Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skrawki wędlin. Pełnowartościowe, ale tańsze. Bez oznakowania nie do sprzedaży

Julia Szypulska
W ostateczności sprzedawcy mogą je klientowi oddać za darmo, choć to też nie jest do końca zgodne z przepisami.
W ostateczności sprzedawcy mogą je klientowi oddać za darmo, choć to też nie jest do końca zgodne z przepisami. Przemek Świderski
Kto sprzedaje klientom skrawki wędlin, nawet za grosze - łamie prawo. Bo nie można wprowadzać do obrotu towaru nieoznaczonego, bez daty ważności i składu. A w stercie skrawków trudno stwierdzić, co skąd pochodzi.

Chodzi o końcówki wędlin i ścinki, które powstają w sklepie podczas krojenia. Swego czasu można je było kupić za niewielką kwotę. Z tej możliwości korzystali np. właściciele zwierząt domowych. Ostatnio w mediach w całym kraju pojawiła się informacja, że na mocy unijnej dyrektywy sklepy nie mogą tych resztek sprzedawać. Handlować można bowiem tylko takimi produktami, które są oznakowane, tzn. posiadają nazwę producenta, skład czy datę ważności. W przypadku ścinków zbieranych z krajalnicy przez cały dzień trudno byłoby te warunki spełnić.

To żadna nowość

- Te przepisy obowiązują już od kilku lat - dziwi się Bożena Korzeniewska, kierownik Oddziały Żywności, Żywienia i Przedmiotów Użytku w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku. - Nie dostaliśmy żadnych nowych dyrektyw w tej sprawie.

Czy te przepisy są słuszne - zdania są podzielone. Dla jednych to marnowanie pełnowartościowej żywności, z której ktoś może jeszcze skorzystać. Dla innych zasady istotne dla bezpieczeństwa konsumentów. Faktem jest jednak, że przepisy obowiązują już od dawna.

Ścinki z krajalnicy zakazane, ale...

- Nie posiadamy w sprzedaży takiego produktu jak skrawki czy ścinki wędlin. Wprowadzenie go byłoby niezgodne z prawem - wyjaśnia Janusz Kulesza, wiceprezes PSS Społem w Białymstoku. - Czym innym natomiast jest sprzedawanie wędlin jednorodnych w przecenie, ale z prawidłowym oznaczeniem. Jeśli mamy przykładowo kawałek batona krakowskiej, na którym pojawi się kawałek tłuszczu - klient go nie kupi, bo wygląda nieestetycznie, choć spełnia wszystkie normy. Normalną praktyką handlową jest wówczas przecenienie takiego produktu. Zdarza się też, że niektórzy producenci mają w swojej ofercie końcówki wędlin, powstające w efekcie plasterkowania, ale są one w zamkniętych opakowaniach, opatrzone informacją o składzie, dacie ważności itp. Z wiedzy, jaką posiadam, wynika iż obecne przepisy nie zabraniają prowadzić sprzedaży produktów w terminie, prawidłowo oznaczonych, ale w obniżonych cenach.

Nie dotyczy to jednak ścinków z krajalnicy. Jeśli więc gdziekolwiek sprzedawcy nimi handlują - łamią prawo. Okazuje się jednak, że takie miejsca istnieją.

- Bardzo często kupowałem takie skrawki w sklepie osiedlowym. Dawałem je psu - opowiada nasz Czytelnik. - Pani przynosiła z zaplecza całą torbę wypchaną ścinkami wędlin, a nawet serów. Płaciłem za to grosze.

W ostateczności sprzedawcy mogą je klientowi oddać za darmo, choć to też nie jest do końca zgodne z przepisami. Prawo bowiem dopuszcza jedynie utylizację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna