- Przywiozłem pszenicę ozimą do "Elewarru", bo nie mam gdzie jej składować - mówi Leszek Białokozowicz ze wsi Widowo. - Wiem, że zboże zdrożeje, ale nie mam wyjścia. Brakuje mi miejsca do składowania.
Takich problemów nie mają właściciele dużych gospodarstw w bielskim powiecie. Mają profesjonalne magazyny i na razie wszyscy czekają ze zbytem.
- Zanotowałem znaczną zniżkę plonów w tym roku i kto wie, czy nie będę musiał do interesu dołożyć - martwi się Wiesław Kulesza, właściciel 22-hektarowego gospodarstwa z Dołubowa. - Ze sprzedażą zboża też się na razie wstrzymuję. Nie prowadzę hodowli, uprawiam rzepak i zboża na sprzedaż. Mam dobre ziemie i osiągałem plon nawet po 8 ton pszenicy ozimej z hektara. W tym roku średni plon nie przekroczył 4,5 tony. Wcześniej już było widać, że będzie niższy. Dlatego zrezygnowałem z ochrony zasiewów przed chorobami grzybowymi, by uniknąć dodatkowych kosztów. Na glebach niżej położonych dobrze wydał tylko jęczmień, w granicach 4 ton z hektara.
- Handel tegorocznym zbożem jest minimalny. Ciężko jest je kupić. Ceny podbijają małe młyny i mieszalnie pasz, które nie mają już zapasów. Inaczej jest w dużych młynach - mówi prosząc o anonimowość, dyrektorka średniej wielkości firmy handlującej zbożem w Bielsku Podlaskim. - Wiem, że rolnicy spodziewają się znacznej podwyżki cen. To raczej nie nastąpi i w mojej ocenie pszenica konsumpcyjna osiągnie poziom około 440-460 złotych za tonę.
Rolnicy spodziewają się ceny o 100 złotych wyższej i czekają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?