MKTG SR - pasek na kartach artykułów

<I>Po raz pierwszy w historii pies z Podlasia zdobył tytuł zwycięzcy świata</I>

Jolanta Gadek
Czekoladowy jamnik zwiedził kawał świata. Był na Litwie, Łotwie, Estonii, Białorusi, Rosji, w Finlandii, Niemczech. Szlifował bruki w Mediolanie, w w Wenecji nabawił się odcisków. Z każdej wyprawy przywozi medale i tytuły. Kilka dni temu na Światowej Wystawie Psów w Amsterdamie nie tylko wygrał w klasie championów, lecz także zdobył tytuł zwycięzcy świata. Oznacza to, że jest najpiękniejszym jamnikiem na świecie.

W zasadzie Jego Długość Wito Amfitrion w swoim czteroipółrocznym życiu zdobył wszystko, co jest do zdobycia. Teraz może jedynie powtarzać swe sukcesy. Nie przejmuje się za bardzo tym faktem. W domu swoich państwa, Krystyny i Antoniego Struków, harcuje wraz trzema innymi jamnikami, w tym ze swoją matką i babką. Nie czuje do nich szacunku - podgryza za uszy, nogi, spycha z fotela. Urządza slalomy wśród licznych pucharów, które zdobył on sam, jego nie żyjąca już siostra Jej Długość Scarlet Amfitrion oraz ich wspólni przodkowie. Na ścianach wisi mnóstwo dyplomów i certyfikatów. Rocznik Klubu Jamników umieścił Wita na pierwszym miejscu w klasyfikacji jamników wszechczasów.
- Wito jest przedstawicielem czwartego wyhodowanego przez nas pokolenia jamników - mówi Antoni Struk. - Pierwszym naszym psem był basset, suka o imieniu Ondyna. Kupiliśmy ją 21 lat temu. Potem były jamniki, a gdy przeprowadziliśmy się z bloku do domu - także owczarki niemieckie.
Początki były trudne-
- uczyli się przygotowywać psy do wystaw, zdobywali wiedzę kynologiczną. Stopniowo odnosili coraz większe sukcesy. Wymagało to dużego wysiłku. Żeby wyhodować zwierzęta jak najbliższe wzorcom FCI - Międzynarodowego Związku Kynologicznego - trzeba jeździć z sukami do pokrycia do Niemiec, przemierzyć tysiąc, półtora tys. kilometrów. Nawiązać kontakty z najlepszymi hodowcami, starannie wybierać reproduktorów. Obecnie hodowla Struków jest znana na całym świecie. Większość wyhodowanych przez nich jamników wyjeżdża za granicę. Kupują je kynolodzy z Brazylii, Francji, Rosji. Wito może przebierać w suczkach, przyjeżdżają do niego z całej Polski i Europy.
- Niektórzy nie potrafią zrozumieć naszego hobby. Ale to jest nasz sposób na życie. Jedni jeżdżą na wczasy do ciepłych krajów, my w czasie urlopu wsiadamy w samochód i jedziemy na wystawę - mówi Krystyna Struk. - Dzięki temu zwiedziliśmy kawał świata. Na wystawie w Amsterdamie dostaliśmy nawet zaproszenie do Australii, ale chyba nie skorzystamy. Za daleko.
Nie liczyli na to, że sędziowie uznają Wito za najpiękniejszego jamnika na świecie. O ten tytuł ubiegało się 600 przedstawicieli dziewięciu ras jamników, w sumie w wystawie uczestniczyło półtora tysiąca czworonogów. Konkurencja była silna, gdyż do Amsterdamu przybyło dziesiątki zwierząt z Niemiec, a jamnik to rasa niemiecka. Tamtejsze hodowle są zawodowe, ich właściciele niczym innym się nie trudnią. Mają po nawet po dwieście, trzysta psów, na wystawy zabierają najlepsze.
- My zaś mamy miot szczeniąt jamnika średnio raz na dwa lata - mówi Struk. - Pracujemy zawodowo, a zwierzętom poświęcamy wolne chwile. Tym bardziej cieszą nas sukcesy.
Wito poluje na myszy
Jednym z ulubionych zajęć najpiękniejszego jamnika świata jest... polowanie na myszy i inne gryzonie. Nie jest w tym oryginalny, pozostałe trzy jamniki również z upodobaniem oddają się temu zajęciu. Lubią również tropić dziką zwierzynę, wypłaszać z nor borsuki i lisy. Ukończyły kursy potrzebne do zdobycia tytułu psa użytkowego.
- Na początku biegałam za nimi po lesie i zabijałam na nich komary, wydawało mi się, że stanie im się krzywda - opowiada hodowczyni. - Szybko jednak zorientowałam się, że są w swoim żywiole. Byłam zdumiona, że te zwierzęta, które wylegują się z nami na kanapach mają takie zacięcie do tropienia. Jedna z suk zdobyła sobie nawet na kursie przydomek "krawcowa" - biegła po śladzie zostawiając równiuteńkie odciski łap, podobne do ściegu.
Strukowie nie polują. Uważają jednak, że należy rozwijać wrodzone skłonności i umiejętności hodowanych zwierząt. A w przeszłości jamnik był właśnie używany podczas polowań - do tropienia zwierzyny, wydostawania rannych sztuk z nor, wypłaszania zdrowych.
Dużo chęci, wiadomości
oraz odrobina szczęścia - oto zdaniem Antoniego Struka recepta na sukces, czyli wyhodowanie najpiękniejszego jamnika na świecie.
- Bez szczęścia ani rusz. Można całe życie hodować psy, szukać reproduktorów u dobrych hodowców i nie mieć osiągnięć - mówi.
Podchodzi do kojca, w którym biega dziewięć szczeniąt owczarka niemieckiego. To dzieci Pasji, trzyletniej suki. Otwiera drzwi. Puszyste kulki otaczają go ze wszystkich stron, biegną za nim jak baranki. Nic dziwnego, z sześciu tygodni swego życia cztery przemieszkały w domowej łazience. Oprócz Pasji posesji Struków strzegą jeszcze dwa inne owczarki niemieckie. To potomkowie Lany, pierwszej suki zakupionej przez hodowcę. Dziś większość białostockich owczarków, które odniosły sukcesy na ringu, mają ją w swoich drzewach genealogicznych.
Wito beztrosko skacze z fotela na fotel. Ożywia się jeszcze bardziej, gdy w dłoni swego pana widzi wodzik, czyli specjalną smycz używaną w czasie wystaw. Najwyraźniej oczekuje występów przed publicznością, oklasków, zachwytów i pieszczot swoich państwa. Może więc chcąc wyhodować najpiękniejszego psa na świecie trzeba sprawić, by przede wszystkim był on najszczęśliwszym psem na świecie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna