W latach 70. i 80. zeszłego wieku Tadeusz Natunewicz z kinem objazdowym regularnie odwiedzał pobliskie sołectwa.
– Jechaliśmy rano, najpierw graliśmy dla szkół a wieczorem dla dorosłych. Sale zawsze były pełne, a jak wsie były duże – to ledwie się wszyscy mieścili. Normą było, że sokólskie zakłady pracy: Stolarka, Spomasz, PGR kupowały bilety pracownikom. Szczególnie popularne były czwartki, bo wtedy były „estrady”, gościliśmy ówczesne gwiazdy: Połomskiego, Szczepanika, Niemena, ten miał dwa występy – wszyscy chcieli go zobaczyć – uśmiecha się Tadeusz Natunewicz.
O projektorze wiedział wszystko, bo wiedzę zdobywał w słynnej, bo jedynej takiej w Polsce, Zasadniczej Szkole Zawodowej Kinooperatorów w Markach (istniała od lat 50. do 70. XX w). Żeby obsługiwać projektor, trzeba było mieć uprawnienia, czyli tzw. kategorię. Z „trójką” można było obsługiwać jedynie wąską taśmę, do szerokotaśmowych potrzebna była II albo I. Ta ostatnia, w zgodzie z wytycznymi Ministerstwa Kultury i Sztuki, zezwalała na obsługę samodzielną. Ukończenie markowskiej zawodówki dawało „dwójkę”, a ten kto ją miał – wyświetlał tylko pod nadzorem kinooperatora z „jedynką”.
Zanim przyszły kinooperator odebrał świadectwo ukończenia markowskiej szkoły, już kierownik sokólskiego kina „Sokół” Stanisław Zajczyk, wypatrywał absolwenta z posadą. Kiedy zaś Tadeusz Natunewicz ukończył technikum, upomniała się o niego WKU. Kinooperator na dwa lata służby wojskowej trafił do tajnego Ośrodka Wypoczynkowego Urzędu Rady Ministrów w Arłamowie, zlokalizowanego w jednym z najbardziej niedostępnych miejsc w Polsce, ściśle strzeżonym przez wojsko. Była to baza wypadowa do biesiad i polowań dla PRL-owskiego pierwszego garnituru z własną aparaturą do wyświetlania filmów, stąd potrzeba kinooperatora.
- W takich ośrodkach, a było ich więcej – bo w Zakopanem, Juracie i w Łańsku – była aparatura do wyświetlania filmów i potrzebny był kinooperator, cywilów tam nie było. Wojsko wszystko obsługiwało. Placówka w Arłamowie była bazą do biesiad i wypadów na polowania. Przyjeżdżał tam PRL-owski pierwszy garnitur: Gierek, Jaroszewicz, Kania itp. oraz także delegacje zagraniczne – wspomina. – Dla Gierka przyszło mi grać film „Tora! Tora! Tora!” (1970 r.), kopia była taka „zrąbana”, dwa dni ją kleiłem i tak trzy razy się zerwała podczas projekcji! Po emisji dla Gierka, kolejne, już nielegalnie, wyświetlanie robiłem dla obsługi.
Współcześnie filmy w kinie odtwarzane są cyfrowo z dysku. Odszedł już świat taśm i projektorów, wyparty przez technologię. Wielbiciele X muzy częściej wybierają domową kanapę i platformy streamingowe.
– Jeszcze do mnie nie dociera, że to już emerytura, fajno było, szybko zleciało, za szybko… – kończy wachtę Tadeusz Natunewicz, ostatni w Polsce czynny kinooperator po markowskiej szkole.
Z Kinem „Sokół” nie żegna się jeszcze Tadeusz Sarosiek, który na fotelu kinooperatora zasiada już, bagatelka, 46 lat.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?