Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownik szpitalnego prosektorium po pijanemu pomylił zmarłych!

Andrzej Irski
Fatalna pomyłkę spostrzegła tylko stryjeczna siostra zmarłego.
Fatalna pomyłkę spostrzegła tylko stryjeczna siostra zmarłego.
Rodzina podczas modlitw przy otwartej trumnie nic nie zauważyła! Swoją pomyłkę grabarz odkrył tuż przed pogrzebem. W pośpiechu trumny zostały zamienione z powrotem...

Kondukt docierał już do cmentarnej bramy, gdy obok z piskiem opon zahamował zdezelowany żuk. Umilkły pogrzebowe śpiewy, a zdezorientowani żałobnicy przyglądali się niecodziennej scenie. Na ich oczach nastąpiła wymiana trumien - tej, która za parę minut miała spocząć w grobie i przywiezionej furgonetką.
Żuk odjechał w kierunku Suwałk, ksiądz znów zaintonował "Dobry Jezu, a nasz Panie". Reszta ceremonii przebiegała bez zakłóceń. Stypa też była udana.

Ładniej niż za życia

Jan C. miał ponad sześćdziesiątkę i samotnie mieszkał w R. Dopadły go wreszcie choroby i trafił do suwalskiego szpitala. Zmarł po niespełna dwóch tygodniach. Pochówkiem musieli zająć się dość odlegli krewni.

W tym czasie, przeszło dwadzieścia lat temu, szpitalnym prosektorium niepodzielnie rządził pan Emil (imię zmienione). On decydował, ile trzeba zapłacić za umycie, ogolenie i ubranie nieboszczyka.

Zazwyczaj domagał się też przynajmniej dwóch litrów wódki, ponoć niezbędnych przy balsamowaniu zwłok. Krewniacy opłacili wszystkie te haracze. Wprawdzie zauważyli, że pan Emil też był solidnie "zabalsamowany" ale potrafili docenić jego umiejętności.

- Naprawdę się postarał. Jasio wygląda lepiej niż za życia - komentowali, gdy trumna dotarła już do R., została otwarta i rozpoczęło się odmawianie różańców. - Ten zimny chirurg to prawdziwy artysta.

Atmosferę na moment zepsuła stryjeczna siostra zmarłego.
- To chyba nie Janek. Pewnie pomylili nieboszczyków - wyraziła wątpliwości. Wszyscy zakrzyczeli ją zgodnym chórem. - Kiepskie oczy macie, babko. Psa od wieprza nie odróżnicie, a gadacie takie bzdury. Lepiej siedźcie cicho.

Ukradli nam tatusia

Przypadek sprawił, ze tego samego dnia w szpitalu zmarł również Wacław R., emeryt z Suwałk. Jego syn i synowa przebywali akurat w odległym krańcu Polski. Z dwudniowym opóźnieniem zgłosili się po odbiór nieboszczyka.

W prosektorium rozpętała się awantura.
- To nie on. Ukradli nam tatusia - wykrzykiwali żałobnicy.

Pan Emil tym razem był w miarę trzeźwy. Zorientował się w swojej pomyłce i bezzwłocznie załatwił transport. Zdążyli w ostatniej chwili. Nie trzeba było później przeprowadzać ekshumacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna