na nich patrzy, a gry mogliby niektórym z nich pozazdrościć profesjonalni aktorzy. "Nieskończoną historię” naprawdę warto zobaczyć. Bartek Warzecha
Spektakle studentów Akademii Teatralnej są coraz lepsze. Czasem aż żal, że już teraz nie grają w profesjonalnych teatrach. A mogliby.

Spektakl "Nieskończona historia" ("Nieskończona historia. Oratorium na 30 postaci, chór, orkiestrę i sukę Azę") Artura Pałygi to dyplom studentów IV roku Akademii Teatralnej Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. Rzecz wyreżyserowała Maria Żynel.

Studentów, którzy grają w tym spektaklu, mogliśmy już oglądać w "Piosenkach Taty Kazika" i w "Błękitnym ekspresie". "Nieskończona historia" przypomina misternie tkaną sieć, w której każde oczko jest ważne. Na scenie kilkanaście postaci. Każda inna od poprzedniej. Każda wyjątkowa, krwista i ukazująca w nieco krzywym zwierciadle to, jak wyglądamy my sami.

Są też przedmioty, które dla każdego znaczą co innego i w końcu zdarzenia, które zazębiają się ze sobą. Ważną rolę w spektaklu odgrywa tez dom, który gości wszystkich bohaterów. I którego ściany pamiętają i znają więcej historii niż niejeden z nas. To właśnie w domu słychać codzienną symfonię skomponowaną z westchnień, kroków, szurania, stukania, szumu radia, modlitw, szeptów i niespodziewanych kłótni.

"Nieskończona historia" to też opowieść o śmierci. A tą ciężko jest pokazać na scenie, żeby nie popaść w skrajności. Studentom pod wodzą Marii Żynel się udało. Ich śmierć jest poetycka, ale też mocna. Daje i odbiera. Wymaga uwagi, jest dosyć zaborcza. Ale też sprawiedliwa. Wie, kogo i kiedy obdarzyć swoimi względami. Czasem się jej nie spodziewamy, innym razem - wyczekujemy. Potrafi być powolna lub niespodziewana. Daje jednak spokój ducha. Tym, których już nie ma. Bo ci, którzy pozostają, muszą się z nią zmierzyć.

Mozaikę postaci, rzeczy, zdarzeń i myśli na scenie tworzą: Hanna Daniszewska, Julianna Dorosz, Paulina Moś, Małgorzata Patryn, Helena Radzikowska, Patrycja Rojecka, Emilia Sulej, Katarzyna Szczodrowska, Michał Karwowski (III rok), Paweł Rutkowski, Wojciech Schabow-ski (gościnnie), Mateusz Trzmiel, Eliasz Waszczuk, Piotr Wiktorko. To właśnie tej czternastce udaje się wykreować świat, który wciąga, nie nuży (o co często ciężko podczas 2,5-godzinnego spektaklu) i który na długo pozostaje w pamięci widza (pozostaje też, co ciekawe, i w sercu).

Jeśli można kogoś specjalnie wyróżnić, na pochwały zasługuje Mateusz Trzmiel w roli Andrzeja, sanitariusza i kierowcy karetki. Jego nazwisko (i tak już charakterystyczne) warto zapamiętać, bo będzie o nim głośno. Kiedy się patrzy na grę chłopaka, wydaje się, że już jest kompletny. Nie ma w nim maniery (często spotykanej u nowicjuszy bądź już ogranych aktorów), a na scenie jest wyjątkowo czujny i uważny. Dobrze wypada też HannaDaniszewska, grająca postać kluczową w całym spektaklu, czyli Wiktorię Dworniczek.

Spektakl można zobaczyć od 10 do 13 grudnia o godz. 19 i 14 i 15 grudnia o godz. 18 w Teatrze Szkolnym przy ul. Sienkiewicza 14.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna