Z ulicy Białowieskiej w Hajnówce na budynku pod nr 15 widać tylko niewielki szyld: skup grzybów.
Po wejściu do środka, jak w prawdziwym skarbcu otwierają się kolejne drzwi prowadzące do przestronnych sal, w których albo pracują panie napełniające słoiki warzywami, zalewające je gorącą solanką czy marynatą, albo prawie pod sufit piętrzą się gotowe już przetwory: z rozmaitych grzybów, jagód, ogórków, papryki i kapusty. Piętro wyżej w suszarni stoją pudła z suszonymi grzybami różnych gatunków a także z trawą żubrową.
- Mamy skupy w Puszczy Białowieskiej i stamtąd przede wszystkim mamy jagody i grzyby do naszych marynat – mówi Jarosław Jackiewicz. – Trwa to już od wielu lat, bo w moim rodzinnym domu w Hajnówce i w gospodarstwie dziadka, gdzie spędzałem dzieciństwo, czyli w Pohulance, zawsze grzybami pachniało – opowiada.
Jarosław Jackiewicz, z wykształcenia technik mechanik obróbki skrawaniem, w swoim zawodzie nie przepracował ani jednego dnia.- Tuż po szkole przez trzy lata składałem silniki do Nys i Żuków w FSO w Warszawie, ale tata ściągnął mnie do domu. Założył w 1985 r. własną działalność i jeździłem z nim po grzyby po wsiach – wspomina.
10 lat później Jarosław Jackiewicz otworzył własną firmę. Z grzybami i suszonymi, i marynowanymi jeździł do Warszawy. Tam też kontrahenci namówili go na produkcję i dowóz do stolicy kiszonych ogórków.
- Najpierw kisiliśmy według przepisu taty, potem swoje dołożyła teściowa, zaprzyjaźniona sąsiadka i na tym przepisie bazujemy od lat – objaśnia i wymienia składniki niezbędne do idealnej kiszonki: ogórek – najlepiej tzw. śremski lub bonus, albo octopus; dużo kopru, czosnku, chrzan (1-2 pałeczki pokrojonego korzenia na słoik), liść dębu i liść wiśni. Zapakować w słoiki i zalać gorącą solanką. – Jeśli kisi się je w słoikach, bez ponownej pasteryzacji ogórki pozostają chrupkie, twarde. Ważne też jest, by w dobry sposób je przechowywać, jedne na drugich, poprzedzielane kartonami, aby spokojnie mogły pracować. Gotowe do jedzenia są już po 3 tygodniach – zapewnia pan Jarosław.
Oprócz ogórków kiszonych, kapusty, czy jagód w zalewie firma pana Jackiewicza przoduje w grzybach. Marynowane rydze, gąski, opieńki, maślaki, borowiki, kurki, podgrzybki zapakowane w słoiki piętrzą się w magazynie. Nad nimi w suszarni leżakują pudła z suszonymi borowikami i podgrzybkami: w dużych opakowaniach zbiorczych do restauracji; w małych, przezroczystych torebkach dla klientów indywidualnych i wreszcie w długich, foliowych rękawach: najpiękniejsze borowikowe kapelusze.
– Spośród moich wszystkich klientów restauracje z Warszawy to 70% - podkreśla. – Są jeszcze nieliczni z Wrocławia, Łodzi, ostatnio z Gdańska, Gdyni. Mam też jedną restaurację z Białegostoku – zaznacza. – Współpracuję też ze sklepami, zwłaszcza ze zdrową żywnością. Ostatnio do nas wydzwaniają, żeby wyprodukować im buraki kiszone i gruszki na słodko. Będziemy próbować, więc pewnie się uda – prognozuje Jarosław Jackiewicz.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?