Oczywiście, trudno było oczekiwać, że sztab szkoleniowy Jagiellonii w meczu o prawo gry w finale Pucharu Polski będzie oszczędzał zawodników i nie rzuci na Pogoń wszystkiego, co najlepsze. Tyle, że to nie wystarczyło.
- Oczywiście, dużo łatwiej by się nam regenerowało po zwycięstwie. Po wygranych człowiek szybciej wraca do siebie. Nie chciałbym jednak patrzeć na to w negatywny sposób. Chcieliśmy zrobić wszystko, aby być na Stadionie Narodowym i spełnić marzenia. W dogrywce finalnie przegraliśmy to spotkanie, ale nie chcieliśmy kalkulować - powiedział na konferencji prasowej w Szczecinie trener Jagiellonii Adrian Siemieniec.
Cena za 120 minut intensywnej walki przy ciągle padającym deszczu może być ogromna. W ćwierćfinale Jagiellonia pokonała po dogrywce 2:1 Koronę Kielce, a włożony w to zwycięstwo wysiłek odbił się po kilku dniach w meczu PKO Ekstraklasy z Górnikiem, przegranym przez Dumę Podlasia w Zabrzu 1:2. Teraz do zmęczenia fizycznego, dojdzie świadomość utraty szansy na grę w finale Pucharu Polski.
- Nie ma teraz czasu na rozczarowanie. W niedzielę gramy kolejny ważny mecz. Została nam już tylko liga, ale też aż liga - przekonuje trener Siemieniec. - Jestem z mojego zespołu dumny. Wiem, że dzisiaj ich to boli, ale chciałbym, żeby to tylko nas wzmocniło. Wierzę, że po tym meczu będziemy jeszcze silniejsi - dodaje.
Pogoń - Jagiellonia 2:1. Trener Portowców chwali kibiców
Co zadecydowało o porażce? Przede wszystkim ogromna determinacja Pogoni. Niesieni dopingiem kompletu widzów Portowcy byli zmotywowani, agresywni i nie dawali Jagiellończykom chwili wytchnienia. Oczywiście, białostoczanie chcieli wygrać, ale ich rywale chcieli jeszcze bardziej.
- To niesamowite, jak kibice pomogli nam wydostać z siebie ostatki energii w ostatnich fragmentach spotkania. Nasi zawodnicy są gotowi zrobić wszystko dla siebie nawzajem. Biegają, walczą, angażują się w pojedynki, podają, robią wszystko dla drużyny i to zapewniło nam sukces w dogrywce - podkreślił na konferencji prasowej szkoleniowiec ekipy ze Szczecina Jens Gustafsson.
Zwracają też uwagę słabe wejścia gości zarówno w pierwszą, jak i w druga połowę oraz premierową odsłonę dogrywki, w których Portowcy zdominowali boiskowe wydarzenia i zdobywali bramki. Żółto-Czerwonym nie udało się też w należytym stopniu powstrzymać Kamila Grosickiego. Kapitan gospodarzy stanowił ogromne zagrożenie i poprowadził drużynę do zwycięstwa.
Po przeciwnej stronie widoczny był brak pauzującego za kartki Afimico Pululu, co mocno ograniczyło pole manewru w ataku. Kaan Caliskaner mocno pracował w defensywie, ale z przodu był mało widoczny, a po jego zejściu słabo na szpicy spisywał się Jesus Imaz.
Pogoń - Jagiellonia 2:1. Młody bramkarz nie zawiódł
Plusy meczu z Pogonią? Na pewno występ Sławomira Abramowicza. Młody golkiper wytrzymał presję stawki meczu oraz wielotysięcznej publiczności i był jedną z najjaśniejszych postaci Żółto-Czerwonych.
- Spływają do mnie dobre słowa od różnych ludzi. Cieszę się z tego, ale nie jestem w stanie cieszyć się tym meczem, ponieważ go przegraliśmy. Naszym celem był awans do finału, nie zrealizowaliśmy go - ocenia w klubowych mediach Sławomir Abramowicz.
Cieszy też pierwszy wiosną gol Bartłomieja Wdowika. W meczu z ŁKS-em Łódź lewy defensor Jagi zaliczył asystę, więc może będzie to ofensywny przełom niezwykle skutecznego jesienią obrońcy.
Puchar Polski to już dla Jagiellonii przeszłość. Teraz najważniejsze, by Żółto-Czerwoni wyrzucili niepowodzenie z głów, zregenerowali się i zagrali w Warszawie z Legią tak, jak do tego przez cały sezon przyzwyczaili. A na wyrównanie rachunków z Pogonią przyjdzie czas 26 kwietnia, kiedy Portowcy pojawią się w Białymstoku na mecz 30. kolejki PKO Ekstraklasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?