Zdaniem prokuratury oskarżony wysłał w 2019 i 2020 roku mailowo do magistratu kilku wiadomości, w których określał prezydenta pogardliwie: burak, nierobie, "rusz dupę", prostaku, "zakuty łeb", "arogancki głąb". Tym samym miał znieważyć prezydenta Tadeusz Truskolaskiego jako funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, czym naruszył artykuł 226 par. 1. Kodeksu karnego.
Burak, nierobie, arogancki głąb. Słowa, które zdaniem prokuratury znieważyły prezydenta Białegostoku
Na poprzedniej rozprawie wyjaśnienia składał prezydent (jest też oskarżycielem posiłkowym), w piątek [1.10.2021] jego podwładni. Elżbieta Zdanowska, zastępca dyrektora departamentu organizacyjnego i nadzoru w urzędzie miejskim, wyjaśniała, że z pierwszym mailem oskarżonego zetknęła się na początku 2019 roku, gdy od swojej szefowej otrzymała polecenie z wystąpieniem do biura prawnego z wnioskiem o opinię prawą odnośnie treści zawartej w wiadomości nadesłanej pocztą elektroniczną.
- Później do naszego departamentu wpływały kolejne maile. I w zasadzie wpływają do dnia dzisiejszego – zeznawała urzędniczka.
Dodała, że w marcu 2019 otrzymała informację z biura prawnego, że zostało skierowane zawiadomienie do prokuratury. Mówiła, że w kolejnych mailach wysyłanych, także w tym roku, do prezydenta oskarżony nie zmieniał negatywnej opinii, co do oceny pracy Tadeusza Truskolaskiego.
- Słowami powszechnie uznanymi za obraźliwe – zeznawała Elżbieta Zdanowska.
Na pytanie sądu, jakie to są słowa, odpowiedziała:
- Durniu – mówiła urzędniczka.
- Nieprawda – ripostował oskarżony. – Ani razu nie użyłem takiego słowa.
Jego obrońca ponosiła, że przytaczanie późniejszych mail jest bezprzedmiotowe, bo nie są one objęte aktem oskarżenia. Dociekała też, kto podejmuje decyzję o tym, że wiadomości mailowe od obywateli są kierowane do organów ścigania.
- Zawsze decyzję podejmuje prezydent miasta – odpowiadał świadek.
Oskarżony chciała wiedzieć, dlaczego urzędniczka zdecydowała się zeznawać na policji, skoro to jej przełożeni podejmowali wszelkie decyzje odnośnie jego korespondencji.
- Czy ktoś wywierał presję na świadka? – dociekał oskarżony.
O uchylenie tego pytania wniósł pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
- Świadek zeznawał na wezwanie organów ścigania i nie było to jego decyzja, czy będzie to robił, czy też nie – uzasadniał mecenas. - To był jego obowiązek.
W tym duchu odpowiedziała też Elżbieta Zdanowska. Z kolei jej podwładna Marta Andrejczyk - na pytanie obrońcy oskarżonego, kto skierował sprawę na policję - odpowiedziała, że nie ma takiej wiedzy. Adwokatka dociekała też, czy świadek zauważył, aby po wpłynięciu maili od oskarżonego, pogorszyła się praca prezydenta, czy był smutny albo poddenerwowany, brał dni wolne, zwolnienia lekarskie.
- Nie mam wiedzy na ten temat – odpowiadała Marta Andrejczyk.
Na kolejnej rozprawie wyjaśnienia będzie składał sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?